Biznes wyszedł na ulicę
Treść
Tysiące drobnych przedsiębiorców z całej Ukrainy wzięło wczoraj udział w antyrządowej manifestacji w Kijowie. Protestowali przeciwko nowemu kodeksowi podatkowemu, który wiele firm może doprowadzić do bankructwa. Przedsiębiorcy żądają od prezydenta Wiktora Janukowycza zawetowania tej ustawy.
Manifestacja nieprzypadkowo odbyła się w Święto Wolności - obchodzone na pamiątkę "pomarańczowej rewolucjiŇ, zorganizowanej sześć lat temu. Podobne akcje przeprowadzono także w innych miastach Ukrainy. Organizatorzy protestu przedsiębiorców podkreślają, że choć biznesmeni sympatyzują z odmiennymi partiami politycznymi i różnią się z powodu zaszłości historycznych, to jednak znowu są razem jak w listopadzie 2004 roku. Okazuje się, że znowu, tak jak wtedy, władza zamiast dialogu ze społeczeństwem wybiera rozwiązanie protestu przy pomocy struktur siłowych. Ponad 150 autokarów z demonstrantami zostało zatrzymanych przez milicję na rogatkach miasta i bez żadnego wytłumaczenia zabroniono manifestantom jechać dalej. Najwięcej protestujących biznesmenów zebrało się na placu Niepodległości, obok gmachu administracji prezydenta Wiktora Janukowycza. Śródmieście Kijowa od rana było zablokowane, a w szczytowym momencie manifestacji w tłumie było około 50 tys. osób. Czekali oni na powrót prezydenta ze szczytu Ukraina - UE w Brukseli.
Grupa protestujących na czele z opozycyjną deputowaną do parlamentu Natalią Korolewską weszła do budynku administracji prezydenckiej i przekazała prezydentowi apel z prośbą o niepodpisywanie kodeksu podatkowego uchwalonego przez Radę Najwyższą. W razie podpisania ustawy biznesmeni zainicjują referendum w sprawie odwołania prezydenta. Premier Mykoła Azarow, jeden z autorów kontrowersyjnego kodeksu, grozi, że nie pozwoli demonstrantom destabilizować sytuacji politycznej w kraju. Przedsiębiorcy krytykują kodeks nie tylko z powodu podwyższenia stawek podatkowych, obawiają się również lawiny kontroli fiskalnych, jaka może na nich spaść. Państwo - argumentują protestujący - najwyraźniej zamierza ściągnąć pieniądze ze średniego i małego biznesu, aby załatać dziurę budżetową, a bez uszczerbku zostawia oligarchów dysponujących ogromnymi majątkami.
W centrum Kijowa na placu Niepodległości doszło do starć milicji z demonstrantami. Milicja próbowała "oczyścić" ulicę Kreszczatyk z protestujących, którzy skandowali: "Milicja z narodem!", ale to nie zatrzymało działań tej służby. Władze ostrzegły, że nie tylko milicja, ale i jednostki wojsk MSW postawione zostały w stan najwyższej gotowości.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Nasz Dziennik 2010-11-23
Autor: jc