Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bronią się przed niemieckimi roszczeniami

Treść

Tylko w województwie warmińsko-mazurskim w ubiegłym roku Polacy złożyli aż 170 wniosków o uchylenie decyzji sądów w sprawach roszczeń majątkowych zgłaszanych przez byłych niemieckich właścicieli. Zdaniem prawników, liczba takich wniosków systematycznie rośnie, o czym świadczy ilość pism spływających do kancelarii prawniczych zajmujących się sprawami majątkowymi. Ale ile jest tych spraw - nie wiadomo, gdyż żadna instytucja państwowa nie prowadzi tego typu monitoringu.
Z reguły wyroki sądów nie są dla obecnych mieszkańców nieruchomości korzystne. Do Sądu Rejonowego w Piszu w roku ubiegłym wpłynęły dwie sprawy o zwrot majątku i jedna z nich już została rozstrzygnięta na rzecz mieszkańca Niemiec. - Trudno byłoby tu mówić o tym, że wyrok sądu był korzystny dla Niemca, gdyż ta osoba legitymowała się obywatelstwem polskim - broni decyzji sądu Janusz Tańcuła, przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Piszu.
Ile jest podobnych pozwów majątkowych - nikt tego nie wie. Danymi na ten temat nie dysponuje Sąd Okręgowy w Olsztynie. Monitoringu wniosków ze strony Niemców nie przeprowadza ani Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ani Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Pewien obraz dają tylko wnioski kierowane do różnych instytucji i kancelarii prawniczych o złożenie odwołania od decyzji sądów niekorzystnych dla polskich właścicieli. Tylko w województwie warmińsko-mazurskim takich spraw jest 170. To oznacza, że zapadło przynajmniej tyle orzeczeń dotyczących zwrotu nieruchomości.
Większość wyroków w kwestiach majątkowych, które zapadają w sądach, jest dla obecnych właścicieli niekorzystna. Dramat tych ludzi polega na tym, że nowy właściciel każe im opuszczać mieszkanie. Wówczas, w ciągu niedługiego czasu, ekswłaściciele muszą sobie znaleźć nowe lokum, co jest trudne z powodu braku pieniędzy.
Jak do tego doszło...
Na mocy układów poczdamskich po II wojnie światowej mieliśmy dwie fale wyjazdów mieszkańców naszych zachodnich i północnych województw do Niemiec. W pierwszej, niedługo po wojnie, wyjechało około 650 tys. osób. Tak zwana druga fala wyjazdów, która objęła lata 1950-1984 (najwięcej wyjazdów było w latach 70. i 80.) i odbywała się m.in. w ramach tzw. łączenia rodzin, dotyczyła od 600 tys. do 2 mln ludzi.
Tej ostatniej fali wyjazdów dotyczą dwa orzeczenia Sądu Najwyższego: z 2001 r. oraz 2005 r., na mocy których SN orzekł, iż wadliwe było pozbawienie obywatelstwa tych wszystkich, którzy wówczas wyjeżdżali, zrzekając się obywatelstwa polskiego. Wyjazd tych ludzi automatycznie powodował, że ich majątki i nieruchomości były przejmowane na rzecz Skarbu Państwa, który nimi potem dysponował, np. oddając je w ręce samorządów. Zdaniem prawników, osoby te, pozostawiając mienie w Polsce, deklarujące przy tym w Niemczech, że są osobami o narodowości niemieckiej, nie mają właściwie praw do tych nieruchomości. Utracili bowiem obywatelstwo polskie. Prawnicy powołują się na art. 38 ustawy o gospodarce terenami w miastach i osiedlach z 1961 roku, według którego nieruchomości stanowiące własność osób, które utraciły obywatelstwo polskie, przechodzą z samego prawa na własność Skarbu Państwa. - Jeżeli taka osoba dowodziła przed specjalnie do tego utworzoną komisją swojej narodowości polskiej, później twierdziła natomiast, że jest Niemcem, powtarzając to dziesięciokrotnie, a teraz wyrok Sądu Najwyższego orzeka, że jest ona obywatelem polskim, to warto zadać pytanie, czy ta osoba nie wprowadziła w błąd władz Polski. I wtedy nie rozważamy kwestii, czy ona ma polskie obywatelstwo, ale czy ona jest w ogóle obywatelem polskim - stwierdza Lech Obara, radca prawny Ruchu na rzecz Obrony Prawnej przed Niemieckimi Roszczeniami Rewindykacyjnymi. - Oznacza to, że taka osoba wyparła się wszystkiego, co niezbędne do zachowania własności opuszczonej nieruchomości. A ta z kolei przeszła na własność Skarbu Państwa z mocy prawa. Czyli to, że ktoś ma wpis w księgach wieczystych, nie zmienia faktu, iż jest to własność Skarbu Państwa - podkreśla prawnik. Wskazuje on na dużą liczbę takich przypadków w regionie Warmii i Mazur, kiedy potomek obywatela niemieckiego, który opuścił Polskę, dochodzi swoich praw jako spadkobierca na podstawie starego, nieaktualnego wpisu do księgi wieczystej.
Przykładem może tu być sytuacja Doroty Kobus z miejscowości Natać Wielka, która wraz z rodziną w 1981 roku wprowadziła się do opuszczonego domu. Rodzina odremontowała dom, uprawiała działkę, opłacała podatki, jednym słowem - czuła się właścicielami. Aż do 2006 roku, kiedy to zjawiła się dawna mieszkanka gospodarstwa Anna Wendorf, która przybyła do Polski z Niemiec i zażądała od Kobusów opłacania czynszu za nieruchomość. Gdy czynszu nie otrzymała, złożyła do Sądu Rejonowego w Nidzicy pozew o ustalenie, iż nadal jest właścicielem nieruchomości. Ale Wendorf nie potrafiła udowodnić swoich praw. - Przez osiem miesięcy Wendorf ze swoim prawnikiem próbowali coś odnaleźć, ale na darmo. Mieliśmy szczęście, że nie podpisaliśmy z nimi żadnej umowy najmu, ukręcilibyśmy w ten sposób na siebie bat. Byłoby to przyznanie się, że wiedzieliśmy, iż to Wendorf jest właścicielką - tłumaczy Dorota Kobus. Nie miałaby ona tych problemów, gdyby w odpowiednim czasie samorząd dokonał zmian w księdze wieczystej i objął nieruchomość przez zasiedzenie.
Nikt ich nie wypędzał
Historyk Leszek Żebrowski zaznacza, że osoby te nie były wcale wypędzane z Polski, co twierdzi Związek Wypędzonych Eriki Steinbach. Ludzie ci prosili o pozwolenie na wyjazd, deklarując swoją przynależność do narodu niemieckiego. Ponadto, wyjeżdżając z Polski, dostawali odszkodowania na mocy obowiązującej wówczas w Niemczech ustawy z 1952 r., przyznającej wyjeżdżającym z Warmii i Mazur specjalne rekompensaty za utracone mienie. Przykładem jest Agnes Trawny, która - wyjeżdżając z Polski w 1977 r. - otrzymała 14 tys. marek. Była to wówczas ogromna suma. Można było za nią kupić sobie dziesięć gospodarstw, o które obecnie Trawny się stara.
Tymczasem rząd niemiecki nie zamierza pozostawić Niemców bez pomocy w kwestii odzyskiwania majątków w Polsce. Niedawno Helmut Schmidt, były kanclerz Niemiec z ramienia lewicowej SPD, pytany o roszczenia, powiedział, że rząd niemiecki nie może odwracać się od tych spraw, gdyż są to sprawy niemieckich obywateli. Tymczasem nasz Sejm odrzucił poprawkę PiS do senackiego projektu nowelizacji ustawy o obywatelstwie polskim. Ustawa umożliwiała przywrócenia obywatelstwa polskiego przez wojewodów, co obecnie leży wyłącznie w kompetencjach prezydenta RP. Poprawka PiS wprowadzała zapis, który zastrzegał, by nie dotyczyło to osób, które obecnie roszczą sobie prawo do odszkodowań.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-04-15

Autor: wa