Blamaż Sikorskiego
Treść
Radosław Sikorski skompromitował Polskę, łamiąc wszelkie dopuszczalne kanony dyplomacji. Notę w sprawie dyrektora Radia Maryja wysłaną do Watykanu Stolica Apostolska uznała za gest, na który nie pozwoliłyby sobie nawet Kuba czy Sudan.
Nota ministra spraw zagranicznych do Watykanu w sprawie brukselskich wypowiedzi o. Tadeusza Rydzyka CSsR dotyczących dyskryminacji przez rząd geotermii toruńskiej budziła zakłopotanie w samym resorcie. Kompromitująca Polskę na arenie międzynarodowej sekwencja wydarzeń została obnażona w liście nuncjusza apostolskiego w Polsce ks. abp. Celestino Migliorego do watykańskiego sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertonego. Ujawnienie poufnej dokumentacji Watykanu to efekt haniebnego zachowania papieskiego kamerdynera, który listy po prostu wykradł i przekazał nieuprawnionym do ich lektury osobom. Z korespondencji ks. abp. Migliorego datowanej na 28 czerwca 2011 r. (trzy dni po wydaniu noty przez MSZ) wynika, że współpracownicy Sikorskiego byli mocno zakłopotani wywołaną przez MSZ awanturą. Ksiądz arcybiskup Migliore przyznał, że odwiedził wiceszefa resortu Jana Borkowskiego. "Z ewidentnym zakłopotaniem powiedział on, że nie oczekuje ode mnie natychmiastowej odpowiedzi, ale byłby wdzięczny za jakiś przydatny element, o którym mógłby poinformować ministra" - napisał nuncjusz po spotkaniu. Borkowski w rozmowie z nim przyznał, że "nota wywołała w kraju debatę, która może zaostrzyć klimat kampanii wyborczej". Zaznaczył także, że Sikorski działał zbyt pochopnie, a jego reakcja była na wyrost. Tyle że minister do takich wniosków doszedł dopiero po fakcie. "Oczywiste wydaje mi się to, co rozmówca potwierdził na zakończenie rozmowy, a mianowicie że - choć późno - minister zdaje sobie sprawę z tego, iż podjął krok pospieszny i nieproporcjonalny, który może obrócić się przeciwko niemu w wymiarze politycznym, w przebiegu kampanii wyborczej" - relacjonował nuncjusz. Co istotne, arcybiskup w liście wyraźnie podkreśla, że "nie można zabronić żadnemu obywatelowi, nawet duchownemu, posiadania opinii politycznych bądź prowadzenia działalności, którą wysoce pobieżnie, niesprawiedliwie i sprzecznie z interesami społeczeństwa określa się jako biznesową". A brak noty z watykańskiego biura prasowego w tej sprawie uzasadnił troską o to, by "Polska uniknęła kompromitacji w momencie, gdy przejmuje europejską prezydencję". "Zanotowałem u rozmówcy wielką wolę i pośpiech, by incydent uznać za zamknięty, także w perspektywie klimatu kampanii wyborczej. Zapewniłem go, że Stolica Apostolska nie ma zamiaru podejmować wyzwania rzuconego w nocie, na wysłanie której nie pozwoliłaby sobie nawet Kuba czy Sudan" - podkreśla nuncjusz.
Wizyta dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka w Brukseli miała związek z problematyką źródeł energii geotermalnej i dyskryminacji, jakiej w tym zakresie doświadcza Fundacja Lux Veritatis. - My naprawdę jesteśmy dyskryminowani. Jesteśmy tutaj, w Brukseli, ja nie wiem, co na to ta Bruksela, bo jesteśmy wykluczani, dyskryminowani. To jest totalitaryzm. Ja nie żartuję. To jest totalitaryzm! - mówił o. Tadeusz Rydzyk o odebraniu funduszy na geotermię, niesłusznie oskarżany później o użycie stwierdzenia, że cała "Polska jest państwem totalitarnym".
Właśnie po tej wypowiedzi ojca Tadeusza Rydzyka w Brukseli rząd koalicji PO - PSL, a konkretnie minister Radosław Sikorski zaprotestował przeciwko rzekomemu "osłabianiu wizerunku Polski i szkodzeniu mu za granicą". I posunął się do zasugerowania Stolicy Apostolskiej, której podlegają zakony w Kościele katolickim, "podjęcie działań, które zapobiegną tego typu działaniom w przyszłości". Okazuje się jednak, że to właśnie nota MSZ kompromitowała Polskę, bo tego rodzaju wystąpienia nie mają precedensu w historii kontaktów dyplomatycznych.
Ksiądz arcybiskup Celestino Migliore uznał, że polskie władze igrają z lwem, przestrzegł przed dalszym nieuprawnionym zaognianiem konfliktu z o. Tadeuszem Rydzykiem. "W tym momencie nie będą mogli prosić Stolicy Apostolskiej o ugaszenie ognia, który sami podsycają. Biorąc pod uwagę podejmowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych środki zaradcze oraz pro bono pacis (dla dobra pokoju) Kościoła w Polsce, sugerowałbym nieśmiało, że stosowne byłoby udzielić na tę notę odpowiedzi ustnej" - ocenił nuncjusz. Awantura z notą zakończyła się z początkiem lipca ubiegłego roku, kiedy minister Radosław Sikorski powiedział dziennikarzom w Rzymie, że sprawę uważa za zamkniętą.
Z zamiłowania do wojenki
- Doskonale pamiętam tamte wydarzenia i niezmiennie uważam, że minister Sikorski zachował się wówczas tak, jakby donosił na swojego obywatela do władz innego państwa. Bo przecież tak należy traktować notę dyplomatyczną kierowaną do Watykanu. Jednakże to, co dziś wiemy na temat tamtych wydarzeń, dowodzi, że minister Sikorski najlepiej czuje się w batalii wewnętrznej z opozycją, a jego działania na arenie międzynarodowej to pasmo błędów - zaznaczył Witold Waszczykowski (PiS), były wiceminister spraw zagranicznych, zastępca szefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Jak przypomniał, Sikorski w ostatnich dniach niewłaściwie zachował się wobec prezydenta Baracka Obamy, który niewątpliwie popełnił błąd w kwestii obozów zagłady, ale Sikorski w sposób niewłaściwy dla szefa MSZ, bo na Twitterze, zarzucił prezydentowi niekompetencję i ignorancję, a następnie po liście Obamy do prezydenta Bronisława Komorowskiego odgryzł się, że ten może przysłać swoich współpracowników na reedukację do Polski. Jak ocenia Waszczykowski, walka z o. Tadeuszem Rydzykiem miała zapewnić Sikorskiemu uznanie w oczach Donalda Tuska, ale okazało się, że inicjatywa szkodzi wizerunkowi partii w kampanii wyborczej i trzeba było się z niej wycofać. Parlamentarzysta przyznaje jednak, że sposób działania Sikorskiego w sprawie z notą wcale go nie dziwi, szczególnie jeśli przywołać w pamięci fakt, że formacja, którą szef MSZ reprezentuje, sięgnęła po władzę m.in. pod hasłami "Dorżniemy watahę". - Zachowanie Sikorskiego jako szefa dyplomacji jest niewłaściwe. Na tym stanowisku trzeba umieć zachować maksimum delikatności, aby należycie działać na rzecz interesów Polski za granicą. Nie można, tak jak on to czyni, wykorzystywać swej pozycji do wewnętrznej wojny z opozycją - podkreślił. Przyznaje również, że w kontaktach z pracownikami MSZ widać powszechne zakłopotanie niektórymi decyzjami szefa resortu. - To dotyczy np. kandydatur na ambasadorów, jakie są przysyłane i których wiceministrowie muszą bronić, a są stawiani przed faktem dokonanym - wskazuje Waszczykowski.
Zacietrzewiony minister
Podobnie sprawę komentuje Janusz Wojciechowski, poseł do Parlamentu Europejskiego. - Widać, że nuncjusz apostolski trafnie oceniał całą tę sytuację. Postępowanie ministra Sikorskiego po wystąpieniu o. Rydzyka, spokojnym, wyważonym, choć zdecydowanym w słowach, było skandaliczne - powiedział. W jego ocenie, zasadne było na forum Parlamentu Europejskiego mocne opowiedzenie o dyskryminacji mającej miejsce w Polsce wobec środowisk katolickich, a ujawniony list tylko potwierdza tę praktykę. - Przy całym tym zacietrzewieniu szefowi MSZ zabrakło podstawowych zdolności dyplomatycznych. To jednak nie tylko niekompetencja dyplomacji, ale wyraz świadomej i zaplanowanej akcji mającej na celu zmonopolizowanie wszelkich inicjatyw czy wyeliminowanie głosu mediów katolickich i widać, że w tej walce, przynajmniej dla obecnego rządu, wszystkie chwyty są dozwolone - dodał. - Nie znam drugiego takiego przypadku, aby jakikolwiek minister spraw zagranicznych jakiegokolwiek kraju uruchamiał procedury dyplomatyczne tylko dlatego, że rządowi, który reprezentuje, nie podobają się wypowiedzi takiego czy innego duchownego. Nawet Fidel Castro nie uruchamiał aparatu dyplomatycznego, by polemizować z duchownymi w swoim kraju - mówi Zbigniew Girzyński, poseł PiS, członek sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. W jego ocenie, źle się dzieje, że na stanowisku szefa dyplomacji znajduje się niekompetentna osoba, której działania szkodzą wizerunkowi naszego kraju. - To, że minister Sikorski swoim wystąpieniem się skompromitował, to wiemy. Wypada tylko Bogu dziękować, że owa kompromitacja miała miejsce na linii Polska - Stolica Apostolska, bo ta ma wielkie wyczucie sytuacji, jest Polsce życzliwa i udała, że sprawy nie było - zaznacza poseł. O tym, że w resorcie dzieje się nie najlepiej, świadczy choćby prośba byłego już wiceministra Borkowskiego o przeniesienie z pracy w resorcie na placówkę dyplomatyczną.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik Poniedziałek, 4 czerwca 2012, Nr 129 (4364)
Autor: au