Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bush chce niezależności od ropy

Treść

Prezydent George W. Bush stanowczo podkreślił w wygłoszonym we wtorek wieczorem orędziu o stanie państwa, że Stany Zjednoczone muszą skończyć z uzależnieniem się od zagranicznych dostawców ropy naftowej. Amerykański prezydent zapowiedział też kontynuację szerzenia demokracji na świecie i walki z globalnym terroryzmem islamskim. Podczas gdy Bush mówił m.in. o demokracji, strażnicy Kapitolu wyprowadzili z niego w kajdankach matkę żołnierza zabitego w Iraku.

Orędzie prezydenta zdominowała sprawa bezpieczeństwa energetycznego oraz walki z międzynarodowym terroryzmem. Bush z naciskiem stwierdził, że Ameryka jest stanowczo za bardzo zależna od dostawców ropy naftowej z krajów "mało stabilnych" i musi znaleźć alternatywne źródła energii. Prezydent Bush opisał zależność USA od zagranicznych dostawców ropy naftowej jako "poważny problem". - Najlepszą drogą do przełamania tego uzależnienia jest opracowanie nowoczesnych technologii - oświadczył amerykański przywódca, zapewniając, że zwiększy o 22 proc. fundusze przeznaczone na opracowanie czystych i ekologicznych źródeł energii odnawialnej. Bush oświadczył także, że zamierzeniem amerykańskich władz jest obniżenie o 75 proc. importu ropy naftowej z Bliskiego Wschodu do roku 2025.
Bush stwierdził też, iż Stany Zjednoczone nie mogą zrezygnować z uczestniczenia w globalnej polityce, a także, że Ameryka "nie wycofa się" ze swoich zobowiązań międzynarodowych. Miarą amerykańskiego przywództwa na świecie - podkreślił - musi być dokończenie rozpoczętego dzieła w Iraku, tj. pokonanie tam niedobitków reżimu Saddama Husajna i terrorystów islamskich. W swoim przemówieniu prezydent ostrzegł także Iran przed próbami konstruowania broni atomowej. Wezwał również Hamas, który niedawno wygrał wybory w Autonomii Palestyńskiej, aby złagodził swoją ekstremistyczną postawę.
Amerykański prezydent po raz kolejny przedstawił terrorystów islamskich jako śmiertelne zagrożenie dla Ameryki i uznał, że nie można biernie czekać na atak z ich strony. Na krótko przed wygłoszeniem orędzia przez Busha w gmachu Kapitolu zatrzymano antywojenną działaczkę, matkę żołnierza poległego w Iraku, Cindy Sheehan. Straż Kongresu zatrzymała ją, gdy odmówiła zakrycia antywojennego hasła wypisanego na koszulce. Została wyprowadzona z gmachu w kajdankach i oskarżona o "zachowanie stanowiące naruszenie prawa".
PS

"Nasz Dziennik" 2006-02-02

Autor: ab