Bóg pragnie naszej wiary
Treść
- Każdemu wierzącemu grozi, że praktykować będzie nieautentyczną pobożność, że nie w Bogu szukać będzie odpowiedzi na najgłębsze oczekiwania serca, że owszem, używać będzie Pana Boga, jak gdyby był On na usługach naszych pragnień i planów - zwrócił uwagę Ojciec Święty. Wczoraj przed południem Benedykt XVI odwiedził parafię Santa Maria Liberatrice - Najświętszej Maryi Panny Wyzwolicielki w rzymskiej dzielnicy Testaccio. Parafia goszcząca Ojca Świętego obchodzi w tym roku stulecie konsekracji kościoła, w którym z woli św. Piusa X pracują salezjanie. Benedykt XVI przypomniał, że parafię tę odwiedzili już jego poprzednicy: Paweł VI w marcu 1966 roku i Jan Paweł II w styczniu 1979 roku, a także, że wyraził zgodę, aby biorący udział w obchodach jubileuszu parafii mogli skorzystać z odpustu zupełnego. Nawiązując do wczorajszych czytań liturgicznych, Benedykt XVI podkreślił, iż przynoszą one orędzie zawsze żywe i stale aktualne: Bóg pragnie naszej wiary i chce, abyśmy w Nim znajdowali źródło naszego prawdziwego szczęścia. Zwrócił jednocześnie uwagę, że w wielu okolicznościach, zamiast podporządkować się woli Bożej, chcielibyśmy, ażeby Pan Bóg zrealizował nasze plany i spełnił wszelkie nasze oczekiwania. - Przy ilu okazjach nasza wiara okazuje się krucha, nasza ufność słaba, nasza pobożność skażona przez elementy magiczne i czysto ziemskie - wskazał, przypominając, iż właśnie w czasie Wielkiego Postu Kościół wzywa do prawdziwego nawrócenia. Podsumowując, podkreślił, że "jeśli istnieje fizyczne pragnienie wody niezbędnej do życia na tej ziemi, jest także w człowieku pragnienie duchowe, które tylko Bóg może zaspokoić". Jednocześnie, cytując św. Augustyna, który mówił o Bogu spragnionym pragnienia człowieka, Benedykt XVI przypomniał, że "im bardziej istota ludzka oddala się od Boga, tym bardziej idzie On za nim ze swą miłosierną miłością". Członkom wspólnoty parafialnej i wszystkim mieszkańcom dzielnicy Testaccio Ojciec Święty życzył, by byli dobrymi chrześcijanami i uczciwymi obywatelami. SJ, KAI "Nasz Dziennik" 2008-02-25
Autor: wa