Brawa dla Nogi i Trybańskiej
Treść
Rok temu sprawił niespodziankę, zdobywając w Berlinie brązowy medal mistrzostw świata, wczoraj był jednym z faworytów walki o podium rozgrywanych w Barcelonie mistrzostw Europy. Niestety, Sylwester Bednarek, nasz utalentowany skoczek wzwyż, tym razem nie spełnił swych nadziei i zajął dziesiąte miejsce. Klasę pokazali za to inni polscy kandydaci do medalu - Artur Noga i Łukasz Michalski, a rekord kraju w trójskoku ustanowiła Małgorzata Trybańska.
Wczorajszy finał zupełnie Bednarkowi (RKS Łódź) się nie udał. Wysokość 2,19 m zaliczył co prawda bez problemów, ale utknął przy 2,23. Próbował trzykrotnie, za każdym razem ciśnienie i nerwy były coraz większe i ostatecznie spasował. Poprzeczki nie pokonał i został sklasyfikowany na dalszej pozycji. Polak nie poradził sobie z fatalnymi warunkami, ulewnym deszczem, który niespodziewanie spadł w stolicy Katalonii. Poza tym pamiętajmy, że przyjechał do Barcelony z niedoleczoną kontuzją kolana, już po eliminacjach skarżył się na ból.
Wczoraj wysoką formę potwierdzili za to inni nasi kandydaci do medalu. Szczególnie Noga (Warszawianka), o którego dyspozycję mocno się martwiliśmy. Znakomity płotkarz, jeden z faworytów walki o złoto na dystansie 110 m, miał bowiem nieprzyjemny i bolesny upadek podczas poniedziałkowego treningu. Uderzył w płotek, a jakby tego było mało - poparzył się o rozgrzaną nawierzchnię. Wszystko wyglądało dramatycznie, dlatego wczorajszych eliminacji my, jak i sam zawodnik, oczekiwaliśmy z niepokojem. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Artur Noga w swej serii zajął drugie miejsce, uzyskał czas 13,68 s i pewnie awansował do półfinału, podobnie zresztą jak inny nasz reprezentant, Dominik Bochenek z Zawiszy Bydgoszcz (13,58). - Po upadku chciałem się sprawdzić i psychicznie podbudować. Udało się - powiedział Noga. Jak przyznał, na ostatnich metrach nawet zwolnił, nie chcąc forsować tempa. Ma zatem rezerwy, może pobiec jeszcze szybciej. Czy na miarę medalu, nawet złotego? Kto wie!
W komplecie do finału skoku o tyczce zakwalifikowali się trzej Polacy - Przemysław Czerwiński (MKL Szczecin) Łukasz Michalski (Zawisza) i Mateusz Didenkow (SKLA Sopot). To cieszy, szczególnie że pod nieobecność Anny Rogowskiej i Moniki Pyrek niektórzy ze zmaganiami tyczkarzy nie wiązali żadnych nadziei. A to błąd, bo nasi w tym sezonie spisują się naprawdę dobrze, szczególnie Michalski, który nie tak dawno zajął trzecie miejsce w prestiżowym mitingu Diamentowej Ligi. Wczoraj pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,65 m, koledzy pięć centymetrów niżej. Polak na pewno nie będzie faworytem decydującej rozgrywki, jednak na podium go stać. A że nie ma w sporcie rzeczy niemożliwych, pokazała przecież w środę 38-letnia dyskobolka Joanna Wiśniewska, która po wspaniałej walce sięgnęła po brązowy medal.
A wczoraj bohaterką dnia została też Małgorzata Trybańska (Warszawianka). Siostra pierwszego Polaka w lidze NBA, Cezarego, w kwalifikacjach trójskoku wspięła się na wyżyny i uzyskała wynik 14,44 m, lepszy od należącego do niej rekordu kraju. To dobry rezultat i spory sukces, zwłaszcza że rekordy w trójskoku są u nas rzadkością. Poprzedni Trybańska ustanowiła co prawda 10 lipca, ale wcześniejszy przetrwał aż osiem lat. Do finału nie awansowała za to druga Polka, Anna Jagaciak (Juvenia Puszczykowo). 14,03 m nie wystarczyło, zajęła piętnaste miejsce.
Dziś czekają nas wielkie emocje związane ze startem Anity Włodarczyk, mistrzyni i rekordzistki świata w rzucie młotem. Polka jest faworytką numer jeden do złotego medalu.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-07-30
Autor: jc