Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Bóg woli pokutującego grzesznika niż pełną pychy dziewicę". Grzech jako miejsce doświadczania łaski

Treść

Na plakacie zapraszającym na rekolekcje charyzmatyczne intrygujące słowa: „Jeśli nie doświadczasz Bożej miłości, a grzech stale Cię przygniata – przyjdź!”. Pomyślałem: No to może warto? W końcu wszystko się zgadza. Tekst z plakatu jakby prosto do mnie. Poszedłem. Nastrojowa muzyka religijna. Świadectwa nawróconych ludzi, i to w większości przypadków z bardzo poważnych nałogów. Lawina uśmiechów z twarzy tzw. ekipy prowadzących. Chyba bardzo szczęśliwi? Prawie jak mantra pojawiają się zawołania: „Bóg Ciebie kocha! Jezus już cię zbawił. Grzech nie ma już nad tobą władzy!”. Na koniec możliwość modlitewnego i publicznego uznania Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Uznałem i wyznałem. Wtedy chyba źle zrozumiałem tamtych ludzi, bo myślałem, że bolesne zmagania z własnymi grzechami właśnie się skończyły, bo przecież „Jezus mnie zbawił i grzech nie ma już władzy nade mną!”. To była młodzieńcza niedojrzałość. Trochę naiwność. Minęło już sporo lat. A może tamte rekolekcje, moja szczera modlitwa oraz wyznanie były wielką łaską Boga, która miała pociągnąć dalej, głębiej…

Doświadczenie wewnętrznego rozdarcia pomiędzy grzechem a łaską jest wpisane w życie każdego chrześcijanina. Pytanie tylko, czy zadaniem dobrego katolika jest niezmordowana walka z grzechem w oparciu o coraz to nowe taktyki np. uniku, przewidywania, twórczej „duchowej ewaluacji” itp.? Może chodzi o wzmacnianie pobożnej ambicji, by już więcej nie upaść? No i ten upokarzający wstyd, że znowu zgrzeszyłem…

Ostatnio wpadła mi w ręce książka Moc w słabości André Loufa OCSO (trapista), jedna z serii „Z Tradycji Mniszej” wydawanej przez tynieckich benedyktynów, która m.in. podejmuje zagadnienie doświadczania grzechu i słabości ludzkiej.

Autor na przykładzie św. Bernarda z Clairvaux (wybrane myśli tegoż świętego budują niepowtarzalne świadectwo, które Louf odważnie nazywa „podręcznikiem dobrego grzesznika”) oraz innych Ojców Kościoła mówi o możliwości pozytywnych skutków przeżywania swojej grzeszności. Zwroty o grzechu, w którym „działa łaska”, o „dobrym i złym sposobie popełniania go” czy o grzechu „współpracującym na rzecz świętości grzesznika” mogą w pierwszej chwili szokować. No, bo co z zuchwałością w grzeszeniu czy też moralnym potępieniem i bezwzględnym unikaniem zła? Jednak lektura książki jednoznacznie wskazuje na fenomen grzechu w aspekcie otwarcia się grzesznika na działanie Bożego Miłosierdzia, Bożej łaski. Ponieważ zależy mi na zachęceniu do przeczytania jej, uwypuklę tylko niektóre myśli, by nie okazać się draniem, który po powrocie z kina zdradza wszystkim napotkanym ludziom zakończenie filmu.

Louf, przytaczając myśl Izaaka Syryjczyka, pokazuje pewien emocjonalno-duchowy dramat, jaki może rozgrywać się w człowieku na skutek kolejnego upadku. Ów Ojciec Pustyni mówi o ludziach „zablokowanych między grzechem a pokutą”, którzy żyją w jakimś lęku przed Bogiem w chwili popełnionego grzechu, jednocześnie usilnie dążąc do cnót. Tak opisuje wątpliwości, którymi „biczuje się” wówczas grzesznik: „[…] Czy Bóg wybaczy mi rzeczy, które sprawiają mi ból i których pamięć mnie dręczy? Rzeczy, ku którym, nawet jeśli się ich obawiam, nieustannie się staczam na nowo? A gdy zostaną popełnione, to cierpienie, które powodują, przewyższa ból wywołany ukąszeniem skorpiona? Brzydzę się nimi, nawet jeśli znajduję się wciąż pośród nich. Po dotkliwym ich odpokutowaniu znów do nich mimo wszystko wracam, o ja nieszczęsny!”. Izaak Syryjczyk udziela rady takiemu „zdołowanemu” grzesznikowi: „[…] nie wątp o twym zbawieniu. Miłosierdzie Boga rozciąga się bardziej, niż możesz to pojąć,  Jego łaska jest większa, niż ośmielasz się prosić”.

W nawiązaniu do tej myśli, Louf pokazuje grzech jako przestrzeń, w której człowiek może w pełni otworzyć się na miłosierdzie Boga, a przez to przez łaskę doświadczyć wzrostu duchowego. Drogą staje się pokora, ale właściwie rozumiana: nie jako zaniżanie własnej wartości czy przesadna koncentracja na swoich niedoskonałościach i porażkach. Pokora jako u-pokorzenie przez grzech i pokuta otwierająca na przyjęcie przebaczenia ze strony Boga. Ciekawa gra słów. Po tej myśli idzie inny Ojciec Pustyni, Jan Kasjan, wskazując na biblijnego Dawida. Czytamy w książce: „Udział [w walce duchowej] sprowadza się, jak wyjaśnia Kasjan, do tego, by »codziennie i pokornie podążać śladami łaski Bożej, która nas przyciąga«. Nieco dalej precyzuje on sens przysłówka »pokornie«, odwołując się do pokuty Dawida. »Jego udziałem było uznanie swego grzechu, gdy został upokorzony; udziałem Boga będzie więc przebaczenie«. Zauważcie, że Kasjan pisze: »gdy został upokorzony« (humiliatus); upokorzony przez swą słabość, gdy przeszedł, chcąc nie chcąc, przez tak wystawiający na próbę ogień pokusy, a nawet – w przypadku samego Dawida – bolesną porażkę grzechu. Jest to bardzo ważne, jak pokazał już cytat, jeśli to jedyny środek, jaki miał Bóg do dyspozycji, byśmy sobie uświadomili i naszą słabość, i Jego łaskę”.

Francuski trapista przywołuje w tym miejscu dwie wymowne sentencje: jedną autorstwa pewnego starożytnego mędrca, drugą zaś przypisuje św. Benedyktowi: „Pewien starożytny powiedział: »Wolę pokornie zniesioną klęskę niż zwycięstwo odniesione w pysze«. Święty Benedykt nie powie nic innego: »Bóg woli pokutującego grzesznika niż pełną pychy dziewicę«”. Autor książki widzi większe niebezpieczeństwo i zło nie tyle w samym upadku człowieka, ile w tym, jak człowiek przeżywa swoją grzeszność. Dlatego pisze: „Jest bowiem możliwe, że najbardziej perfidna pokusa to nie ta, która poprzedza grzech, lecz ta, która po nim następuje – pokusa rozpaczy. Pozwala się od niej uwolnić jedynie osiągnięta wreszcie pokora. […] Uczucie, które ostatecznie przeważa u pokornego człowieka, to niezachwiana ufność w miłosierdzie”. Tylko w takim rozumieniu procesu grzech-pokuta-pokora-łaska łatwiej zrozumieć słowa św. Bernarda z Clairvaux cytowane w książce: „bo ten, kto zamierza wzniosłe rzeczy, powinien najpierw poczuć swą słabość. Dlatego gdy ci się wydaje, że zostałeś upokorzony, potraktuj to jako sprzyjający znak, jako dowód, że zbliża się łaska”.

Ostatni rozdział książki, Pożądana słabość. Słabość, droga paschalna według świętego Benedykta, to, jak pisze Louf, „podręcznik dobrego grzesznika”. Znajdziemy tam poruszające świadectwo św. Bernarda na temat doświadczenia grzechu w kontekście wcześniej wspomnianych rozważań.

Wracając do przywołanych przez mnie rekolekcji charyzmatycznych i pojawiającego się tam przesłania („Bóg Ciebie kocha! Jezus już cię zbawił. Grzech nie ma już nad tobą władzy!”), uświadomiłem sobie znaczenie i prawdziwość tych słów. Książka A. Loufa pokazuje, jaką przyjąć postawę psychiczno-duchową, by grzech „nie miał władzy” nad nami, a mógł się stać miejscem otwarcia na łaskę Boga. Dobrej lektury!

recenzja książki Andre Loufa OCSO  „Moc w słabości” Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

Mirosław Mannlade

Źródło: ps-po.pl, 18 listopada 2016

Autor: mj

Tagi: Bóg woli pokutującego grzesznika niż pełną pychy dziewicę. Grzech jako miejsce doświadczania łaski