Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Błogosławiona Bernardyno Jabłońska - módl się za nami

Treść

Urodziła się w 1878 roku niedaleko Lubaczowa. W wieku 15 lat straciła matkę. Wkrótce zapoznała się ze św. Bratem Albertem. Pod wpływem tego spotkania postanowiła w wieku 18 lat wstąpić do założonego przez niego III Zakonu Franciszkańskiego Sióstr Posługujących Ubogim – zwanych albertynkami. Brat Albert wkrótce rozpoznał w niej swoją najpiękniejszą córkę duchową i już w wieku 24 lat uczynił przełożoną całego zgromadzenia.

Kiedy wstępowała, zgromadzenie liczyło 41 sióstr. Kiedy odchodziła z tego świata, sióstr było ponad 500.

Tak mówił o niej św. Jan Paweł II: „Duchowa córka św. Brata Alberta Chmielowskiego, współpracownica i kontynuatorka jego dzieła miłosierdzia – żyjąc w ubóstwie dla Chrystusa, poświęciła się służbie najuboższym. Kościół stawia nam dzisiaj za wzór tę świątobliwą zakonnicę, której dewizą życia były słowa: ’dawać, wiecznie dawać’. Zapatrzona w Chrystusa, szła wiernie za Nim, naśladując Go w miłości. Chciała zadośćuczynić każdej prośbie ludzkiej, otrzeć każdą łzę, pocieszyć, choćby słowem, każdą cierpiącą duszę. Chciała być dobrą zawsze dla wszystkich, a najlepszą dla najbardziej pokrzywdzonych. ’Ból bliźnich moich jest bólem moim’ – mawiała. Wraz ze św. Bratem Albertem zakładała przytuliska dla chorych i tułaczy wojennych. Ta wielka, heroiczna miłość dojrzewała na modlitwie, w ciszy pobliskiej pustelni na Kalatówkach, gdzie przez jakiś czas przebywała”.

Matka Bernardyna oddała wszystkie swoje siły posłudze biednym i pokrzywdzonym. Nieustanną pracę i ciągły brak czasu, także na modlitwę, „uzupełniała” wielogodzinnym czuwaniem przed Najświętszym Sakramentem w nocy. Z tego czerpała całą siłę i nadzieję.

Niech bł. Bernardyna wyprasza wszystkim siły w pracy dla potrzebujących. Niech też nam przypomina, że dla katolika nie ma czegoś takiego jak „czas wolny”. Taką koncepcję wymyślił protestantyzm. Każdą chwilę mamy poświęcić na czynienie dobra i adorację Boga. Współczesny człowiek myśli dziś tylko o tym, by mieć czas wolny, wolną niedzielę, weekend, „długi” weekend, urlop. A takich pojęć nie ma w katolicyzmie, gdyż prowadzi to do bezbożności i braku wrażliwości na potrzeby innych. Mamy odpoczywać, ale nie czynić z tego „bożka”.

Niech święci tacy jak bł. Bernardyna, św. Brat Albert i św. Franciszek nas w tym wspierają.

ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 5 listopada 2014

Autor: mj