Bóg jest naszym Przyjacielem
Treść
Często spotykamy się z kryzysem wiary u ludzi cierpiących. Pytają: gdzie jest Bóg, co robi wobec takiego cierpienia, szczególnie jeżeli chodzi o cierpienie niewinnych? Gdzie jest Bóg, co robi? Otóż „bierze krzyż, idzie i daje się na nim powiesić”. Ktoś powie: to wariactwo! Tak to wygląda z perspektywy ludzkiej i doczesnej.
V Niedziela Wielkiego Postu
Jr 31,31–34; Hbr 5,7–9; J 12,20–33
Teraz odbywa się sąd nad tym światem (J 12,32).
Na czym polega sąd nad tym światem? Zazwyczaj kojarzymy go sobie z Bogiem zasiadającym na tronie, Chrystusem po prawicy Ojca i aniołami wokół; sąd, na którym zapadają wyroki odnoszące się do ostatecznych losów ludzi: jedni idą na potępienie wieczne, drudzy są zbawieni. Ten obraz jest wzięty z wypowiedzi Pana Jezusa z 25. rozdziału Ewangelii według św. Mateusza. Ale w niej nie najważniejszy jest obraz, ale zasada prawdziwej przynależności do Chrystusa, którą jest miłość bliźniego.
Dzisiejsza Ewangelia mówi o sądzie nad światem, który się właśnie odbywa. Na czym on polega? Ewangelia to podaje:
Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony (J 12,32).
Sąd nad światem polega na wyrzuceniu precz „władcy tego świata”. Kim jest „władca tego świata”? Jest nim szatan, książę ciemności. Ale to jest jedynie negatywna strona sądu. Ważniejsza jest strona pozytywna:
A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12,32n).
Sąd polega na zmianie władcy. Chrystus, „gdy zostanie wywyższony, pociągnie wszystkich do siebie”. Co to znaczy: „zostanie wywyższony”? W tym miejscu Pan Jezus mówi o swoim ukrzyżowaniu. Wywyższenie oznacza wyniesienie na krzyżu. Zatem krzyż Chrystusa jest sądem nad światem. Dlaczego? Przecież został On ukrzyżowany na podstawie podwójnego sądu: przed sanhedrynem i przed Piłatem. Ale nie te sądy osądziły świat, one raczej stanowiły swoistą syntezę tego, co św. Jan nazywa światem: władzy napędzanej namiętnościami i lękami.
A zatem jaki sąd w tym przypadku sądzi? Kim jest sędzia? Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że to Bóg jest sędzią. Tak rzeczywiście jest i w tym przypadku. Jak brzmi wyrok? Pan Jezus wypowiedział go w pierwszej frazie: władca tego świata zostanie precz wyrzucony. Ale znowu nie to jest najistotniejsze w wyroku. O wyroku mówi o wiele więcej zmartwychwstanie Chrystusa. To jest ostateczne słowo Ojca na sądzie, na którym stanął z jednej strony Człowiek w Osobie Syna Człowieczego, a z drugiej moce ciemności, uzbrojone w śmierć, z władcą tego świata na czele. Otóż wyrokiem jest zmartwychwstanie Sprawiedliwego, który wszystkich pociąga ku sobie. Wspaniale wyraził to autor Listu do Hebrajczyków w dzisiejszym drugim czytaniu, które pozwalam sobie w całości przytoczyć:
Bracia: Chrystus z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił gorące prośby do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5,7–9).
Zobaczmy, jaki przedziwny paradoks zawiera to czytanie. Pamiętamy z relacji Ewangelii synoptycznych, że Pan Jezus gorąco się modlił w Ogrójcu, pocąc się krwawym potem, modlił się o „oddalenie tego kielicha”, który miał przyjąć, jednocześnie pragnął, by się spełniła wola Ojca. I – według naszych ludzkich kryteriów – nie został wysłuchany, bo przyszło na Niego cierpienie, krzyż i śmierć. Ale właśnie w tym momencie najlepiej widzimy, jak Pan Bóg zupełnie inaczej wysłuchuje. List do Hebrajczyków mówi wyraźnie: i został wysłuchany. Co to znaczy? Zmartwychwstał! To właśnie była odpowiedź Boga na prośbę Chrystusa w Ogrójcu. Zauważmy, jak ona nieskończenie przewyższa ewentualne wysłuchanie w ziemskim wymiarze. Dzięki zmartwychwstaniu Chrystus stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5,9).
Księga Mądrości mówi: Miłosierdzie człowieka – nad jego bliźnim, a miłosierdzie Pana – nad całą ludzkością (Syr 18,13). Bóg ma zupełnie inną perspektywę patrzenia. On myśli o zbawieniu wszystkich, w tej liczbie i nas, ale nie ogranicza się jedynie do nas.
Sąd nad światem polega na tym, że człowiek otrzymał zmartwychwstanie dzięki wierze w Syna Bożego! Sąd zatem naprawdę jest dla nas jakąś radością, czymś najwspanialszym, czego byśmy sami nie byli w stanie nawet wymyślić. Jedyna nasza troska polega na tym, byśmy prawdziwie uwierzyli Jego słowu. Czy wierzymy?!
Ale tekst Ewangelii mówi nam jeszcze coś więcej w słowach Pana Jezusa: A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12,33). Dlaczego Chrystus na krzyżu pociąga wszystkich do siebie? Otóż zastanówmy się, na czym polega grzech pierworodny? Co jest w nim najgorsze? Podszept szatana zasugerował, że Bóg w swojej przyjaźni do człowieka jest interesowny, nie chce go dopuścić do jakiegoś dobra, do udziału w boskości. To było potworne kłamstwo. Co się dzieje na krzyżu? Oto tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). Krzyż jest objawieniem miłości Boga do końca: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13). Oto Bóg w Osobie Syna oddaje życie za życie człowieka, swojego przyjaciela! I to jest sąd, bo to jest objawienie się całej prawdy. Zostało w ten sposób zdemaskowane kłamstwo szatana. Prawda, że Bóg oddaje swojego Syna za nas, absolutnie nas przerasta i właściwie ciągle nie wiemy, co ona do końca oznacza. Bóg naprawdę jest naszym Przyjacielem! Konkretnie, rzeczywiście, tu i teraz.
Często spotykamy się z kryzysem wiary u ludzi cierpiących. Pytają: gdzie jest Bóg, co robi wobec takiego cierpienia, szczególnie jeżeli chodzi o cierpienie niewinnych? Gdzie jest Bóg, co robi? Otóż „bierze krzyż, idzie i daje się na nim powiesić”. Ktoś powie: to wariactwo! Tak to wygląda z perspektywy ludzkiej i doczesnej. Ale zmartwychwstanie ukazuje zwycięstwo właśnie tego, co wydaje się po ludzku wariactwem. Krzyż dzięki zmartwychwstaniu staje się drogą życia. Pan Jezus mówi nam bardzo wyraźnie: Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12,25). Nie chodzi w tym momencie o nienawiść życia na ziemi w sensie dosłownym, ale o to, czy nie jesteśmy w nim zaślepieni, zapominając, że jest ono jedynie przejściem, a nasze życie prawdziwe jest w niebie, w domu Ojca.
Kiedy zaczynamy to pojmować, kiedy odkrywamy, że Bóg jest naszym Przyjacielem, który jest gotów oddać życie za nas, to wówczas naprawdę serce nam się rozszerza i Jego prawo już nie jest dla nas zewnętrzną normą, przepisem, nakazem czy zakazem, ale pragnieniem serca, zupełnie tak, jak to zapowiadał prorok Jeremiasz.
Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 2a: Wielki Post
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj