Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bóg potrafi pisać prosto na krzywych liniach ludzkiego życia

Treść

Bóg potrafi pisać prosto na krzywych liniach ludzkiego życia. Odnosi się to nie tylko do jednostek, ale także do całej historii człowieka. Ewangelia przedstawia konflikt Bożego zamysłu i ludzkich kalkulacji. Po wskrzeszeniu Łazarza i po szczególnym poruszeniu z nim związanym niepokój wśród Żydów w kręgach arcykapłanów i sanhedrynu przybrał charakter poczucia zagrożenia.

Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród (J 11,47n).

Ciekawe, że wobec wielu znaków Żydzi – chociaż się domagali jakiegoś szczególnego znaku (!) – nie pomyśleli, że Jezus może także dokonać cudu wyzwolenia Izraela. Dlaczego nie porozmawiali z Nim na ten temat? Przepytywali Go natomiast z poprawności interpretacji Prawa, chcieli Go pochwycić w słowie, co się im nie udawało. Nigdy jednak nie spytali o perspektywę wyzwolenia Izraela, nawet w formie pytania podchwytliwego albo takiego, jakie zadał Piłat. Właściwie z góry osądzili, że nie można Go rozpatrywać w kategoriach mesjasza, chociaż taka sugestia przychodziła od strony ludu! Poważne pytanie o to, czy jest mesjaszem, padło dopiero podczas procesu, kiedy właściwie już Go osądzono i szukano jedynie pretekstu do skazania. Inaczej było np. z Janem Chrzcicielem. Jemu postawiono pytanie, czy jest mesjaszem, a po otrzymaniu negatywnej odpowiedzi, zapytano, co sam o sobie mówi. Tak się nie zdarzyło w odniesieniu do Pana Jezusa. Właściwie od razu istniała wobec Niego negatywna ocena i problem polegał jedynie na tym, jak Go wyeliminować.

Okazuje się, że gdy pojawia się prawda w swojej nagości, ludzie wewnętrznie zakłamani nie próbują nawet z nią dyskutować, ale kombinują, jak by ją ośmieszyć i wykluczyć. Prawdę o takim wewnętrznym pokręceniu wypowiada Księga Mądrości w 2. rozdziale. Jednocześnie odsłania ona ogromną słabość i wewnętrzną niewolę tych ludzi. Gdzieś na dnie ich serca odzywa się pragnienie, aby Sprawiedliwy jednak pokazał, że prawda zwycięża. Jednak lęk w nich samych jest tak wielki, że nie pozwala im pójść za tym wewnętrznym głosem. Siłą napędową tego lęku jest pragnienie uzyskania potwierdzenia swojej tożsamości i wartości wobec jakiejś grupy ludzi. Pan Jezus zarzucił to kiedyś wprost swoim oponentom: Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? (J 5,44). Tak rozumiana społeczność stanowi „świat”, który jest przeciwieństwem królestwa Bożego.

Gdzieś w głębi naszego serca rozstrzyga się, co dla nas będzie zasadniczym kryterium w życiu: czy będzie to lęk lub fascynacja światem, czy też spotkanie z prawdą we własnym wnętrzu, które otwiera nas na królestwo Boga. W ówczesnych przełożonych żydowskiej społeczności zwyciężał lęk, który doprowadził do decyzji o zabiciu Pana Jezusa. Konkretnym powodem była obawa o zniszczenie Jerozolimy i świątyni przez Rzymian, którzy mogliby wystąpić przeciw porwanym przez Jezusa tłumom pragnącym wyzwolenia:

Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród (J 11,49n).

Taka obawa w kontekście działalności Pana Jezusa była zupełnie bezpodstawna. Nie było w Jego nauce żadnego nawoływania do walki zbrojnej. Niemniej w przedziwny sposób ta sentencja arcykapłana, oparta na fałszywych przesłankach i na lęku o własne dobro, zawiera w sobie Boży plan zbawienia. „Lepiej, aby jeden zmarł, niż miałby zginąć cały naród” – okazuje się prawdą w odniesieniu nie tylko do samego Izraela, ale w zamyśle Bożym do całej ludzkości. Jezus przyszedł po to, aby za nas oddać swoje życie, byśmy zdobyli udział w jego życiu. Boży zamysł całkowicie przerasta ludzkie myśli i wyobrażenia. Pragnieniem Boga było zamieszkanie wśród swojego ludu, co głosili już prorocy Starego Testamentu. Sięgnijmy do dzisiejszego pierwszego czytania:

Założę ich i rozmnożę, a mój przybytek pośród nich umieszczę na stałe. Mieszkanie moje będzie pośród nich, a Ja będę ich Bogiem, oni zaś będą moim ludem (Ez 37,26n).

Można by pomyśleć, że proroctwo ukazuje wizję społeczności zorganizowanej na wzór dawnego królestwa Izraela ze wspaniałą świątynią w Jerozolimie. Do tego obrazu można by jeszcze dodać powszechną sprawiedliwość i życzliwość pomiędzy ludźmi. Jednak przez przyjście Syna Bożego na świat wizja otrzymuje zupełnie inny sens. Mieszkanie Boga wśród ludu nie jest Jego gościną u nich, ale żywą więzią pokrewieństwa i komunią. Jego udziałem w naszym życiu i naszym udziałem w Jego życiu! Perspektywa ta do dzisiaj całkowicie przyćmiewa wszystko i nie jest przez nas do końca rozumiana. Bóg stale przerasta nasze wyobrażenia.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi

Źródło:  ps-po.pl, 27.03.2015

Autor: mj