Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bjoergen przybiła pieczęć

Treść

Marit Bjoergen w wielkim stylu wygrała wczoraj w Oslo - przed własną, żywiołowo ją dopingującą publicznością - bieg na 30 km techniką klasyczną, znacznie przybliżając się do Kryształowej Kuli za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Norweska biegaczka ma już bowiem 138 punktów przewagi nad Justyną Kowalczyk, która walczyła wspaniale, dała z siebie wszystko, ale wystarczyło to "tylko" do drugiego miejsca.

Rywalizacja na 30 km to esencja biegów, konkurencja tylko dla najmocniejszych, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Kowalczyk jest w niej aktualną mistrzynią olimpijską, a co ciekawe, od lutego 2010 r., czyli od igrzysk w Vancouver, panie na "królewskim" dystansie w Pucharze Świata nie rywalizowały. Wczorajsze zmagania miały jeszcze inny, dodatkowy i ważniejszy podtekst. Były bodaj ostatnią szansą dla Kowalczyk na zachowanie nadziei na czwartą z rzędu Kryształową Kulę. Polka mogła bowiem zdobyć w nich aż 160 punktów (za zwycięstwo i cztery premie), czyli odrobić do Bjoergen co najmniej 32. Nasza reprezentantka doskonale wiedziała, że na trasie przyjdzie jej walczyć nie tylko z samą Marit, ale i jej koleżankami z kadry. Każda chciała jak najmocniej wspomóc swoją rodaczkę, a co za tym idzie (oczywiście zgodnie z przepisami) - utrudnić życie Kowalczyk. Polka mogła zatem zrobić tylko jedno - od samego początku podyktować takie tempo, które wytrzyma jedynie Bjoergen oraz najwyżej Therese Johaug. Tak też się stało. Po zaledwie kilku kilometrach spokojnego biegu Kowalczyk przyspieszyła, a dwie Norweżki podążyły za nią jak cienie. Nasza zawodniczka biegła świetnie i choć różnice w czołówce były minimalne, cały czas zajmowała pierwsze miejsce. Zrealizowała też dwa małe cele, czyli wygrała dwie premie, zdobywając bonusowe punkty. Bjoergen była na nich druga, czyli wiele nie straciła (dokładnie sześć oczek), ale zawsze to coś. W pewnym momencie od dwóch najlepszych biegaczek sezonu odpadła Johaug. Wydawało się, że Kowalczyk z Bjoergen walczyć będą do ostatnich metrów, a o zwycięstwie jednej z nich zadecydują sekundy. W Vancouver Polka wyprzedziła rywalkę o 0,3 sekundy. Tymczasem na mniej więcej 16 kilometrze, tuż po zmianie nart (w rywalizacji na 30 jest takie prawo), bohaterka Norwegii zaczęła systematycznie oddalać się od Kowalczyk. Wyglądało to tak, jakby liderka PŚ włączyła turbodoładowanie, a Polkę nagle przestały nieść narty. Gdy przewaga Bjoergen rosła, stało się jasne, że zwycięży i przybliży się do Kryształowej Kuli. Co gorsza, słabnącą naszą reprezentantkę doścignęła Johaug. Filigranowa Norweżka miała wielki apetyt na drugie miejsce, ale Kowalczyk na finiszu wykrzesała z siebie resztki sił i dzięki niesamowitej woli walki i ambicji obroniła się. Minęła metę jako druga, ale porażka z Bjoergen oznaczała, że prawdopodobnie straci Kryształową Kulę. Chyba że Norweżkę dopadnie jakiś niewyobrażalny kryzys, lecz to nierealne. Do końca sezonu pozostały jeszcze tylko cztery starty, a liderka PŚ jest w niesamowicie wysokiej formie.

Piotr Skrobisz


Wyniki biegu na 30 km:
1. Marit Bjoergen (Norwegia) 1:26.09,8 godz., 2. Justyna Kowalczyk strata 51,9 s, 3. Therese Johaug (Norwegia) 53,3, 4. Kristin Stoermer Steira (Norwegia) 2.59,4, 5. Masako Ishida (Japonia) 3.11,8, 6. Marthe Kristoffersen (Norwegia) 4.00,6.


Klasyfikacja generalna Pucharu Świata:
1. Bjoergen 2349 pkt, 2. Kowalczyk 2211, 3. Johaug 1610.

Nasz Dziennik Poniedziałek, 12 marca 2012, Nr 60 (4295)

Autor: au