Buzek zaprzecza zarzutom
Treść
- Celem prywatyzacji było uratowanie ubezpieczyciela. Żadnych sygnałów o nieprawidłowościach nie miałem - utrzymywał Jerzy Buzek, były premier, który zeznawał wczoraj przed komisją śledczą ds. prywatyzacji PZU. Zaprzeczył również, że w procesie prywatyzacyjnym wywierał presję na ministra skarbu. W czasie gdy na czele rządu stał Jerzy Buzek, 5 listopada 1999 roku resort skarbu sprzedał 30 proc. akcji PZU konsorcjum Eureko-BIG Bank Gdański.
Członków komisji interesowało najbardziej, kto informował byłego premiera o przebiegu prywatyzacji PZU. Buzek stwierdził, że nie było jakichś specjalnych źródeł, a informacje otrzymywał od ministra skarbu Emila Wąsacza. Stwierdził, że miał zaufanie do ministra. - Nie ma żadnych dowodów, że przy prywatyzacji PZU złamano prawo. Raport pokontrolny Najwyższej Izby Kontroli nie stwierdził złamania prawa czy nieprawidłowości - utrzymywał Jerzy Buzek. Zapewnił, że każdy sygnał dotyczący przebiegu prywatyzacji był skrupulatnie badany. Przypomniał, że UOP nie ostrzegał przed sprzedażą PZU na rzecz konsorcjum Eureko-BIG Bank Gdański w 1999 r. Przytoczył zeznania Pawła Białka - byłego funkcjonariusza UOP, obecnie zastępcy dyrektora Departamentu Przeciwdziałania Korupcji, Terroryzmowi i Przestępczości Zorganizowanej ABW, który składał wyjaśnienia w tej sprawie przed komisją. - Prawo nie było łamane. Nie można opierać się na dywagacjach i insynuacjach - podkreślał Buzek. Utrzymywał, że to przeciwnicy prywatyzacji, przy każdym takim procesie rozgłaszają opinię, że jest niezgodna z prawem.
Były premier podtrzymał wcześniejsze zeznania złożone przed sejmową Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która ustalała odpowiedzialność byłego ministra skarbu Emila Wąsacza w związku z m.in. prywatyzacją PZU. Wówczas Buzek powiedział, że nie przypomina sobie, by przy prywatyzacji PZU ktoś lobbował na rzecz konsorcjum Eureko-BIG BG. Zapewnił również, że nie uczestniczył w żadnych spotkaniach w sprawie prywatyzacji PZU. Także wczoraj Jerzy Buzek wielokrotnie podkreślał, że nie ingerował w decyzje ministra skarbu, a procedury związane z tymi decyzjami były - jego zdaniem - dokładnie przestrzegane. Zdementował rewelacje byłego prezesa Eureko Joao Talonego, który zeznał przed Trybunałem Arbitrażowym w Londynie, że spotkał się z Buzkiem jeszcze przed prywatyzacją PZU. Przyznał, że spotkał się z nim, ale tylko raz, i to po 2001 roku, gdy wybory wygrał SLD.
Robert Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2005-07-06
Autor: ab