Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Błyskawiczna pomoc priorytetem

Treść

Poszukiwania na szeroką skalę i liczne operacje ratunkowe trwają w południowo-zachodnich Chinach po jednym z największych od dziesięcioleci trzęsień ziemi, jakie nawiedziło ten region. Ostatnie szacunkowe dane podają, że kataklizm mógł pochłonąć nawet 12 tys. istnień ludzkich.



W pierwszej kolejności pomocy postanowiono udzielić okręgowi Wenchuan, który znajdował się w epicentrum wstrząsów. Dotarcie do poszkodowanych w tym regionie utrudniają jednak ulewne deszcze oraz burze. W całej prowincji Syczuan nieustannie trwają wręcz szaleńcze próby dotarcia do tysięcy ludzi, którzy mogą być uwięzieni pod gruzami zawalonych budynków.
W mieście Mianyang, znajdującym się w bezpośredniej bliskości epicentrum, ponad 18 tys. osób może znajdować się w zawalonych budowlach. Dotychczas potwierdzono, że jedynie w tym mieście zginęło 3629 ludzi - podała agencja informacyjna Xinhua. Pod gruzami miasta Mianzhu uwięzionych jest co najmniej 4800 osób. Ogromne osunięcia ziemi mogły zagrozić kolejnym ludziom, a przy tym, blokując drogi, ogromnie utrudniły służbom ratowniczym dotarcie do poszkodowanych. Niemożliwa jest także pomoc drogą powietrzną, gdyż lądowanie helikopterom uniemożliwiają fatalne warunki atmosferyczne. Do tej chyba najbardziej poszkodowanej części Syczuanu dotarło 1300 ratowników medycznych i lekarzy.
Premier Chińskiej Republiki Ludowej Wen Jiabao wezwał do niesienia jak najszybszej pomocy i zaangażowania w nią jak największych sił. Zaapelował do wojska o niezwłoczne odblokowanie zasypanych dróg, by umożliwić dotarcie do miejsc poszkodowanych służbom medycznym i ratowniczym. - Dopóki istnieje choćby najmniejsza nadzieja, będziemy podwajać nasze wysiłki choćby i 100 razy - powiedział premier do mieszkańców wyjątkowo silnie dotkniętego przez kataklizm miasta Dujiangyan. Do tej pory na miejsce katastrofy Pekin wysłał 50 tys. żołnierzy. Chińskie Ministerstwo Zdrowia wezwało obywateli do oddawania krwi, która również jest niezbędna w miejscach dotkniętych trzęsieniem ziemi. Z kolei MSZ poinformowało, że do tej pory nie otrzymano żadnej informacji, jakoby zginął jakikolwiek cudzoziemiec.
Korespondenci opisując sytuację panującą na ulicach Dujiangyan, podkreślają próby opanowania wszechobecnego chaosu. Po ulicach chodzą setki niedowierzających temu, co się stało, mieszkańców, podczas gdy policja próbuje kierować ruchem i zapewnić pomoc ocalałym.
Trzęsienie ziemi o sile 7,9 stop ni w skali Richtera, które nawiedziło prowincję Syczuan w poniedziałek o godzinie 14.28 (7.28 czasu polskiego), było odczuwalne nawet w tak odległych miastach jak Pekin czy stolica Tajlandii, Bangkok.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-05-14

Autor: wa