Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bursztynowy Skarbiec

Treść

Zielona Brama w Gdańsku nad Motławą gości unikatową ekspozycję "Bursztynowy Skarbiec", największą na świecie wystawę bursztynu z kolekcji sławnego w całym świecie bursztyniarza artysty Lucjana Myrty z Sopotu. Ekspozycja składa się z kilkuset eksponatów, począwszy od największego na świecie zbioru naturalnych brył bursztynu, składającego się z przeszło pięćdziesięciu okazów o wadze od jednego do sześciu kilogramów. Trzon wystawy stanowią obiekty dekoracyjne, będące jednocześnie sztuką użytkową, takie jak lampy, zegary, wazy, świeczniki czy lustra wykonane z przewagą bursztynu przy użyciu srebra, złoconego brązu lub szlachetnego drewna. Ściany zdobią unikatowe obrazy z bursztynu przedstawiające zwykle sławne gdańskie czy sopockie budowle, wykonane w technice zbliżonej do florenckiej mozaiki. Ale największym hitem wystawy są bursztynowe szkatuły i meble, wśród nich m.in. bursztynowe biurko i szkatuły Adrianna i Ewelina, noszące imiona córek artysty. Po raz pierwszy jest publicznie prezentowany kabinet angielski, wykonany z bursztynu, hebanu i brązu, o wysokości trzech i pół metra i szerokości ponad dwóch metrów. Ukoronowaniem wystawy i całej dotychczasowej 40-letniej pracy artysty jest Bursztynowy Skarbiec - dzieło życia pana Lucjana Myrty, poświęcone ukochanej zmarłej córce Ewelinie. Prace nad nim trwały 12 lat i ich owocem jest absolutny unikat w światowej skali - największy przedmiot z bursztynu zbudowany kiedykolwiek w świecie. Jest on gigantyczną szkatułą o wysokości dwa metry siedemdziesiąt pięć centymetrów, długości dwa metry i szerokości sześćdziesiąt centymetrów. Waży dziewięćset pięćdziesiąt pięć kilogramów, z czego jest w nim aż siedemset dwadzieścia trzy kilogramy bursztynu, czym wyprzedza nawet słynną Bursztynową Komnatę z Carskiego Sioła. Do jego wykonania artysta użył aż siedem ton bursztynu. Niezwykła budowla powstała na wzór szkatuły na biżuterię Marii Antoniny, ale w sumie jest to samodzielna kreacja genialnego sopockiego artysty, w zamyśle którego dzieło to miało być opowieścią o "życiu największego z ludzi - Cieśli z Nazaretu". Bogactwo rzeźby i perfekcyjną doskonałość proporcji przebija wprost kapitalne operowanie różnymi kolorami bursztynu, w czym artysta w tym wypadku wzniósł się na nieznane do tej pory szczyty, genialnie wykorzystując wszelkie barwy i odmiany bursztynu, także jego bardzo rzadką niebieską odmianę. Jest to nie tylko największe dzieło z bursztynu, jakie kiedykolwiek wykonano, ale i absolutnie najpiękniejsze, zapierające dech w piersiach i wzbudzające bezgraniczny podziw dla genialnego kunsztu, pracowitości i twórczej inwencji wielkiego artysty, z którego cała Polska słusznie może być dumna przed światem. Uzupełnieniem szkatuły jest przepiękny stół przyścienny z zegarem. Wystawie towarzyszą dwa albumy w trzech językach, w tym piękny bibliofilski, oprawiony w płótno ze złoceniami. Ekspozycja potrwa jeszcze do końca września i tylko dla niej warto specjalnie przyjechać do Gdańska. Każdego dnia wystawę odwiedzają dziesiątki turystów i specjalistów z całego świata, czemu trudno się dziwić, tym bardziej że nie wiadomo, czy, gdzie i kiedy będzie ją jeszcze można zobaczyć. Pierwotnie pan Myrta specjalnie zakupił tak zwany "sopocki Malbork" - elegancką nadmorską willę o architekturze inspirowanej Pałacem Wielkich Mistrzów malborskiego zamku, gdzie zamierzał stworzyć stałą ekspozycję swoich dzieł, ale zamysł ten spalił na panewce przez bezmyślność urzędników skarbowych. Potem jakiś czas część z nich była wystawiona w gdańskim ratuszu, by w końcu trafić do zespołu przedbramia ulicy Długiej, gdzie od kilku lat funkcjonuje Muzeum Bursztynu. Ale wobec sporów z władzami miejskimi jakby niechętnych wobec wielkiego artysty eksponaty zostały wycofane z muzeum i trudno dziś powiedzieć, jaki będzie ich dalszy los. Wydaje się, że sprawą powinno się zająć Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a najwłaściwszym miejscem, przynajmniej dla skarbca, angielskiego kabinetu i szkatuł, powinien być Wawel, jako doskonałe tło i oprawa dla takich klejnotów. Waldemar Rekść "Nasz Dziennik" 2008-09-05

Autor: wa