Bush prosi o wsparcie dla strategii w Iraku
Treść
Nade wszystko o poparcie dla "nowej strategii" w Iraku apelował w swoim 50-minutowym przemówieniu prezydent USA George W. Bush. Przekonywał, że "tylko ona gwarantuje sukces". Tegoroczne orędzie o stanie państwa wygłoszone we wtorek wieczorem (wczoraj nad ranem czasu polskiego) zawierało także listę życzeń, na której znalazły się m.in. ustawa mająca zwiększyć liczbę Amerykanów objętych ubezpieczeniem zdrowotnym, utworzenie programu szkolenia zawodowego dla imigrantów i zmniejszenie zużycia benzyny o 20 procent do 2017 roku. Amerykański prezydent zapowiedział też wspieranie procesów demokratycznych w takich krajach, jak Kuba, Białoruś czy państwa Bliskiego Wschodu.
Tegoroczne przemówienie George'a W. Busha miało w dużej mierze charakter apelu do narodu o "danie szansy" nowej propozycji w sprawie Iraku, jaką amerykański prezydent przedstawił 11 stycznia br. - Ameryka nie może przegrać w Iraku. Konsekwencje przegranej byłyby bardzo groźne. Gdybyśmy teraz wycofali się z Iraku, ekstremiści obaliliby legalny rząd i zapanowałby chaos. Przemoc rozlałaby się po kraju, a w krótkim czasie cały region stanąłby na krawędzi konfliktu. Dla Ameryki to najgorszy scenariusz - mówił Bush. Dlatego - jego zdaniem - pewnym ratunkiem byłoby wysłanie dodatkowych 21 tys. żołnierzy. Innego zdania jest amerykański Kongres zdominowany przez demokratów, który - jak zwraca uwagę amerykańska agencja Associated Press - domaga się całkowitego wycofania wojsk z Iraku.
Amerykański przywódca zaproponował również utworzenie "specjalnej rady konsultacyjnej do spraw walki z terroryzmem", w skład której mieliby wejść przywódcy Kongresu. - Pokażemy naszym wrogom za granicą, że jesteśmy zjednoczeni w idei odniesienia zwycięstwa - mówił.
Prezydent zwrócił także uwagę na konieczność szybkiego zmniejszenia uzależnienia Stanów Zjednoczonych od importowanej - głównie z państw arabskich - ropy. Jak mówił, Amerykanie powinni w ciągu najbliższych 10 lat zredukować zużycie benzyny o 20 procent, a zwiększyć zużycie paliw alternatywnych, takich jak etanol. - Taka zależność czyni nas bardziej podatnymi na decyzje wrogich rządów i terrorystów, którzy, m.in. podnosząc cenę ropy, bardzo szkodzą naszej gospodarce - tłumaczył Bush.
Mówiąc o sprawach wewnętrznych kraju, podkreślił konieczność rozszerzenia programu opieki zdrowotnej oraz reformy systemu imigracyjnego, obejmującego program tymczasowej legalnej pracy w USA dla przyjezdnych. Jego zdaniem, projekt ten ograniczyłby problem nielegalnej imigracji i pozwoliłby odpowiednim władzom skoncentrować się na ściganiu przemytników narkotyków, zbrodniarzy czy terrorystów, znacznie bardziej niebezpiecznych dla narodu amerykańskiego.
Zachodnie agencje, m.in. AFP, zwróciły uwagę, że Bush zapowiedział też, iż Stany Zjednoczone będą opowiadać się za wolnością w takich krajach, jak Kuba czy Białoruś. Zaapelował także o wsparcie procesu pokojowego i demokratycznego na Bliskim Wschodzie. Jednocześnie zapowiedział "konfrontację" z irańskim i koreańskim programem nuklearnym.
Można było odnieść wrażenie, że obawiający się dalszych krytyk ze strony swoich przeciwników Bush dobierał słowa wyjątkowo ostrożnie, tym bardziej że po wyborach musi się liczyć z demokratyczną większością w Kongresie. - Jak wielu przed nami, mimo dzielących nas różnic, powinniśmy pracować wspólnie i wspólnie dokonywać wielkich rzeczy dla amerykańskich obywateli - mówił do deputowanych prezydent.
Aneta Jezierska
"Nasz Dziennik" 2007-01-25
Autor: wa