Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Brytyjczycy są naiwni?

Treść

Brytyjscy politycy mieli "paranoiczną obsesję na punkcie specjalnych stosunków z USA", amerykańscy dyplomaci zaś prywatnie sobie z niej kpili, oficjalnie podtrzymując jednak Brytyjczyków w przeświadczeniu, że stosunki dwustronne rzeczywiście są specjalne - wynika z najnowszych amerykańskich depesz dyplomatycznych, ujawnionych w miniony weekend przez portal WikiLeaks.
"Obecny okres wyolbrzymionych spekulacji na temat dwustronnych stosunków jest bardziej paranoiczny niż zwykle. (...) To wczytywanie w nie tego, czego w nich nie ma, byłoby nawet zabawne, gdyby nie było tak destrukcyjne" - czytamy w notce sporządzonej przez zastępcę szefa placówki dyplomatycznej USA w Londynie Richarda LeBarona, którą cytuje PAP. Zasugerował on także, że "brytyjska tęsknota za aprobatą Waszyngtonu" może być politycznie zdyskontowana przez Amerykanów. Dlatego radził Waszyngtonowi, by ten oparł się pokusie wyprowadzenia Brytyjczyków z błędu, ponieważ Londyn przekonany o "specjalnych stosunkach" będzie bardziej skłonny do pomocy Amerykanom. "Zaangażowanie przez Wielką Brytanię środków finansowych, wojskowych i dyplomatycznych do wsparcia globalnych priorytetów USA nie ma sobie równych" - napisał pracownik ambasady USA w Londynie.
Z pozostałych depesz wynika też m.in., że wysocy rangą politycy partii konserwatywnej: William Hague (sprawy zagraniczne) i Liam Fox (obrona), w okresie przedwyborczym zapewniali Amerykanów o swej silnej proamerykańskiej orientacji. W czasie spotkania z LeBaronem w 2008 roku Hague miał zapewniać, że lider torysów, a obecny premier David Cameron, Fox (wówczas opozycyjny rzecznik ds. obrony) i on sam są "dziećmi Margaret Thatcher", mając na myśli jej silnie proamerykańską politykę i bliskie polityczne stosunki z ówczesnym prezydentem Ronaldem Reaganem. Z kolei Fox w ubiegłorocznej rozmowie z ambasadorem USA w Londynie Louisem Susmanem zapewnił, że stosunki Londynu z Waszyngtonem będą szczególnie bliskie w obronności i rozwijane m.in. w celu zwiększenia zakresu operacyjnego współdziałania sił zbrojnych obu państw. W tym kontekście zasugerował, iż Londyn może zwiększyć zakupy amerykańskiego sprzętu wojskowego. Jak podkreśla cytowany przez PAP komentator dyplomatyczny BBC Jonathan Marcus, z depesz tych wynika "wszechobecny brak poczucia bezpieczeństwa Brytyjczyków w ich stosunkach z Waszyngtonem". - Widać to w sposobie interpretowania w Londynie niektórych wczesnych działań Baracka Obamy - dodaje.
Opublikowane wcześniej przecieki sugerowały też, że Amerykanie mają niskie wyobrażenie o brytyjskiej operacji wojskowej na południu Afganistanu, za które to opinie sekretarz stanu Hillary Clinton przeprosiła w piątek brytyjski rząd i tamtejszą opinię publiczną. Dzień później włoski minister spraw zagranicznych Franco Frattini wyraził z kolei zdanie, że publikacja przez WikiLeaks tajnych raportów amerykańskiej dyplomacji stanowi "atak na stabilność wspólnoty międzynarodowej", który zagraża negocjacjom między państwami. - Jeśli ujawnienie tych informacji podsyci nieufność, może to narazić na szwank stosunki międzynarodowe, powodując niebezpieczne niedomówienia w dyskusjach, i w konsekwencji prowadzić do impasu w negocjacjach z destrukcyjnymi konsekwencjami dla naszych perspektyw bezpieczeństwa - stwierdził szef włoskiej dyplomacji.
MBZ
Nasz Dziennik 2010-12-06

Autor: jc