Błogosławiony Sadoku - módl się za nami
Treść
„W noc, poprzedzającą rzeź klasztoru, błogosławiony przeor Sadok, otoczony pobożną gromadką braci, przebywał w kościele św. Jakuba w Sandomierzu, aby odśpiewać jutrznię. Zgodnie z pradawnym zwyczajem zakonnym, brat nowicjusz przystąpił do odczytania listy męczenników, jaka przypadała na następny dzień. Nagle widzi wypisane złotymi okrągłymi zgłoskami takie oto słowa: ’W Sandomierzu, męczeństwo czterdziestu dziewięciu męczenników’. Ogarnęła go wątpliwość: przeczytać czy pominąć milczeniem? Odrzucił wszakże lęk i dźwięcznym, choć drżącym głosem odśpiewał złotą zapowiedź”.
„Przeor, kazawszy sobie podać księgę, zawołał – bolesne to jest upomnienie, bracia. Dawca żywota przez śmierć wzywa nas już do życia nieśmiertelnego. Niechaj Pan przebaczy tę zbrodnię poganom, gdyż oni jeszcze światła ewangelii nie znają. Może też to nasze męczeństwo zbawi naród polski i Wszechmocny spojrzy łaskawym okiem na tę ziemię, na której Jego wierne dziatki krew przelewają, zasłaniając swymi piersiami inne narody”.
Następnego dnia, to jest 2 lutego 1260 roku, czterdziestu dziewięciu braci oddało życie, ginąc z rąk Tatarów. W chwili rzezi śpiewali „Salve Regina”. Przewodził im brat Sadok, który przed prawie czterdziestu laty, prawdopodobnie jako pierwszy Polak, przyjął habit dominikański z rąk św. Dominika. Nim został przeorem w Sandomierzu u św. Jakuba, założył pierwszy dominikański klasztor na Węgrzech, zostając przeorem w Zagrzebiu.
Bóg uprzedził swoje sługi cudownym zapisem w Martyrologium, z jednej strony poddając ich ufność i zawierzenie ostatniej próbie, z drugiej dając krótki czas na przygotowanie swej duszy na stanięcie przed Jego Majestatem.
Współczesnemu człowiekowi, który zwykł nie myśleć o godzinie swej śmierci ani rozważać, czy jego dusza jest na ten moment przygotowana, niezwykłym znakiem jest ta śmierć zapowiedziana przez Boga. Jest to tylko jak przypomnienie słów Pana Jezusa: „Nie znacie dnia ani godziny” oraz „Bądźcie przygotowani w każdym czasie”. Komuś, kto żyje jak owi pobożni bracia, godzina ta nie będzie straszna, a śmierć wyda się spokojna. Warto byłoby zastanowić się, co ja bym zrobił, gdybym odczytał wraz z jutrzenką dzień swej śmierci – dziś. Czy nie całe życie przygotowujemy się właśnie na ten moment?
Boże i Panie mój, spraw miłościwie za przyczyną Męczennika Twego, błogosławionego Sadoka i towarzyszy jego, abyśmy zawsze na śmierć byli przygotowani i każdego czasu gotowi byli stanąć przed obliczem Pańskim. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 18 października 2014
Autor: mj