Błogosławiony Edmundzie Bojanowski, świecki apostole ludu - módl się za nami
Treść
Wydaje się czasami, że to dopiero Sobór Watykański II otworzył szeroko drzwi Kościoła na posługę świeckich i ich świadectwo. Błogosławiony Edmund Bojanowski na sto lat przed Vaticanum II czynił więcej aniżeli wielu zaangażowanych świeckich obecnie.
Przyszedł na świat w 1814 r. w Grabonogu, wsi położonej niedaleko Gostynia w Wielkopolsce. Bliska obecność sanktuarium na Świętej Górze okazała się opatrznościowa, gdy czteroletni Edmund śmiertelnie zachorował. Matka Boża Bolesna, ulegając prośbom zrozpaczonej matki chłopca, przyszła z pomocą. Do końca życia Edmund borykał się jednak z problemami zdrowotnymi.
Po ukończeniu szkoły parafialnej w Dubinie wyjechał na studia filozoficzne do Wrocławia i Berlina. Chodził na wykłady z historii sztuki, muzyki, psychologii, poezji i logiki. Interesował się literaturą do tego stopnia, że przetłumaczył poemat Byrona „Manfred”. Studiów jednak nie ukończył, gdyż dała o sobie znać najbardziej niebezpieczna choroba tamtych czasów – gruźlica.
Po powrocie do rodzinnego dworku zaangażował się w życie społeczności lokalnej. Dużo pisał i zakładał czytelnie dla ludu. Otworzył „Dom miłosierdzia” dla sierot w Gostyniu oraz liczne apteki dla biednych. Dbał o rozwój miejskich ochronek i stworzył autorską metodę wychowawczą oraz system formacyjny dla Bractwa Ochroniarek – zaczynu założonego przez siebie Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Maryi Niepokalanej. Pierwszy nowicjat dla kandydatek otwarto w Jaszkowie w 1856 roku. Dziesięć lat później ks. abp Mieczysław Ledóchowski definitywnie zatwierdził statuty i konstytucje służebniczek. W ten sposób Bojanowski, będąc człowiekiem świeckim, stał się założycielem nowego zgromadzenia zakonnego, rozwijającego się prężnie do dziś.
Patrząc na rosnące Boże dzieło, bł. Edmund postanowił odczytać Boże znaki w swoim życiu i w wieku 55 lat wstąpił do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Niestety, dość szybko został zmuszony do opuszczenia seminaryjnych murów wskutek powrotu gruźlicy. Widocznie Pan Bóg nie chciał mieć w Edmundzie kapłana. Ostatnie miesiące życia spędził na plebanii u przyjaciela ks. Stanisława Gieburowskiego w Górce Duchownej. Zmarł otoczony przyjaciółmi i tak ukochanymi przez siebie siostrami służebniczkami 7 sierpnia 1871 roku.
W homilii podczas Mszy św. beatyfikacyjnej św. Jan Paweł II powiedział o nim: „We wszelkich działaniach kierował się pragnieniem, by wszyscy ludzie stali się uczestnikami odkupienia. Zapisał się w pamięci ludzkiej jako ’serdecznie dobry człowiek’, który z miłości do Boga i do człowieka umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra”. Zdarza się, że współcześnie podejmujący przeróżne dzieła charytatywne zapominają o prawdziwym celu swych działań. Ważne są w tym kontekście zacytowane słowa Papieża: „by wszyscy ludzie stali się uczestnikami odkupienia”. Temu ma służyć każdy trud pomocy innym. Niech bł. Edmund wymadla wszystkim troszczącym się o potrzebujących jasność celu i czystość intencji.
ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 25 października 2014
Autor: mj