Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Buntu nie było

Treść

Jarosław Kaczyński chce spotkać się z byłymi wiceprezesami partii. Politycy PiS liczą, że Ludwik Dorn, Kazimierz Ujazdowski i Paweł Zalewski pozostaną w Prawie i Sprawiedliwości. Sobotni kongres PiS potwierdził przywództwo Jarosława Kaczyńskiego w tej partii. Za wotum zaufania dla prezesa zagłosowało ponad 85 proc. delegatów.

Niezadowoleni ze sposobu sprawowania przez Jarosława Kaczyńskiego przywództwa w PiS rozłamu na kongresie Prawa i Sprawiedliwości nie dokonali, a Jarosław Kaczyński zadeklarował, że chce się spotkać z zawieszonymi w prawach członków partii: Ludwikiem Dornem, Kazimierzem Ujazdowskim i Pawłem Zalewskim. Według prezesa PiS, "jest podstawa do rozmowy" z całą trójką, choć jej wynik zależy od ich postawy. Sam - jak dodał - jest w stanie potraktować całą sprawę "buntowników" jako "przykry incydent". Chociaż strategia taka już raz nie zadziałała w przypadku nieporozumień w PiS wokół wyjaśnienia sprawy stanowiska partii w kwestii zapisów w Konstytucji zwiększających ochronę życia. Na potraktowanie nieporozumienia jako "przykrego incydentu" i przejścia nad wszystkim do porządku dziennego nie zgodził się wtedy Marek Jurek, który wraz z kilkorgiem innych posłów opuścił partię. Tym razem jednak Jarosław Kaczyński obiecał, że w przyszłym roku nastąpi głębsze zastanowienie nad działaniem PiS podczas kongresu programowego partii, w czasie którego miałyby być również rozpatrywane zmiany w statucie ugrupowania, czego chcieli Dorn i spółka.

127 nie zaufało
Sobotni kongres potwierdził przywództwo w PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jak się okazało, tych, którzy nie ufają do końca prezesowi swojej partii, jest jednak więcej niż tylko trzech. Spośród 937 delegatów biorących udział w głosowaniu 850 opowiedziało się za udzieleniem Jarosławowi Kaczyńskiemu, jako prezesowi partii, wotum zaufania, 50 było przeciw, a 77 wstrzymało się od głosu. Głosowanie było tajne, więc każdy z delegatów miał pełen komfort w wyrażeniu swojego zdania. - Wygrałem bardzo zdecydowanie. Po wyborczym niepowodzeniu to się nieczęsto udaje. Przynajmniej w tym stopniu - komentował wyniki Jarosław Kaczyński.
Jeszcze przed głosowaniem niezadowoleni z formy rządzenia partią i solidaryzujący się z zawieszonymi członkami PiS próbowali doprowadzić do zaproszenia na kongres trzech byłych wiceprezesów partii. Nie znaleźli jednak uznania wśród większości. Tuż przed rozpoczęciem kongresu z apelem o przywrócenie zawieszonym prawa do uczestnictwa w kongresie zwrócił się poseł PiS Jerzy Polaczek, który wcześniej wraz z innym posłem tej partii Piotrem Krzywickim zrezygnował na znak solidarności z zawieszonymi z zasiadania w Komitecie Politycznym PiS.
Czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości zarówno przed głosowaniem nad wotum zaufania dla Kaczyńskiego, jak i po nim, manifestując jedność, z pełnym spokojem wypowiadali się, że o żadnym rozłamie w partii nie ma mowy. - Prawo i Sprawiedliwość wyszło z tego kongresu silniejsze - mówił Jacek Kurski, który przypomniał, że Jarosław Kaczyński z własnej inicjatywy postanowił poddać się weryfikacji przez działaczy partii, na co przed dwoma laty, po przegranych przez PO wyborach, odwagi nie starczyło Donaldowi Tuskowi.

Jarosław Kaczyński: będziemy jeszcze rządzić
Kongres zainaugurowało przemówienie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość zamierza odzyskać władzę. Ani słowem nie wspomniał jednak o Dornie, Ujazdowskim i Zalewskim. Jarosław Kaczyński przyznając, że podczas kampanii wyborczej popełnił błędy, wyraził przekonanie, iż PiS będzie jeszcze rządzić. - Musimy dążyć do zwycięstwa w najbliższych wyborach. Oznacza to też, że musimy być gotowi na wyciągnięcie ręki do tych, którzy zmienią zdanie, oraz do tych, którzy w gruncie rzeczy mają zdanie podobne do naszego, ale boją się obecnie je wyrazić. To formuła budowy wielkiego ruchu społecznego - mówił. Kaczyński zapowiedział jednocześnie walkę o poszerzenie elektoratu. PiS ma zabiegać o elektorat wielkomiejski, młodzież oraz zwróci się do inteligencji. Nie poznaliśmy jednak recepty, w jaki sposób prezes PiS chce tego dokonać.
Jarosław Kaczyński stwierdził również, iż "byłoby wielką przewiną wobec Polski", gdyby PiS zrezygnowało z idei budowy IV RP tylko dlatego, że proces ten okazał się bardzo trudny. W jego ocenie suwerenności kraju zagraża powrót odrzuconej przez rządy PiS "polityki transakcyjnej", która teraz pod rządami Platformy "zaczyna wracać". Politykę transakcyjną określił jako mieszającą "porządek publiczny z gospodarczym", gdzie "każde większe przedsięwzięcie podejmowane jest pod naciskiem jakiegoś lobby" i nierealizowane są żadne "szersze cele społeczne", a wszystko sprowadza się do pieniądza.
Platformę Obywatelską określił natomiast jako ugrupowanie, które stanęło na czele obrońców III RP. - Mamy do czynienia z bezwstydnym powrotem do tego, co działo się w latach 90. - z pokazem niebywałego cynizmu. Prasa donosi, że Leszek Miller stał się doradcą Donalda Tuska do walki z prezydentem RP. To wydarzenie w najwyższym stopniu znamienne. Pokazuje, że nie ma żadnych zasad, że jest tylko twarde dążenie do tego, by zagrożony przez nasze działanie establishment poczuł się pewnie, by ci wszyscy, którzy mogli mu zagrozić, byli eliminowani - mówił Kaczyński.
Prezes PiS po raz kolejny tłumaczył też, że to zasady zobowiązały PiS do odejścia od koalicji z Samoobroną i LPR i doprowadzenia do wcześniejszych wyborów. Podkreślał również sukcesy okresu rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Artur Kowalski

Autor: wa