Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bruksela szantażuje Kaczyńskiego

Treść

Komisja Europejska grozi pozbawieniem Polski prawa głosu w Radzie Unii Europejskiej, jeśli nowy prezydent Lech Kaczyński będzie naruszał "prawa homoseksualistów" i próbował przywrócić karę śmierci - twierdzi brytyjska prasa. Choć konsekwencje, jakimi jej zdaniem Bruksela straszy nowego szefa państwa, są bardzo poważne, nie wiadomo, w jaki sposób mógł on jakoby łamać "prawa homoseksualistów".
Według lewicowego brytyjskiego dziennika "The Guardian", "Komisja postraszyła arcykonserwatystę Lecha Kaczyńskiego, deklarując, że każde państwo UE musi stosować się do unijnych reguł ochrony mniejszości i zniesienia kary śmierci". Podobne informacje opublikował wczoraj także liberalny dziennik "The Independent".
Przedstawiciele KE pośrednio potwierdzają doniesienia prasy. "Będziemy obserwować sytuację bardzo uważnie" - powiedział cytowany przez "The Guardian" rzecznik KE Jonathan Todd.
Brytyjskie gazety twierdzą, że unijny traktat z Nicei przewiduje wprowadzenie specjalnych sankcji wobec państwa członkowskiego, które łamie fundamentalne prawa Unii. Takie sankcje zastosowano w 1999 roku wobec Austrii po zwycięstwie Partii Wolnościowej Joerga Haidera.
Również liberalny dziennik brytyjski "The Independent" napisał, że po wygranej Lecha Kaczyńskiego Polska otrzymała kategoryczne ostrzeżenie, że ma przestrzegać zobowiązań dotyczących praw człowieka. Gazeta uznała, że zostało ono przesłane, ponieważ prezydent elekt próbował - jej zdaniem - ograniczyć "prawa homoseksualistów" i jest zwolennikiem kary śmierci.
"Mamy się na baczności. Mam nadzieję, że polski prezydent nie będzie próbował podważać niektórych podstawowych zasad i wartości europejskich" - tłumaczył na łamach gazety liberalny europoseł z Wielkiej Brytanii Chris Davies.
Piotr Wesołowski, Bruksela

Prawda wychodzi na jaw
Groźby Komisji Europejskiej z całą mocą obnażają nie tylko wypaczoną mentalność rządzącej Unią lewicy, ale także wielkie kłamstwo, którym karmiono Polaków przed referendum akcesyjnym, jakoby ustawodawstwo dotyczące sfery ochrony życia i obyczajowej było w gestii poszczególnych krajów członkowskich. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Polska poczyniła w tej gestii w Nicei jakieś zobowiązania, które czynią nasz kraj całkowicie niesuwerenny w tej sprawie. Jeśli Komisja Europejska mówi prawdę, oznacza to, że kłamali unioentuzjaści, którzy zapewniali, że UE w zakresie obyczajowości i ochrony życia nie może nam niczego narzucać, że dotyczące tych spraw dyrektywy Parlamentu Europejskiego są jedynie niezobowiązującymi wytycznymi. Jeśli jest inaczej, oznacza to, że Komisja Europejska dopuszcza się wobec Polski obrzydliwego, podszytego wyjątkową obłudą szantażu, którego celem jest narzucenie Polsce niemoralnych rozwiązań prawnych w sferze obyczajowości, korzystając z tego, że zapisy w unijnym prawodawstwie są wyjątkowo nieprecyzyjne i wieloznaczne. Groźby Komisji rzucają także światło na jedną ważną sprawę. Brak podobnych zachowań pod adresem Donalda Tuska świadczy, że Bruksela postrzegała go jako gwaranta realizacji polityki rozkładu moralnego naszego Narodu, do której najwyraźniej zobowiązali się reprezentujący Polskę negocjatorzy w Nicei.
KWM

"Nasz Dziennik" 2005-10-26

Autor: ab