Bojkot za bojkot
Treść
O bojkotowanie osób i instytucji, które przy organizowaniu konferencji prasowych nie wpuszczają niektórych dziennikarzy, apeluje do wszystkich redakcji Rada Etyki Mediów. To odpowiedź Rady na selektywne potraktowanie mediów przez organizacje publiczne, czego przykładem było m.in. odmówienie akredytacji dziennikarzowi "Naszego Dziennika" na jedną z konferencji poświęconych zapłodnieniu pozaustrojowemu.
"Rada Etyki Mediów apeluje do dziennikarzy i mediów o solidarny bojkot osób i instytucji, które selekcjonują media, gdy organizując publiczne konferencje prasowe, nie wpuszczają wszystkich dziennikarzy pragnących wziąć w nich udział. Jest to skandal godzący w podstawowe prawa obywatelskie; przede wszystkim w prawo dostępu do informacji" - pisze Rada Etyki Mediów w apelu skierowanym do dziennikarzy. W opinii Macieja Iłowieckiego, wiceprzewodniczącego REM, apel jest potrzebny po to, by ujawnić lekceważenie zasad stanowiących fundament zawodu. - Należy bronić prawideł warsztatu pracy dziennikarskiej. Powinniśmy bronić dziennikarskiej misji przed instrumentalnym traktowaniem - twierdzi Iłowiecki. Innego zdania jest Teresa Bochwic, była wiceprzewodnicząca REM. - Musi być pełna dostępność informacji, ale wydaje mi się, że w tej chwili jest wiele ważniejszych spraw, nad którymi REM powinna się pochylić. Nie jestem zdania, że są jakieś zasady absolutne w organizowaniu konferencji prasowych - powiedziała nam Bochwic.
Przykładem lekceważenia dziennikarzy podanym przez Macieja Iłowieckiego było m.in. odmówienie wstępu dziennikarzowi "Naszego Dziennika" na konferencję prasową zorganizowaną 6 marca przez Stowarzyszenie na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian" (które na swojej stronie internetowej promuje kliniki in vitro). Została ona poprzedzona przedstawieniem z udziałem dzieci poczętych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego. Zaniepokoiło nas wtedy, czy nie jest to przypadkiem próba wykorzystania dzieci jako argumentu na rzecz dopuszczalności tej niegodziwej procedury. Mimo że do redakcji przysłano zaproszenie, gdy zgłosiliśmy chęć udziału, organizatorzy poinformowali nas, że na spotkanie z dziennikarzami... nie ma już miejsc.
Podobnych przykładów w stosunku do innych redakcji w ostatnich miesiącach także nie brakowało. - Takie sytuacje się zdarzają. Ale nie może być tak, by na konferencję nie wpuszczano dziennikarzy. Bo powiedzmy, że są ludzie, którzy czytają tylko "Nasz Dziennik" i przez ograniczanie wstępu dziennikarzom czytelnicy ci nie dowiedzą się o istotnych kwestiach - mówi Maciej Iłowiecki.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-03-19
Autor: wa