Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bush i Schroeder pozostali przy swoim

Treść

Różnice zdań dzielące rządy Niemiec i USA należą do przeszłości - powiedział wczoraj w czasie spotkania z kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem prezydent USA George W. Bush. Zdanie to ma wymowę wręcz ironiczną, ponieważ wczoraj nie rozstrzygnięto żadnej z wielu drażliwych kwestii.

W wypowiedziach wygłaszanych w Moguncji przez niemieckiego kanclerza Gerharda Schroedera było wiele aluzji dotyczących mocarstwowych aspiracji Niemiec. Jego zdaniem, RFN pokazała, że gotowa jest do wzięcia odpowiedzialności za wydarzenia na świecie, jako samodzielne państwo, a także jako główna siła powiększonej Unii Europejskiej. W czasie wspólnej z Bushem konferencji prasowej zwołanej po dwustronnym spotkaniu Schroeder podtrzymał swoją wcześniejszą opinię o zmieniającej się roli NATO. Kanclerz nazwał również Niemcy i Stany Zjednoczone "równoprawnymi przyjaciółmi, partnerami i sojusznikami".
Amerykański prezydent dał do zrozumienia, że jest świadom roli Niemiec w Europie, mimo to nie wycofał się z żadnego z kontrowersyjnych z punktu widzenia zachodniej Europy założeń swojej polityki. W jednoznacznie brzmiących słowach powtórzył swoje stanowisko w sprawie Iranu, mówiąc, że "wszystkie opcje wchodzą jeszcze w grę".
Wizycie Busha w Moguncji towarzyszyły liczne protesty jego przeciwników. W centrum miasta zgromadziło się według różnych szacunków od kilku do kilkunastu tysięcy niemieckich pacyfistów. Wśród plakatów, jakie przynieśli, można było zobaczyć plansze z wizerunkiem amerykańskiego prezydenta i podpisem "terrorysta numer jeden".
Krzysztof Jasiński

"Nasz Dziennik" 2005-02-24

Autor: ab