Bjoergen: Nie oszukuję
Treść
Mam astmę, muszę zażywać leki, nie jestem oszustką - tymi słowy Marit Bjoergen zareagowała na sugestie, jakoby za jej sukcesami stały przede wszystkim zakazane specyfiki medyczne. Norweska biegaczka jest bohaterką mistrzostw świata w Oslo, na których zdobyła już trzy złote medale.
U jednych jej sukcesy wywołują podziw i zachwyt, u drugich kontrowersje, wręcz niechęć. Bjoergen nikogo nie pozostawia obojętnym przynajmniej od ubiegłego sezonu, gdy zdominowała igrzyska w Vancouver, zdobywając na nich trzy krążki z najcenniejszego kruszcu. Wcześniej jej kariera pełna była wzlotów (zdobywała złoto na mistrzostwach świata) i upadków, nawet bardzo bolesnych. Klęskę poniosła choćby podczas poprzednich mistrzostw w Libercu, z których wyjechała bez sukcesu i ze łzami w oczach. Odrodziła się pod koniec 2009 roku, gdy otrzymała zgodę na stosowanie Symbicortu, silnego leku przeciw astmie. Kilka miesięcy później stała się gwiazdą olimpiady, w obecnym sezonie nie zwalnia, a w Oslo wręcz zadziwia. I coraz więcej osób ze świata narciarskiego, nie tylko Justyna Kowalczyk, zaczyna dostrzegać pewne analogie i niestosowności. Sama Bjoergen na głosy, że sukcesy zawdzięcza specyfikowi znajdującemu się na liście dopingowej, odpowiada spokojnie. - Symbicort przyjmuje wiele biegaczek, przepisuje się go po szczegółowych badaniach. Nie jestem oszustką, mam czyste sumienie, choruję na astmę. Gdybym nie pracowała ciężko, żadne leki by mi nie pomogły - powiedziała. Atmosfery jednak nie uspokoiła, bo o to dziś jest już szalenie trudno.
Pisk
Nasz Dziennik 2011-03-03
Autor: jc