Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bruksela tworzy dyplomację

Treść

Przyjęcie konstytucji Unii Europejskiej przez jej kraje członkowskie otworzy drogę m.in. do utworzenia Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Już dziś w Brukseli trwają prace nad szczegółami projektu stworzenia wspólnej dyplomacji dla państw UE.
Najpóźniej do czerwca Bruksela wypracuje stanowisko w sprawie powołania unijnej dyplomacji. Wciąż nie jest jasne, kto stanie na czele nowej instytucji i jakie kompetencje odbierze ona - na początek - państwom narodowym, które są członkami UE.
Obecnie status placówek dyplomatycznych Unii Europejskiej mają przedstawicielstwa Komisji Europejskiej zatrudniające blisko 5 tysięcy osób w ponad 120 krajach na świecie.
Wspólna dyplomacja Unii ma zacząć działać od jesieni przyszłego roku. Zdaniem eksperta unijnej Rady Jima Cloosa, dzięki niej "Europa stanie się aktorem na scenie międzynarodowej".
Warunkiem realizacji tego scenariusza jest jednak pomyślna ratyfikacja przez kraje członkowskie konstytucji UE, która zawiera przepisy powołujące Europejską Służbę Działań Zewnętrznych. Jej trzon stanowiliby przedstawiciele unijnej biurokracji z Brukseli, Komisji Europejskiej, a także Rady Ministrów Unii oraz dyplomaci krajów członkowskich. Ci ostatni byliby najmniej liczebną grupą w unijnym MSZ. Wszystko wskazuje na to, że unijna dyplomacja będzie podlegała unijnemu ministrowi spraw zagranicznych. Ten urząd również miałby powstać wraz z wejściem w życie ustawy zasadniczej UE. To szef unijnego MSZ miałby powoływać ambasadorów i decydować o obsadzie placówek.
Część europosłów chciałaby jednak, by decydował o tym Parlament Europejski. Zdaniem Niemca Elmara Broka, szefa komisji spraw zagranicznych europarlamentu, służba dyplomatyczna UE powinna być podporządkowana unijnej biurokracji w Brukseli, a nie szefom narodowych MSZ-ów. Unijna służba dyplomatyczna mogłaby stopniowo przejmować kompetencje w takich dziedzinach, jak polityka handlowa, rozwój czy wreszcie sprawy konsularne i bezpieczeństwa.
Piotr Wesołowski, Bruksela

"Nasz Dziennik" 2005-03-16

Autor: ab