Był nam jak ojciec
Treść
- Ojcze Bogusiu, sekwencja liturgiczna powiada: "Niech Aniołowie zawiodą cię do Raju". Mój Drogi, niech Cię orszak anielski tam powita, a orszakowi temu niech towarzyszy orszak tych, którzy za życia swego, podobnie jak ty, w trudnościach wielkich rzeczy dokonali - mówił nad trumną śp. o. Bogusława Palecznego pan Waldemar, przedstawiciel Pensjonatu św. Łazarza z Warszawy, żegnając zmarłego w imieniu tych, którym służył. Uroczystości żałobne opiekuna bezdomnych odbyły się w sobotę w Tarnowskich Górach. Mszy Świętej pogrzebowej w parafialnym kościele Matki Bożej Uzdrowienia Chorych przewodniczył o. Arkadiusz Nowak, prowincjał Zakonu Ojców Kamilianów, homilię wygłosił o. Franciszek Bieniek, były prowincjał. Trumnę z doczesnymi szczątkami o. Bogusława odprowadzono na cmentarz zakonny.
- On był naszym ojcem. Ja dzięki niemu żyję - wyznał ze łzami w oczach Jurek, który od listopada zeszłego roku przebywa w Pensjonacie św. Łazarza w Warszawie.
Nieopodal świątyni - w której celebrowana była Msza św. pogrzebowa, w Domu Prowincjalnym Ojców Kamilianów - 2 czerwca dobiegło nagle ziemskie życie śp. o. Bogusława Palecznego, długoletniego opiekuna ludzi bezdomnych, dla których był w stanie oddać wszystko, włącznie ze swoim zdrowiem i życiem. W żałobnej uroczystości uczestniczyli i żegnali o. Bogusława, ofiarując mu dar swojej modlitwy, krewni, duchowieństwo z różnych diecezji i osoby zakonne, liczne delegacje z miejsc, z którymi związane było jego ziemskie życie, a przede wszystkim z Warszawy. Zgromadziła się rodzina zakonna Ojców Kamilianów, a także przedstawiciele władz samorządowych.
- Odejście o. Bogusława zasmuciło nas wszystkich, było to odejście nagłe. Jesteśmy z tego powodu smutni, ale jako wspólnota ludzi wierzących wiemy dokładnie, że Pan Bóg tak chciał. Bóg chciał, aby w tym dniu, w którym powołał o. Bogusława do siebie, mógł odpoczywać na wieki, i aby być może mógł przed samym Bogiem zaśpiewać swoje nowe piosenki - mówił, rozpoczynając Eucharystię, o. Arkadiusz Nowak. - Ostatnie dni swojego życia spędził tutaj, w Tarnowskich Górach, w domu prowincjalnym, tutaj miał nabierać sił, dbać o swoje zdrowie i pracować nad nową płytą. Wierzymy, że Bóg powołując go do siebie, rozwiązał jego doczesne problemy, pozostawiając nam wspomnienia, głos o. Bogusława, a nade wszystko pamięć - powiedział.
Na trumnie zmarłego położono księgę, stułę, kielich oraz jego czarny biret. Przy sarkofagu umieszczono zdjęcie o. Bogusława. Uroczystości transmitowało Radio Maryja, za którego pośrednictwem z miejscem ostatniego pożegnania o. Palecznego łączyła się cała Rodzina Radia Maryja, która w sercu zmarłego zajmowała szczególne miejsce. - Dziękuję Radiu Maryja za transmisję tej uroczystości, wszystkim członkom Rodziny Radia Maryja, którzy wspierali dzieło o. Bogusława, dzisiaj w jego imieniu oraz własnym i całego zakonu składam serdeczne Bóg zapłać, to dzieło będzie trwać - zapewnił w czasie uroczystości o. Arkadiusz Nowak. Wielu słuchaczom o. Bogusław znany był nie tylko jako kapłan pracujący na rzecz ludzi bezdomnych, ale również jako twórca kilku płyt z utworami religijnymi.
Z nieśmiałością powiemy: do zobaczenia
- Tak po ludzku za wcześnie, bo przecież o. Bogusław tak niedawno ukończył 50. rok życia, pełen energii, planów i pomysłów, perspektywa nagrania nowych płyt, koncertów i tego wszystkiego, co chciał jeszcze zrobić dla swoich bezdomnych. W te ludzkie plany wkracza Bóg. Patrzymy dzisiaj na trumnę z ciałem sławnego zakonnika, kapłana, o. Bogusława. Z nieśmiałością powiemy: do zobaczenia, wtedy, kiedy my przejdziemy przez próg śmierci do nowego życia. Każdy człowiek rodzi się po to, aby umrzeć, a umiera po to, aby żyć. "Życie twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy". Fizycznie nie będzie go wśród nas, ale on żyje, żyje z Chrystusem na wieki - odniósł się do nagłej śmierci o. Bogusława w homilii o. Franciszek Bieniek, były prowincjał Zakonu Ojców Kamilianów, obecnie proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białej w diecezji opolskiej. Przypomniał, że śp. o Bogusław już w czasie studiów seminaryjnych i formacji zakonnej odczytał swój charyzmat, swoje miejsce działania wśród bezdomnych. - Już w czasie studiów seminaryjnych samochodem otrzymanym od wojska przygotowywał ciepłe posiłki, a następnie zawoził je na Dworzec Centralny w Warszawie, tam rozdzielał je tym, którzy ich potrzebowali, organizował dla nich spotkania wigilijne. Później ta działalność przerodziła się w funkcjonujący do dzisiaj bar, który sam nazwał "Święta Marta". Później powstał punkt sanitarny na Dworcu Centralnym, gdzie bezdomni mogli się leczyć, przychodzić jak do swojej przychodni - mówił w homilii. Podjęty charyzmat o. Bogusław kontynuował jako duchowy syn św. Kamila, który w każdym cierpiącym i potrzebującym człowieku widział twarz Chrystusa, każdemu spieszył z pomocą. Jak zaznaczył kaznodzieja, o. Bogusław zrealizował jedno ze swoich marzeń, stwarzając dla bezdomnych dom, który nazwał Pensjonatem św. Łazarza, w tym domu razem z nimi mieszkał. - Nawet jacht pełnomorski, który buduje się zaraz obok Pensjonatu św. Łazarza, to też był jego pomysł. Może czasem zwracaliśmy mu uwagę, że są to zbyt śmiałe pomysły, z którymi nie możemy się zgodzić, a on wtedy odpowiadał, że to dla bezdomnych, żeby mieli pracę, żeby mogli się czegoś nauczyć, aby otworzyć przed nimi horyzonty, aby w ten sposób mogli wyjść z bezdomności. Dla nich chciał stworzyć jak najlepsze warunki. Dla bezdomnych poświęcił swoje ludzkie siły i zakonne życie, służył im najlepiej, jak tylko potrafił - podkreślił o. Franciszek Bieniek.
"Nie wszystek umrę"
Listy kondolencyjne przesłali: ks. abp Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, ks. bp Jan Wieczorek, ordynariusz diecezji gliwickiej, oraz biskup pomocniczy tejże diecezji ks. bp Gerard Kusz, biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej ks. bp Gerard Bernacki, i sufragan diecezji częstochowskiej ks. bp Antoni Długosz.
- Podczas ceremonii takich jak dzisiejsza często przywołuje się jedno z najsłynniejszych zdań wypowiedzianych w dziejach. Zdanie to brzmi: "Nie wszystek umrę". To zdanie wypowiadają żywi i wkładają niejako w usta zmarłego, budując na tym pewną formę deklaracji. I ja przy trumnie o. Bogusia uczynię to samo i powiem niejako w jego imieniu: "Nie wszystek umrę", bo mimo moich słabości dokonałem wielu dzieł. "Nie wszystek umrę", bo mimo tychże moich słabości wielu pomogłem. "Nie wszystek umrę", bo wielu zainteresowałem sposobem mojego działania - mówił pan Waldemar z Pensjonatu św. Łazarza, żegnając o. Bogusława.
Ostatniego pożegnania w imieniu Zakonu Ojców Kamilianów dokonał o. Hubert Bieniek. Następnie doczesne ciało zmarłego odprowadzono na miejsce wiecznego spoczynku. Tej części uroczystości przewodniczył o. Ireneusz Sajewicz - wiceprowincjał Polskiej Prowincji Zakonu Ojców Kamilianów.
- Wielu Polaków, warszawiaków, którzy dzisiaj płaczą, myśli, co się z nimi stanie, gdy jego zabrakło. Jak to się stało, że w wieku pięćdziesięciu lat odchodzi tak potrzebny kapłan, świadek Chrystusowy, który był obdarzony wielkim charyzmatem miłości najbiedniejszych, najbardziej opuszczonych, tych najbardziej przez to znienawidzonych, bo zakłócają widok pięknej europejskiej stolicy swoim wyglądem, swoją biedą - mówił przy grobie po zakończeniu uroczystości Sławomir Andrzej Zakrzewski, który uczestniczył niegdyś z o. Palecznym w marszu do ówczesnego prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego, upominając się o najbiedniejszych. Zwrócił uwagę, że o. Bogusław napotykał ogromne trudności z różnych stron.
Podopieczni o. Bogusława zapytani na cmentarzu o to, kim był dla nich śp. zmarły, odpowiadali, że był dla nich jak ojciec. - On był naszym ojcem. Ja dzięki niemu żyję - wyznał ze łzami w oczach Jurek, który od listopada zeszłego roku przebywa w Pensjonacie św. Łazarza. Ojcze Bogusławie, pozostaniesz w naszej pamięci modlitewnej, w naszych wspomnieniach.
Małgorzata Bochenek,
Tarnowskie Góry
"Nasz Dziennik" 2009-06-08
Autor: wa