Bogaci chcą ograniczyć subwencje
Treść
Część unijnych państw chce po 2013 roku stopniowo likwidować dopłaty do rolnictwa, co oznaczałoby jednocześnie odchodzenie UE od zasad Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). Polska należy do tych państw, które najsilniej bronią WPR. Możemy w tej sprawie liczyć np. na Francję i Włochy. To daje nadzieje, że Komisja Europejska nie doprowadzi do zniesienia subsydiów rolnych.
Sprawą prowadzenia WPR po 2013 roku zajęli się na ostatnim posiedzeniu Sejmu posłowie. Jak wykazała dyskusja, praktycznie wszystkie kluby parlamentarne opowiadają się za utrzymaniem WPR, bo leży to w interesie naszego kraju. Jeśli zaś pojawiały się jakieś zarzuty wobec rządu, to za brak - jak twierdzi opozycja - wizji rozwoju unijnej polityki rolnej. W tej sprawie rząd podtrzymuje jednak jasne stanowisko w kluczowej kwestii: subsydia dla rolnictwa powinny zostać zachowane. Bez tego bowiem nie ma szans nie tylko na rozwój tej ważnej dziedziny gospodarki w naszym kraju, ale nawet na utrzymanie gospodarki żywnościowej w obecnym stanie.
Bezpieczeństwo żywnościowe
Wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper podkreśla, że utrzymanie WPR leży w interesie całej Unii. Nie da się bowiem zapewnić naszemu kontynentowi dostaw rodzimej żywności bez wspierania rolnictwa w Polsce, Francji, Niemczech czy Włoszech. Wynika to z faktu, że koszty produkcji artykułów rolnych u nas są o wiele wyższe niż na innych kontynentach. Przykładem może być choćby sektor mięsny. Gdyby zlikwidować ochronę europejskiego rynku, to natychmiast zostalibyśmy zalani przez tanią wieprzowinę z Chin, a wołowina pochodziłaby z USA czy z Argentyny. W tych państwach koszty produkcji są niskie ze względu na tanią siłę roboczą (Chiny) lub ogromne przestrzenie sprzyjające ekstensywnej hodowli bydła i owiec (USA, Ameryka Południowa, Australia). Ponadto nawet Amerykanie stosują dopłaty do rolnictwa. Zresztą dyskusja o liberalizacji handlu rolnego trwa już od wielu lat na forum Światowej Organizacji Handlu (WTO) i nie przynosi rozstrzygnięć. Europa na razie stara się chronić swój rynek. I dlatego Polska będzie się upierać przy zachowaniu WPR także po 2013 roku.
To za drogo?
Przeciwnicy dotowania rolnictwa argumentują, że kosztuje ono zbyt drogo. Tylko w latach 2007-2013 wyniesie blisko 900 miliardów euro. To niewiele mniej niż połowa unijnego budżetu. Dlatego część krajów domaga się stopniowego odchodzenia od subwencji i przenoszenia tych pieniędzy do innych dziedzin, np. na badania naukowe i wdrażanie nowych technologii. Bardziej "łagodny" wariant przewiduje likwidację wspólnego budżetu rolnego UE i przekazanie prawa do wypłacania subwencji tylko budżetom krajowym. Takiemu rozwiązaniu Polska jest zdecydowanie przeciwna, bo akurat my jesteśmy krajem o wiele biedniejszym od innych państw członkowskich i nie będzie nas stać na wypłacanie rolnikom takich pieniędzy jak w Niemczech czy Francji. A przecież teraz i tak polscy rolnicy dostają o wiele mniejsze dopłaty niż rolnicy z państw "starej" UE.
Będzie mniej
Nie wiemy, jaki ostatecznie będzie efekt negocjacji w sprawie WPR, ale wydaje się wielce prawdopodobne, że pieniędzy na rolnictwo będzie po 2013 roku mniej. O ile? Trudno wyrokować, ale w najbardziej optymistycznym scenariuszu mówi się, że ten spadek może wynieść nawet 1/3 kwoty dotacji do sektora rolnego. To by oznaczało dziesiątki miliardów euro rocznie. Warto pamiętać o tym, iż wspólny budżet UE to ledwie nieco ponad 1 proc. PKB krajów członkowskich, a i udział wydatków rolnych w nim zapisanych systematycznie spada od około 20 lat, bo wtedy na rolnictwo wydawano aż 80 proc. funduszy unijnych.
Wiadomo, że Polska może w batalii o zachowanie WPR liczyć na poparcie ze strony np. Francji czy Włoch, bo te państwa sporo korzystają na unijnych dotacjach dla rolnictwa, jak również nowych państw członkowskich. Zwłaszcza we Francji rolnicze lobby jest bardzo silne i gotowe organizować nawet bardzo ostre protesty w obronie europejskiego rynku żywnościowego przed napływem towarów importowanych.
Dyskusja nad przyszłością WPR musi się zakończyć w ciągu 4-5 lat, przed planowaniem kolejnego wieloletniego budżetu UE na lata 2014-2020.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 03.07.07
Autor: aw