Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Błędy i spóźniony finisz

Treść

Polscy piłkarze ręczni przegrali z Niemcami 26:27 (11:15) w towarzyskim meczu rozegranym w Chicago. Nasi zaimponowali kapitalnym finiszem, gdy odrobili kilka bramek straty; na wyrównanie zabrakło im czasu.
Sobotnie spotkanie odbywało się pod górnolotnym hasłem: "Bitwa o Chicago". Organizatorzy mieli nadzieję, że wizyta dwóch czołowych drużyn świata pozwoli nieco bardziej spopularyzować piłkę ręczną, która w Stanach Zjednoczonych jest sportem niszowym, rzadko pokazywanym w telewizji, cieszącym się niewielkim zainteresowaniem. Trener Bogdan Wenta chciał przy okazji sprawdzić aktualną formę kadrowiczów, szczególnie tych, którzy dopiero dobijają się do podstawowego składu, m.in. Piotra Wyszomirskiego i Arkadiusza Miszki. Początek potyczki był niezwykle wyrównany, przez długie minuty żadnej z drużyn nie udawało się zdobyć większej przewagi. W 17. minucie nasi wykorzystali grę w liczebnej przewadze (dwóch Niemców przebywało na ławce kar) i po golach Mariusza Jurasika i Artura Siódmiaka objęli prowadzenie 8:7. Nikt się wówczas nie spodziewał, że po raz ostatni. Nagle bowiem Polacy zatracili gdzieś rozmach i impet, a rywale skrzętnie to wykorzystali. Raz za razem kończyli szybkie, efektowne kontry, Biało-Czerwonym ta sztuka się nie udawała, do tego popełniali proste błędy, często tracili piłkę, stąd w 24. minucie na tablicy pojawił się wynik 8:13. Zdenerwowany Wenta poprosił o czas, poskutkowało, niemoc przerwał Jurasik pięknym, technicznym lobem. Na początku drugiej połowy nasi po strzale Marcina Lijewskiego zmniejszyli stratę do trzech bramek (13:16), ale znów przytrafiło im się kilka słabszych minut. W efekcie Niemcy uciekli na 21:14, praktycznie przesądzając o wyniku. Polacy jednak nie mieli zamiaru się poddawać, zebrali szyki i ruszyli do ataku. Pomogły kapitalne interwencje Wyszomirskiego, który raz za razem udowadniał, że staje się godnym zmiennikiem Sławomira Szmala. W 51. minucie, po trafieniu Tomasza Tłuczyńskiego, nasi przegrywali już tylko 21:23, dwie minuty później było 23:25. Niestety, dwa kolejne gole zdobyli Niemcy, lecz to nie był koniec emocji. Efektowna bramka Jurasika, fantastyczne Lijewskiego i Daniela Żółtaka spowodowały, że niespełna na minutę przed końcem Polacy byli już krok od rywali (26:27). Na wyrównanie zabrakło im jednak czasu. - Przegraliśmy przez proste błędy, które nie wynikały ze specjalnie dobrej gry Niemców. Po prostu my za szybko chcieliśmy kończyć akcje, nie potrafiliśmy ich przygotować na tyle, by doprowadzić do czystych strzeleckich pozycji. W końcówce walczyliśmy, lecz na tak doświadczonych rywali to nie wystarczyło. Jestem zadowolony z gry obrony oraz obu bramkarzy, szczególnie Wyszomirskiego, dla którego każde takie spotkanie jest zdobywaniem bezcennych doświadczeń - powiedział Bogdan Wenta. Wyszomirski, dodajmy, został uznany za najlepszego bramkarza meczu. Selekcjoner naszej reprezentacji przyznał także, że liczy na powrót do sportu (i kadry) Karola Bieleckiego, który w czerwcowym meczu towarzyskim z Chorwacją stracił oko. - Wierzymy, że zobaczymy go jeszcze na boisku, wciąż nie wiadomo tylko, jak do całej sytuacji się przystosuje psychicznie - dodał. Bielecki na razie przechodzi rehabilitację, za kilkanaście dni ma wznowić treningi.
Pisk
Polska - Niemcy 26:27 (11:15).
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Mariusz Jurasik 6, Marcin Lijewski 5, Tomasz Tłuczyński 5, Michał Jurecki 4, Mateusz Jachlewski 2, Bartłomiej Jaszka 1, Mariusz Jurkiewicz 1, Artur Siódmiak 1, Daniel Żóltak 1, Rafał Gliński, Arkadiusz Miszka.
Nasz Dziennik 2010-07-19

Autor: jc