Błogosławiona Sancjo Szymkowiak - módl się za nami
Treść
Urodziła się w 1910 roku koło Ostrowa Wielkopolskiego w pobożnej rodzinie, przesiąkniętej duchem patriotycznym. Miała czterech braci, z których jeden – Eryk – został kapłanem. Codziennym rytuałem rodzinnym była – rano i wieczorem – wspólna modlitwa całej rodziny.
Janina ukończyła szkoły i uprosiła rodziców o zgodę na pójście na uniwersytet – chociaż chcieli, by wyszła za mąż. Ostatecznie ukończyła romanistykę i wyjechała na organizowany przez Siostry Oblatki Serca Jezusowego kurs językowy do Francji. Ponieważ od dziecka marzyła o wstąpieniu do klasztoru, skorzystała z okazji i zgłosiła się do nowicjatu oblatek. Spotkało się to z wielkim niezadowoleniem rodziców, którzy nakazali jej powrót, a gdy nie posłuchała, wywarli przez syna – sędziego – listowną presję na zgromadzeniu. W tej sytuacji Janina wróciła do domu. Przez rok żyła jak siostra zakonna, wstając codziennie o godz. 5.00, odbywając medytację, idąc na Mszę św., nawet zachowując milczenie od godz. 20.00. Rodzice wobec takiego uporu ulegli. Zachęcona przez brata, ks. Eryka, wstąpiła w 1936 roku do założonego przez bł. Honorata Zgromadzenia Sióstr Serafitek. Postanowiła sobie: „Ja świętą muszę zostać za wszelką cenę”. Wkrótce dała się poznać w klasztorze jako bardzo gorliwa, dobra i pracowita. Kiedy wybuchła wojna, dom sióstr w Poznaniu, gdzie przebywała, decyzją władz okupacyjnych zmieniono na hotel dla 100 oficerów niemieckich, a siostry zatrudniono do obsługi. Janina – w zakonie – s. Sancja, oprócz innych obowiązków, otrzymała zadanie zajmowania się jeńcami – Francuzami i Anglikami – skierowanymi do pracy w tym hotelu. Niektórzy z więźniów byli kapłanami. Sancja otoczyła wszystkich jeńców niezwykłą opieką. Została nazwana przez nich „aniołem dobroci”.
Wkrótce zachorowała na gruźlicę gardła. Późne rozpoznanie i leczenie nie odwróciły choroby. W wielkim cierpieniu odchodziła z tego świata. Chora, za zgodą przełożonych, złożyła śluby wieczyste w obliczu zbliżającej się śmierci. Śluby dały jej niezwykłą siłę ducha – świadomie składała swoje życie i cierpienia w ofierze, miłej Bogu, z wielką radością. Umarła 29 sierpnia 1942 roku.
Po śmierci rozpoczął się cichy kult siostry Sancji, który przybrał z czasem wyraz wielu listów z podziękowaniami i świadectwami łask za jej wstawiennictwem – także cudownych uzdrowień.
Boże, Ojcze Najlepszy, Miłości Najwyższa, który hojnie rozdzielasz swoje dary, aby rosła rzesza Twoich świętych, pomnij na żywą wiarę i dziecięcą ufność pokornej służebnicy Twojej, błogosławionej Sancji, przyrzekającej w godzinie swej śmierci, że orędować będzie za nami u Twojej Dobroci z najpewniejszą nadzieją wysłuchania, udziel mi łaski… o jaką Cię gorąco proszę przez wstawiennictwo tej na ziemi bez reszty oddanej Ci duszy. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 15 listopada 2014
Autor: mj