Bojkotowali, ale nie za friko
Treść
Ostentacyjnie opuszczali salę podczas plenarnych obrad Sejmu i posiedzeń komisji, wyjmowali karty do głosowania, zapowiadali wniosek o wotum nieufności wobec marszałka Bronisława Komorowskiego - tak o "demokratyczne zasady" w parlamencie jeszcze w czerwcu i lipcu walczyli parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Teraz niektórzy z nich wysyłają do marszałka prośby o usprawiedliwienie swojego zachowania i nieobecności, wcześniejsze ostentacyjne opuszczanie sejmowej sali posiedzeń tłumacząc "pilnymi obowiązkami poselskimi" lub "ważnymi względami rodzinnymi". A wszystko po to, by nie stracić około trzystu złotych z uposażenia i diety poselskiej. Jak mówi wicemarszałek Jarosław Kalinowski (PSL), wniosków o usprawiedliwienie lipcowych "nieobecności" składanych przez PiS przybywa.
- To dlatego, że zostaliśmy powiadomieni, iż odtrącają nam za ten okres dniówkę - mówi wprost poseł Marek Suski, rzecznik dyscypliny klubu parlamentarnego PiS.
Sytuacja, w której posłowie tego czy innego klubu parlamentarnego opuszczają w proteście przeciwko działaniom prowadzącego obrady marszałka Sejmu salę posiedzeń, to w polskim parlamencie nie pierwszyzna. Ten "obyczaj sejmowy" był dość popularny w poprzedniej kadencji, kiedy to Platforma Obywatelska kilkakrotnie wychodziła z sali podczas głosowań, zrywając kworum. W czerwcu i lipcu br. na tego rodzaju formę poselskiego sprzeciwu wobec działań marszałka Bronisława Komorowskiego (PO) zdecydowali się posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Najpierw opuścili salę, gdy w głosowaniu przepadł wniosek klubu PiS o poszerzenie porządku obrad o informację ministra sprawiedliwości na temat "wywierania nielegalnego wpływu wobec prokuratorów w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień oraz składania fałszywych zeznań". Później protestowali, gdy prowadzący obrady marszałek Komorowski złamał przyjęte zasady i nie zgodził się na ogłoszenie tzw. przerwy dla klubu. Jednocześnie w specjalnych oświadczeniach i na pospiesznie zwoływanych briefingach opozycyjni parlamentarzyści oskarżali rządzącą koalicję o łamanie zasad demokracji, wprowadzanie standardów białoruskich i zapowiadali złożenie wniosku o odwołanie marszałka Komorowskiego.
Jak się dowiedzieliśmy, do chwili obecnej PiS wniosku o wotum nieufności wobec Komorowskiego nie zaczęło nawet przygotowywać, przedstawiciele władz klubu nie wiedzą nawet, czy i kiedy zostanie on złożony. Za to część parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości zaczęło składać w kancelarii wicemarszałka Jarosława Kalinowskiego (PSL) odpowiedzialnego za kwestie obecności poselskich pospiesznie przygotowane "usprawiedliwienia". Choć ich ostentacyjne opuszczenie sali obrad zarejestrowały kamery, teraz w pisemnych wnioskach przekonują, że w lipcu musieli być poza Sejmem z powodu "ważnych obowiązków", "pilnych spotkań w biurze poselskim" czy "nagłych spraw rodzinnych".
- Potwierdzam, takie usprawiedliwienia składane przez posłów PiS do mnie napływają. Nie potrafię w chwili obecnej powiedzieć, ile ich dokładnie jest, być może w ciągu ostatniego półtora tygodnia napłynęły kolejne - przyznaje w rozmowie z nami wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski (PSL).
- Żenada. Albo organizujemy protest i liczymy się z konsekwencjami, albo się kompromitujemy. Z tego co wiem, takie prośby o usprawiedliwienie złożyło wielu posłów PiS. Boją się, że im potrącą parę złotych - mówi jeden z parlamentarzystów PiS.
Jak poinformowało nas Biuro Prasowe Sejmu RP, obecne uposażenie poselskie wynosi 9892 zł 20 gr brutto, do tego dochodzi dieta wolna od podatku dochodowego w wysokości 25 proc. uposażenia - w chwili obecnej cała dieta parlamentarna to 2473 zł 5 groszy. Za nieobecność podczas posiedzenia sejmowych komisji oraz posiedzeń Kancelaria Sejmu zgodnie z art. 7 i art. 24 Regulaminu Sejmu może dokonać potrąceń. Marszałek Sejmu zarządza obniżenie uposażenia i diety parlamentarnej albo jednego o jedną trzydziestą za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu Sejmu lub za niewzięcie w danym dniu udziału w więcej niż jednej piątej głosowań, a o jedną trzydziestą za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu komisji, jeżeli liczba tych nieobecności przekroczyła jedną piątą liczby posiedzeń komisji w miesiącu kalendarzowym.
- Nie składałem takiego usprawiedliwienia, jestem jeszcze na urlopie i nie wiem, czy takie wezwanie z Kancelarii Sejmu do mnie przyszło. Nie będę tego oceniał, to kwestia indywidualna, jeżeli ktoś zdecyduje się usprawiedliwić akurat tę nieobecność, takiej decyzji klubowej nie było - zapewnia poseł Tadeusz Cymański (PiS).
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2008-08-29
Autor: wa