Błogosławiony Wincenty Kadłubku - módl się za nami
Treść
„Polaków ocenia się według dzielności ducha i wytrwałości ciała, nie według bogactw” – napisał bohater naszego rozważania i śmiało można odnieść te słowa do jego postaci. Życie bł. Wincentego Kadłubka koncentrowało się wokół miłości Boga i ojczystych dziejów, a w obydwu tych sprawach przejawiał on wielką wytrwałość i moc charakteru.
Przyszedł na świat w połowie wieku XII, prawdopodobnie w Karwowie pod Opatowem. Jego koledzy po piórze do dziś się spierają, czy pochodził z rodziny chłopskiej czy szlacheckiej. Wiadomo jednak, że po ukończeniu szkoły katedralnej w Krakowie udał się na studia zagraniczne, zapewne do Paryża lub Bolonii. W dokumencie Kazimierza Sprawiedliwego (mecenasa i przyjaciela Kadłubka) z 1189 r. nazywany jest już mistrzem, co oznacza, że otrzymał na zakończenie swych studiów tytuł magistra i należał do intelektualnej elity polskiej. Po powrocie z Italii otrzymał święcenia kapłańskie i rozpoczął pracę w kancelarii książęcej. Od tego też momentu datuje się pisanie największego jego dzieła, czyli „Kroniki polskiej”. Po śmierci księcia Kazimierza Kadłubek został w 1208 r. wybrany na biskupa krakowskiego. Znamienne jest, że na dokumentach z okresu swego pasterzowania mistrz Wincenty podpisuje się jako „niegodny sługa Kościoła”. Wbrew pozorom nie był to obiegowy frazes używany przez ówczesnych biskupów. Rys pokory i uniżenia będzie mu towarzyszył do ostatnich dni.
Jako pasterz krakowskiej diecezji bł. Wincenty uczestniczył w pracach IV Soboru Laterańskiego, gdzie dał się poznać jako zwolennik reform w Kościele – wprowadzenia celibatu i uniezależnienia się od władzy świeckiej. Aktywnie wspierał wprowadzanie uchwał soborowych – zwoływał synody, zreformował kapituły prowincjalne, podniósł na wyższy poziom kształcenie w szkole katedralnej, wspierał zakon bożogrobców i cystersów oraz nakazał wprowadzenie wiecznej lampki przy tabernakulum dla większej czci Najświętszego Sakramentu.
Po dziesięciu latach pasterzowania na stolicy św. Stanisława, prawdopodobnie wskutek zmian politycznych, ustąpił z diecezji i postanowił wieść życie pokutnika. Jako miejsce swego pobytu wybrał klasztor Cystersów w Jędrzejowie, przy kościele, który sam konsekrował. Drogę z Krakowa do opactwa przebył jak pokutnik – boso i poszcząc. Na wieść o zbliżającym się siedemdziesięcioletnim byłym biskupie opat wraz z braćmi wyszli z klasztoru i powitali Wincentego w miejscu, gdzie dzisiaj stoi Kopiec Spotkania, około kilometra od Jędrzejowa. Widząc opata, Kadłubek upadł przed nim na twarz i pokornie prosił o przyjęcie. Jako zakonnik przeżył jeszcze pięć lat. Zmarł, nie ukończywszy swej „Kroniki”, którą zdołał doprowadzić do roku 1202.
Niech wyprosi dzisiejszym historykom, tak mocno uwikłanym w bieżące interesy polityczne czy zabłąkanym na ślepych uliczkach przeróżnych ideologii, łaskę ukochania Boga i ojczystych dziejów.
ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 15 października 2014
Autor: mj