Bundeswehra nie stawia przeszkód
Treść
Mimo zastrzeżeń polskich portów, a nawet Bundeswehry, nic nie jest w stanie wstrzymać budowy Gazociągu Północnego lub chociażby zmienić trasę jego przebiegu. Konsorcjum Nord Stream poinformowało, że rury przyszłego gazociągu, których kładzenie rozpoczęto w morzu, sięgnęły najpierw niemieckiej, a teraz już także rosyjskiej ziemi. Obecnie trwa budowa na otwartym morzu. Na niemieckiej wyspie Rugia powstał największy w Europie magazyn rur, które będą stąd odbierane i układane na dnie Morza Bałtyckiego. Prace idą pełną parą.
Bundeswehra jest niezadowolona z faktu, iż gazociąg będzie przebiegał w strefie, w której odbywają się ćwiczenia lotnictwa i marynarki wojennej. Chodzi o odcinek rurociągu mający leżeć na wschód od wyspy Rugia, gdzie odbywają się ćwiczebne strzelania Bundesmarine i Luftwaffe. Najpierw protesty zgłaszane przez wojskowych były bardzo głośne, lecz ostatnio mocno ucichły i zostały prawie wyciszone. Rzecznik prasowy federalnego ministerstwa obrony Uwe Tautges potwierdził co prawda w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że planowane nitki Gazociągu Północnego skrzyżują się z obszarem morskiego poligonu Bundesmarine, ale w porównaniu do wypowiedzi z zeszłego roku na ten sam temat znacznie złagodził on swoje zdanie, a tym samym stanowisko Bundeswehry w tej sprawie. Rzecznik dodaje, że dokładne określenie, czy i w jakim stopniu gazociąg spowoduje zakłócenia w działalności poligonu, pokaże praktyka. Na pytanie "Naszego Dziennika", jak zostanie rozwiązana kwestia ewentualnych odszkodowań za zniszczenia, do których może dojść podczas eksploatacji poligonu w okolicach rur (np. rozerwanie lub inne uszkodzenie gazociągu), Uwe Tautges przyznał, że na chwilę obecną ta sprawa nie jest ciągle rozwiązana, ale są prowadzone na ten temat odpowiednie rozmowy. Jak nam w końcu powiedział rzecznik prasowy federalnego ministerstwa obrony, więcej informacji na temat przebiegu gazociągu udzieli nam Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu.
Bundeswehra odpuściła
W BSH usłyszeliśmy, że nie są planowane żadne zmiany w przebiegu gazociągu w porównaniu do planów zatwierdzonych w wydanym 28 grudnia 2009 roku pozwoleniu dla Nord Stream. Jak powiedział "Naszemu Dziennikowi" Christian Dahlke, szef jednego z działów Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii w Hamburgu, który bezpośrednio zajmował się pozwoleniem, nie jest mu wiadome, aby zostały złożone jakiekolwiek dodatkowe skargi dotyczące kwestii położenia gazociągu w okolicach poligonu morskiego. - Nie jest mi wiadome, aby ktokolwiek w tej sprawie składał do nas jakiekolwiek wnioski - powiedział Dahlke. Także Gudrun Wiebke, rzecznik BSH w Hamburgu, powiedziała nam, że pomimo wcześniejszych zastrzeżeń wojskowych w chwili obecnej nie są przewidywane żadne zmiany w wydanym wcześniej pozwoleniu na budowę gazociągu. - Pomiędzy Urzędem, budującymi gazociąg i Bundeswehrą nie ma już żadnego konfliktu - zapewniła nas Wiebke.
Nie było dodatkowego wniosku
Również Jens Mueller, rzecznik konsorcjum Nord Stream, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" oznajmił, że jego spółka nie składała żadnego dodatkowego wniosku do BSH o zmiany w planach budowy w związku z sąsiedztwem poligonu morskiego. - Jedyne zmiany, do jakich doszło, to te dotyczące odcinka gazociągu biegnącego po obszarze niemieckiej strefy ekonomicznej, i zostały one zatwierdzone przez BSH w aneksie do zezwolenia wydanym 26 lutego 2010 roku - powiedział Mueller. Faktycznie dokonano niewielkich - jak twierdzi sam wykonawca - zmian, które podobno uwzględniają także zastrzeżenia składane przez polskiego generalnego dyrektora ochrony środowiska, który domagał się, aby statki o zanurzeniu do 14 metrów mogły wpływać do portów Świnoujście i Szczecin. Ponadto urzędnicy z Hamburga napisali, że ze względu na niemożliwe do przewidzenia przyszłe scenariusze ewentualnej rozbudowy polskich portów zezwolenie na budowę gazociągu pozostaje ważne z zachowaniem artykułu 28, który umożliwia złożenie wniosku o wprowadzenie takich zmian do wydanego pozwolenia, aby dopasować przełożenie rur w zależności od nowych okoliczności.
Problem polega jednak na tym, że jak nas wielokrotnie zapewniał prezes Zarządu Portów Morskich Szczecin - Świnoujście Jarosław Siergiej, polska strona żąda takiego położenia rur gazociągu, albo wręcz ich wkopania (jak to nastąpi w niemieckiej strefie terytorialnej lub w wodach szwedzkich), aby mogły tamtędy wpływać i wypływać w przyszłości statki o zanurzeniu większym niż 15 metrów, co obecnie propozycje niemieckie całkowicie uniemożliwiają, ograniczając w ten sposób rozwój polskich portów. Wszystko wskazuje na to, że już nikt ani nic nie powstrzyma tego niekorzystnego z polskiego punktu widzenia gazociągu, którym już niedługo popłynie rosyjski gaz prosto do Niemiec, skutecznie omijając Polskę.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-08-05
Autor: jc