Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Budżet: Może nie porywający, ale i nie węgierski

Treść

Projekt przyszłorocznego budżetu nie jest rozrzutny, lecz jest projektem realistycznym, opartym na wierze w nasze możliwości, a rząd - wbrew temu, co mówią krytycy - nie planuje żadnego wzrostu podatków - zapewniała wczoraj podczas debaty budżetowej wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska. Opozycja wytykała, że przedstawiony projekt, to budżet straconej szansy. Wniosek o odrzucenie projektu już po pierwszym czytaniu w Sejmie złożyła Platforma Obywatelska. Zdawałoby się najważniejszą sejmową debatę w roku na sali sejmowej obserwowała... zaledwie garstka posłów.

Jako realistyczny określiła projekt budżetu państwa na przyszły rok wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska. - Projekt nie jest może porywający na miarę słowiańskich fantazji, na pewno nie jest węgierski. Jest projektem realistycznym, mozolnym, opartym na wierze w nasze możliwości - stwierdziła Gilowska, nawiązując przy okazji do sytuacji Węgrów, którzy "nagle" obudzili się z olbrzymim deficytem. Minister finansów stwierdziła, że budżet powinien być realizowany w warunkach stabilizacji na rynkach finansowych, na co wskazują, jej zdaniem, ogólnie dobry stan gospodarki oraz zdolność rządzących do podejmowania racjonalnych decyzji ekonomicznych.
Zyta Gilowska odpierała zarzuty o rzekomym wzroście obciążeń podatkowych. - To jest nieprawda z każdego punku widzenia. Nie planujemy żadnej ofensywy fiskalnej - mówiła minister finansów. Dochody podatkowe mają wzrosnąć w przyszłym roku w stosunku do tych przewidywanych do realizacji na ten rok - w relacji do produktu krajowego brutto - o 0,6 punktu procentowego. Zdaniem Gilowskiej, ten minimalny wzrost to jednak efekt wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie m.in. wzrostu zatrudnienia, wzrostu wynagrodzeń oraz wzrostu cen. Przypomniała, że w budżecie państwa uwzględniono już projektowane przez rząd zmiany w podatkach zakładające m.in. waloryzację progów podatkowych oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku. Według minister finansów, nieprawdziwe są też tezy, że budżet został ułożony rozrzutnie i marnotrawnie.
Największym novum w przyszłorocznym budżecie ma być ujęcie w nim wszystkich środków, które napłyną do naszego kraju z Unii Europejskiej. Zdaniem Gilowskiej, operacja taka będzie oznaczać m.in. nadanie ustawie budżetowej większej przejrzystości, a wydatkowanie tych środków będzie się odbywać w "dużo wyższej kulturze". Szefowa Ministerstwa Finansów wyjaśniała, że uwzględnienie tych pieniędzy w budżecie państwa oznaczało uwzględnienie w dochodach 12 mld 183 mln zł środków z UE, a po stronie wydatków ponad 17,5 mld zł. W przyszłym roku o prawie jeden miliard zł (do 10,78 mld) wzrośnie nasza składka płacona do unijnego budżetu.
36 mld zł przeznaczono w budżecie na rolnictwo i modernizację obszarów wiejskich. - Tak znacznych pieniędzy polska wieś nie miała jeszcze nigdy, ale to są pieniądze, które należą się polskiej wsi ze względu na trwającą przez lata jej eksploatację - stwierdziła Zyta Gilowska. Minister finansów zaznaczyła też, że 11,5 mld zł zostało przeznaczone na poprawę bezpieczeństwa wewnętrznego, zewnętrznego i zdrowotnego, w tym m.in. na obronę narodową i zakup samolotu wielozadaniowego, na sfinansowanie pierwszego etapu modernizacji policji oraz uruchomienie ratownictwa medycznego.
Przyjęcie deficytu budżetowego na poziomie 30 mld zł ma natomiast zapewnić nam bezpieczeństwo z punktu widzenia deficytu. Zgodnie z Traktatem z Maastricht deficyt sektora finansów nie powinien być wyższy niż 3 proc. PKB. W przyszłym roku wyniesie jednak 4,1 proc., ale tylko dlatego, że Komisja Europejska nie pozwoliła Polsce na uwzględnienie przy obliczaniu deficytu kosztów reformy emerytalnej. Poniżej 3 proc. deficytu mamy zejść w roku 2009.
Zabierająca głos w imieniu PiS Aleksandra Natalli-Świat zwróciła się o poparcie budżetu do wszystkich sił w parlamencie. Zaznaczyła, że budżet odzwierciedla politykę rządu i obecną sytuację gospodarczą. - Chcemy pokazać, że poważnie podchodzimy do naszych obietnic. Nie zrezygnujemy z budowy solidarnego państwa, bo za takim ludzie opowiedzieli się w wyborach - deklarowała Natalli-Świat. Zaznaczyła, że w budżecie uwzględnione zostały m.in. wydatki związane z ulgą prorodzinną, większe wydatki na infrastrukturę lądową, naukę, a planowane jest również przywrócenie funduszu alimentacyjnego.
Poparcie dla budżetu zapowiedział Ruch Ludowo-Narodowy. Zdaniem Gabrieli Masłowskiej (RLN), za mało w nim jednak solidarnego państwa, choć gospodarka rozwija się dobrze. Jak zaznaczyła, nie ma w nim mimo to "mechanicznych działań polegających na ślepym cięciu wydatków i warto go poprzeć".
Za kontynuowaniem prac nad budżetem opowiedziała się również Liga Polskich Rodzin. Według Bogusława Sobczaka, w budżecie są jednak "pewne elementy wymagające naprawy". Poseł zaznaczył, że LPR nie zgadza się na "ograniczanie środków na politykę prorodzinną". Chodzi o planowane zlikwidowanie podwójnego becikowego. Pieniądze z jego likwidacji rząd chce przeznaczyć na odtworzenie funduszu alimentacyjnego. LPR będzie też chciała wywalczyć jeszcze większe pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. W budżecie na ten cel przewidziano dodatkowy miliard złotych, co oznacza 4-5-procentowe podwyżki nauczycielskich pensji. Tym razem podczas debaty budżetowej nie wysłuchaliśmy jak co roku płomiennego przemówienia Andrzeja Leppera "o wszystkim, tylko nie o budżecie", chociaż nazwisko przewodniczącego Samoobrony od początku debaty widniało na sejmowej tablicy pokazującej kolejnych mówców. Leppera, który udał się na rozmowy z premierem Jarosławem Kaczyńskim i wicepremierem Romanem Giertychem, zastąpiła wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Finansów Publicznych Renata Rochnowska. Przez większość swojego przemówienia wręcz cytowała kolejne założenia budżetowe, nie dając poznać, czy Samoobrona ocenia budżet jako "dobry", czy też jako "zły". Dopiero na zakończenie swojej mowy zaznaczyła, że Samoobrona ma "wątpliwości", czy poprzeć budżet, m.in. ze względu na brak drugiej transzy dopłat do paliwa rolniczego, niewystarczające dopłaty do systemu ubezpieczeń społecznych rolników czy brak środków na gospodarkę wodną.
Dalej pracować na budżetem chce też PSL, choć - jak zaznaczył poseł stronnictwa Jan Łopata - przedstawiony projekt jest bardzo ryzykowny. Uwzględnia on bowiem skutki nieuchwalonych jeszcze ustaw podatkowych oraz ustawę o finansach publicznych. Zdaniem PSL, zbyt optymistyczne są prognozy dochodów podatkowych.

Pasztet Błochowiak
Niedotrzymywanie obietnic zarzucają rządzącym SLD i PO. Anita Błochowiak (SLD) wyliczała kolejne punkty z wyborczego programu PiS, które do tej pory nie zostały wprowadzone w życie, m.in. zniesienie podatku giełdowego, wprowadzenie dwóch stawek podatkowych, likwidację Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Według niej, przedstawiony budżet to nie budżet IV Rzeczypospolitej, ale budżet PRL-u, a przedstawiony przez PiS "pasztet" powoduje przejadanie wzrostu gospodarczego. Choć - jak zaznaczyła - budżet jest tak zły, że można złożyć wniosek o jego odrzucenie już w pierwszym czytaniu, to jednak SLD "daje opcji rządzącej szansę podjęcia kroków naprawczych". Czego nie zrobił SLD, zrobiła Platforma Obywatelska. W imieniu PO wniosek o odrzucenie budżetu zgłosił Zbigniew Chlebowski. - Bez wątpienia to budżet zmarnowanej szansy. Marnotrawi się to, co od rządu nie zależy: dobrą koniunkturę i wzrost gospodarczy - powiedział Chlebowski. Jego zdaniem, marnowana jest szansa na reformę podatków i finansów publicznych. Zaznaczył, że projekt doprowadza do lawinowego wzrostu długu publicznego, który podczas rządów PiS, od października zeszłego roku - jak obliczył - wzrósł o 50 mld zł, a w ciągu kolejnego roku wzrośnie o następne 50 mld. Według Chlebowskiego, wzrosną również podatki i wbrew zapowiedziom nie ma w budżecie śladu realizacji programu taniego państwa. Przypomniał też, że rząd wycofał się z planowanej obniżki kosztów pracy. Zdaniem Gilowskiej, do tego tematu rząd powróci w przyszłym roku.
Deklaracje poszczególnych klubów poselskich wskazują na to, że budżet zostanie skierowany do dalszych prac w Sejmie. Jutro odbędzie się głosowanie w tej sprawie.
Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2006.10.12

Autor: wa

Tagi: Budżet; Gilowska; Głosowanie nad budżetem; PO