Przejdź do treści
Przejdź do stopki

By czas nie zatarł śladów

Treść

Z Krzysztofem Peszką, autorem filmu "Jarosławskie cmentarze",
rozmawia Mariusz Kamieniecki

Z zawodu jest Pan fotografikiem. Skąd wziął się pomysł realizacji filmu o jarosławskich cmentarzach?
- Jarosławski Stary Cmentarz, utworzony na podstawie dekretu cesarza Franciszka Józefa II w 1784 r., należy do najstarszych nekropolii w Polsce. Jest to obiekt starszy od cmentarza Łyczakowskiego założonego w 1786 r., warszawskich Powązek - 1790 r., czy cmentarza Rakowickiego w Krakowie - 1803 rok. Jest to także najstarszy zamiejski cmentarz w Europie Środkowowschodniej. Spoczywają na nim ludzie zasłużeni dla miasta, regionu i Polski. Od dziecka interesowałem się historią miasta. Sporo wiedzy o tym szczególnym miejscu pamięci i zadumy przekazał mi mój ojciec, historyk sztuki. Praktycznie od 35 lat zajmuję się fotografowaniem, które traktuję nie tylko jako zawód, ale przede wszystkim jako życiową pasję. Pierwowzorem filmu był pomysł wydania albumu fotograficznego o jarosławskiej nekropolii, który z różnych względów nie doczekał się realizacji. Mija czas i wiele cennych pamiątek powoli odchodzi w przeszłość, tak jak do historii przechodzą ludzie, którzy je tworzyli. Żeby czas nie zatarł śladów, konieczne jest utrwalanie tego, co pozostawili po sobie nasi przodkowie. Warto pamiętać, że obok pięknej architektury miejskiej Jarosław ma także bardzo bogatą architekturę nagrobną, którą trzeba pokazywać żyjącym i przekazywać w jak najlepszym stanie przyszłym pokoleniom. Nieocenioną pomoc w realizacji filmu okazał Zbigniew Zięba zafascynowany historią Jarosławia, który napisał piękny i bardzo rzeczowy scenariusz.

Jarosławski Stary Cmentarz to bogactwo historii, a także cenne nagrobki szkoły lwowskiej, krakowskiej i lubelskiej. Które z nich są najcenniejsze i co może Pan o nich powiedzieć?
- Miejsce to kryje wiele pomników, symboli żalu i czci wobec tych, którzy odeszli, a zarazem cennych pamiątek sztuki inspirowanych nurtami epok, w których powstawały. Spoczywają tu m.in. burmistrzowie, duchowni i bohaterowie powstań narodowych z lat 1831 i 1863. Wśród nich bohater narodowy płk Leon Czechowski, ks. Henryk Jakliński, żołnierze II wojny światowej, historycy, twórcy kultury, jak chociażby Michał Zieliński - autor piosenki "Serce w plecaku". Najstarszą częścią nekropolii jest kwatera konserwatorska, w której na pierwszy plan wybija się figuralny nagrobek nad mogiłą Stanisława Kamińskiego. Rzeźba z 1840 r. ukazuje płaczącą, ubraną w antyczne szaty, wspartą na krzyżu kobietę, w otoczeniu trojga dzieci opłakujących śmierć męża i ojca. Kolejnym równie pięknym, co starym jest nagrobek zmarłej w 1828 r. Brygidy z Jaśkiewiczów Modrzejowskiej - dzieło lwowskiego rzeźbiarza Antona Schimsera (1790-1836), w którego pracach aż nadto dobitnie wybija się antyczny obraz śmierci.
Warto też wymienić obelisk poświęcony pamięci burmistrza Gustawa Adolfa Weissa, braci Żmudzińskich czy zdobiony płaskorzeźbami grobowiec rodziny Wojciechowskich. Dzieła te zdobione roślinnymi ornamentami sygnował żyjący w latach 1861-1930 znany lwowski rzeźbiarz i mistrz kamieniarski Ludwik Tyrowicz. Nie sposób pominąć też ciekawego w swej symbolice granitowego nagrobka Stanisława Grzyba - dzieła lwowskiego rzeźbiarza Juliana Markowskiego, potomka rodziny Schimserów. Ponadto pomnik wspomnianego już płk. Leona Czechowskiego - bohatera narodowego i jednego z dowódców Powstania Styczniowego, którego zasługi utrwalił w kamieniu krakowski artysta rzeźbiarz Józef Kulesza. Głównym elementem pomnika jest umieszczona na cokole postać płaczki klęczącej u stóp krzyża z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Jarosławska nekropolia kryje w sobie wiele innych równie cennych dzieł sztuki cmentarnej, których kunszt, choć nie sygnowany konkretnymi nazwiskami, wskazuje, że są to prace twórców wielkiego formatu. Można zatem powiedzieć, że jarosławska nekropolia to szczególne muzeum sztuki nagrobnej z wysokiej klasy dziełami znanych autorów - rzeźbiarzy i kamieniarzy. Wiele z tych pamiątek wciąż czeka na przywrócenie do dawnej świetności.

Od wielu lat trwa renowacja najcenniejszych nagrobków nekropolii. Kto się tym zajmuje?
- Żmudne prace konserwatorskie wymagają poważnych nakładów finansowych, a na to niestety brakuje pieniędzy. Obok wsparcia konserwatorskiego prace przy renowacji nagrobków prowadzone są dzięki ofiarom zbieranym rokrocznie wśród mieszkańców odwiedzających groby swych bliskich zmarłych. Działania te koordynuje Fundacja Necropolis Jaroslaviensis utworzona w 1992 r., która rokrocznie w dzień Wszystkich Świętych organizuje kwesty. W zbiórkę aktywnie włączają się młodzież, miejscowe władze oraz członkowie Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia. Dzięki tym wysiłkom odrestaurowano już szereg pomników. Sądząc po zainteresowaniu chociażby tegoroczną akcją, można mieć nadzieję, że to szczytne dzieło ratowania zabytków przeszłości i pamięci postaci trwale zrośniętych z kulturą, przesiąkniętych za życia duchem patriotyzmu, będzie kontynuowane. Film został wydany na kilka dni przed świętem i część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży została również przekazana na ratowanie zabytków jarosławskiej nekropolii.

"Jarosławskie cmentarze" to nie pierwszy film Pana autorstwa. Czy będą kolejne?
- W czerwcu bieżącego roku ukazał się film pt. "Jarosław - wszystkie drogi prowadzą do rynku...", który ukazuje historię miasta - jego przeszłość i teraźniejszość. Jest to niejako zachęta dla mieszkańców, aby jeszcze bardziej dbali o to wszystko, co historia przekazała im w darze, a także do turystów, którzy chcieliby odwiedzić gród nad Sanem i poznać jego historię, zabytki z piękną renesansową zabudową, bo naprawdę warto. Obecnie pracuję nad filmem o zamku w Krasiczynie, który ukaże się w przyszłym roku. Niewykluczone, że będą kolejne - także poświęcone zabytkowym, często zapomnianym nekropoliom, których na Podkarpaciu jest bardzo wiele.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-11-03

Autor: wa