Bohater od środy
Treść
Zarówno w klubie, jak i w reprezentacji skupiającymi uwagę gwiazdami są zwykle jego koledzy. Jednak żadnej z tych drużyn nie można bez niego sobie wyobrazić. Jest ich filarem i kluczowym ogniwem. Oto Carles Puyol - nowy bohater Hiszpanii i strzelec gola, który dał jej wyśniony awans do finału mistrzostw świata.
Nie jest tak błyskotliwy jak Anders Iniesta. Nie zachwyca jak Lionel Messi. Nie budzi kontrowersji jak Samuel Eto'o. Nie budzi uznania jak David Villa. Tylko pozornie... Wystarczy bowiem zapytać trenerów, którzy w minionych latach prowadzili Barcelonę i reprezentację Hiszpanii, od którego gracza rozpoczynali ustalanie składu. Ci w pierwszej kolejności wymienią właśnie jego. Bo Puyol jest piłkarzem wyjątkowym. Nie rzuca się specjalnie w oczy, nie bryluje, ale jest bezcenny. Nie ma wrodzonego talentu, do wszystkiego doszedł ciężką pracą. Często to podkreśla.
W młodości stał na bramce, później strzelał gole jako napastnik, a gdy jako
17-latek przechodził do szkółki "Dumy Katalonii" był już stoperem. Mimo niepozornego wzrostu (tylko 178 cm) szybko zdobył uznanie w oczach szkoleniowców. W 1999 roku prowadzący drużynę Louis van Gaal wstawił go do podstawowego składu. Został w nim do dziś. Miejsca nie oddał, choć do "Barcy" trafiały największe gwiazdy sprowadzane za grube miliony. Zdobył podziw trenerów i serca kibiców nie tylko skuteczną grą, ale i pełną poświęcenia i pasji. Szacunek u rywali wywalczył postawą sportową, postępował zawsze fair. Nie jest typem, który chce wygrywać za wszelką cenę, przekraczając przy tym normy i zasady. W Barcelonie nosi opaskę kapitańską, bo jak przyznał - "powierzyli mu ją koledzy". - Z rąk trenera czy działaczy bym jej nie przyjął - tłumaczy.
Jest obrońcą znakomitym. Z "Barcą" wygrywał Ligę Mistrzów i zdobywał mistrzostwo Hiszpanii. Z reprezentacją mistrzostwo Europy. Po drodze zgarniał indywidualne nagrody dla najlepszego obrońcy Europy czy najlepszego defensora LM. Zawsze jednak pozostawał gdzieś na uboczu, bo błyszczeli inni. W środę nadszedł jego czas. Po zdobyciu gola na wagę awansu do finału przeszedł do historii i stał się w ojczyźnie bohaterem.
Pisk
Nasz Dziennik 2010-07-09
Autor: jc