Bliskowschodnia beczka prochu
Treść
Istnieje niebezpieczeństwo, że może dojść do konfrontacji w całym regionie Bliskiego Wschodu, jeśli dzisiaj nie zostanie wybrany na posiedzeniu parlamentu nowy prezydent Libanu. Taką opinię wyraził wczoraj sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Tymczasem amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice oskarżyła Syrię o mieszanie się w sprawy Libanu.
Szefowa amerykańskiej dyplomacji rozmawiała o sytuacji w Libanie ze swoim francuskim odpowiednikiem Bernardem Kouchnerem oraz sekretarzem generalnym Ligi Arabskiej Amrem Musą. Wybory prezydenckie w Libanie, mające odbyć się dziś, w ostatnim możliwym konstytucyjnym terminie, były już czterokrotnie przekładane. Dzisiaj upływa trwająca sześć lat kadencja obecnego prosyryjskiego prezydenta Émile Lahouda. Zgodnie z konstytucją, jeśli nie dojdzie do wyboru prezydenta, wtedy rząd przejmuje jego obowiązki. W Libanie rządzi prozachodni gabinet premiera Fuada Siniory.
Obecny kryzys, związany z wyborem prezydenta oraz sporami pro- i antysyryjskich frakcji, jest najpoważniejszy od czasu wojny domowej (1975-1990). Większość parlamentarna chce mieć prawo wyboru między niezależnym kandydatem, deputowanym Robertem Ghanemem, Michelem Churym, który jest synem pierwszego prezydenta niepodległego Libanu, a Michelem Edde. Z kolei partie opozycyjne opowiadają się tylko za jednym, akceptowanym przez Syrię kandydatem - Michelem Edde, będącym bardzo wpływową osobą. - Syria i jej sojusznicy zatrzasnęli drzwi przed możliwością porozumienia w Libanie - skomentował sytuację lider Sił Libańskich Samir Dzadza.
Kwestie związane z Libanem będą też z pewnością przedmiotem rozmów przyszłotygodniowej konferencji bliskowschodniej, która odbędzie się w Annapolis w Stanach Zjednoczonych.
Grzegorz Jarosiński, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-11-23
Autor: wa