Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bitwa o życie

Treść

Przełom tysiącleci obfituje z jednej strony w niebywałe osiągnięcia cywilizacyjne, które mogą służyć dobru człowieka, a z drugiej w przejawy bezprecedensowego zbarbaryzowania naszej kultury. Wymownym rysem współczesności, a jednocześnie jej paradoksem, jest ścisłe kontrolowanie przez różnego rodzaju instytucje krajowe i międzynarodowe wszystkiego, co wiąże się z życiem ludzkim, skutkiem czego jednak nie jest wzmocnienie integralności życia ludzkiego, ale wyraźny regres w tej dziedzinie. Aborcja, eutanazja, programy antynatalistyczne, od których wprowadzania kraje bogate uzależniają pomoc krajom biedniejszym, to ponure realia współczesnego świata.

Pętla wokół życia ludzkiego zaciska się stale i systematycznie. Ciągle mamy do czynienia - jak napisał Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice "Evangelium vitae" - z "wojną silnych przeciw bezsilnym. (...) Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub, po prostu, samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo którego należy wyeliminować. Powstaje w ten sposób swoisty 'spisek przeciw życiu'" (Jan Paweł II, encyklika "Evangelium vitae", nr 12). Cechą charakterystyczną tego antyludzkiego nurtu współczesności jest to, że dzisiejsi barbarzyńcy nie przypominają zewnętrznie hord odzianych w skóry ludów, które obaliły świat antyczny, i może dlatego trudniej jest ich rozpoznać; są zazwyczaj świetnie ubrani, doskonale wyposażeni technologicznie i dysponują potężnymi środkami rażenia.

Ofensywa "kultury" śmierci
Tegoroczną Pokojową Nagrodę Nobla otrzymał Al Gore. Ten wybór Szwedzkiej Akademii wywołał liczne kontrowersje i protesty. Antonio Gaspari, przewodniczący ruchu Chrześcijanie na rzecz środowiska naturalnego, określił go jako "skandaliczny". Według niego Al Gore nie zasługuje na nagrodę pokojową, bo nie przyczyniał się do zaprowadzenia pokoju. Jeszcze jako wiceprezydent USA był współodpowiedzialny za podejmowanie działań wojennych na Bałkanach i od lat wspiera interesy, które Jan Paweł II określił mianem "imperializmu antykoncepcyjnego", odpowiedzialnego za rozpowszechnianie, głównie w krajach najuboższych, aborcji, sterylizacji kobiet i antykoncepcji aborcyjnej ("Niedziela" z 28.10.2007 r.). Ofiarami takiej polityki całkowicie sprzecznej z zasadami solidarności są najsłabsi, a więc miliony nienarodzonych dzieci.
Al Gore jest przedstawiany jako superekolog, szlachetny rycerz krucjaty na rzecz ochrony światowego dziedzictwa przyrodniczego. Jednakże pod niewątpliwie pozytywnymi hasłami chronienia naturalnego środowiska człowieka kryje się ideologia o posmaku antychrześcijańskim, która wykorzystuje nośne społecznie hasła do promowania interesów najbogatszych. W wizji potężnego lobby wspierającego b. wiceprezydenta USA największym zagrożeniem dla środowiska naturalnego jest nadmiar ludzi. Dlatego różnymi metodami należy ograniczać liczbę mieszkańców naszej planety. Trzeba również - przy pomocy straszaka ekologicznego i tak zwanego globalnego ocieplenia, które jest krytykowane w poważnych środowiskach naukowych - zahamować rozwój ekonomiczny krajów ubogich, uniemożliwiając im dostęp do tanich i pewnych źródeł energii. Warto przy tym pamiętać, że jednym z największych zatruwaczy atmosfery na świecie są Stany Zjednoczone, które odmawiają przystąpienia do tzw. protokołu z Kioto, a więc międzynarodowego porozumienia w sprawie redukcji emisji dwutlenku węgla, metanu i tlenku azotu.
Mit o przeludnieniu jest oczywiście narzędziem w rękach imperialnie myślących globalistów. Zorientowali się oni, że dobrobyt w "społeczeństwie otwartym", a więc wspólnocie ludzkiej, w której nie ma ogólnie obowiązujących norm moralnych, prowadzi do regresu demograficznego i starzenia się populacji ludności. Natomiast kraje rozwijające się notują raczej dodatni współczynnik przyrostu naturalnego. Dlatego, by uniknąć skutków "bomby demograficznej", próbuje się narzucić programy "kontroli narodzin" tym krajom, wmawiając wszystkim, że inaczej grozi nam głód, bieda i "zmierzch" człowieka. "Nie należy lekceważyć - czytamy w encyklice 'Evangelium vitae' - zorganizowanego sprzysiężenia, ogarniającego także instytucje międzynarodowe, fundacje i stowarzyszenia, które prowadzą programową walkę o legalizację i rozpowszechnienie aborcji na świecie" (EV, nr 59).
Neomaltuzjańska ideologia bezpieczeństwa demograficznego jest osnową "kultury" śmierci. Jest wyrazem koncepcji, w której człowiek czyni siebie samego źródłem życia i śmierci, panem swej egzystencji oraz sankcją orzekającą o istnieniu drugiego człowieka, słabszego, chorego lub arbitralnie uznanego za niepożądanego. Korzystając z argumentu siły, uzależnia się pomoc ekonomiczną i technologiczną od przyjęcia polityki "depopulacyjnej". Takie działanie określa się mianem "dialogu politycznego", a nie "przymusem". W ten sposób zamiast pomocy gospodarczej mieszkańcy krajów bez siły przebicia, w ramach "dawania pierwszeństwa problemom populacyjnym", otrzymują pigułkę hormonalną, środki poronne, darmową sterylizacje i aborcję. Przyznanie noblowskiego wyróżnienia człowiekowi, który jest praktykiem neomaltuzjańskiej ideologii, świadczy o zmianie priorytetów, jakimi kierują się światowe środowiska opiniotwórcze.
Gdy Matce Teresie z Kalkuty wręczano Pokojową Nagrodę Nobla w 1979 roku, dziękując za to wyróżnienie, jasno podkreśliła, że "na świecie nie będzie pokoju, dopóki będzie dopuszczalna aborcja".
Pojawiają się i inne niepokojące sygnały. W Wielkiej Brytanii rozważane jest organizowanie klinik aborcyjnych w supermarketach oraz uruchomienie programu dostępności pigułki wczesnoporonnej na każde żądanie. Niektórzy politycy brytyjscy proponują, by zabiegi przerywania ciąży mogły być wykonywane przez pielęgniarki w domach kobiet zainteresowanych tą "usługą" ("Rzeczpospolita" z 26.10.2007 r.). Uchwalona przez brytyjski parlament ustawa o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1967 roku jest i tak jedną z najbardziej liberalnych na świecie, a w tym kraju rocznie zabijanych jest 200 tys. nienarodzonych dzieci. Podobne pomysły pojawiają się w innych krajach, takich jak Francja czy Hiszpania.
Po dłuższej przerwie ponownie po wodach europejskich odbywa rejsy klinika aborcyjna holenderskiej organizacji feministycznej "Kobiety na Falach". Ten aborcyjny szwadron śmierci wpływa na wody terytorialne państw, gdzie nieograniczone zabijanie nienarodzonych jest zabronione. Feministki nie ukrywają, że głównie chodzi im o Irlandię, Maltę i Polskę, a więc o te kraje, w których nie można dokonywać aborcji na żądanie i "ze względów społecznych". Zabiera z portu kobiety, które chcą zniszczyć życie swoich dzieci, i wypływa na wody międzynarodowe. Po badaniu lekarskim pacjentkom podaje się pigułkę wczesnoporonną RU486 (w Polsce niedopuszczoną do użytku), a następnie, po kilku godzinach, przywozi je z powrotem.
W październiku br. statek przybył na Maltę. W planach jest rejs do Polski. Nie przypadkiem. Nasz kraj jest jedną z głównych aren bitwy o życie, a 7 miesięcy temu otrzymaliśmy realną szansę na zwycięstwo cywilizacji życia.

Aneks polski
Polska jako kraj tradycyjnie katolicki, będący Ojczyzną Jana Pawła II, który w sposób szczególny bronił najmniejszych i najsłabszych, jest jedną z głównych aren bitwy o życie. 13 kwietnia br. odbyły się najważniejsze głosowania w Sejmie V kadencji. Ten pamiętny piątek mógł przejść do historii jako dzień, w którym z Polski wyszły pozytywne sygnały i doszło do kolejnego przełomu w zakresie standardu ochrony życia ludzkiego. Niestety, tak się nie stało i to nie dlatego, że "uszczelnienie" zapisów konstytucyjnych było niemożliwe, ale dlatego - co najsmutniejsze - że zawiedli ci, którzy zawieść nie powinni. Zdecydowaną większość sejmową - po latach dominacji lewicy, liberałów i postkomunistów - stanowili przecież posłowie, którzy deklarowali szacunek dla godności i ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci.
Pierwszy projekt zapisania w Konstytucji ochrony życia od poczęcia pojawił się w formie poprawki zgłoszonej przez LPR, 23 sierpnia 2006 roku, podczas prac w komisji nad zmianą Konstytucji w związku z Europejskim Nakazem Aresztowania. Ponieważ były wątpliwości co do zgodności z procedurą legislacyjną wnioskowania tej poprawki, na posiedzeniu Prezydium Sejmu uzgodniono wycofanie poprawki LPR i wniesienie odrębnego projektu nowelizacji Konstytucji. 5 września 2006 roku został złożony w lasce marszałkowskiej projekt nowelizacji art. 38 Konstytucji, pod którym podpisało się 155 posłów z PiS, LPR, Samoobrony i PSL. Istota nowelizacji polegała na dodaniu do istniejącego zapisu "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia" słów "od momentu poczęcia". 26 października br. odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie projektu, podczas którego złożono wniosek o jego odrzucenie. Następnego dnia odbyło się głosowanie: za odrzuceniem projektu głosowało 88 posłów, przeciw 264, a wstrzymało się 14. W ten sposób za dalszymi pracami nad projektem w Komisji Nadzwyczajnej opowiedziało się ponad 2/3 głosujących, co stanowi dowód na to, że była kwalifikowana większość 2/3 wystarczająca do przeprowadzenia procedury zmiany Konstytucji.
16 listopada 2006 roku została powołana Komisja Nadzwyczajna. W jej pracach brali udział: Małgorzata Bartyzel (wówczas PiS), Dariusz Kłeczek (wówczas PiS), Mirosław Krajewski (Samoobrona), Andrzej Mańka (LPR), zastępca przewodniczącego, Damian Raczkowski (PO), Elżbieta Radziszewska (PO), zastępca przewodniczącego, Anna Sobecka (RLCh), Franciszek Stefaniuk (PSL), zastępca przewodniczącego, Jolanta Szymanek-Deresz (SLD), Jadwiga Wiśniewska (PiS), przewodnicząca. Podczas prac komisji doszło do konfliktu wewnątrz PiS - między Markiem Jurkiem a Jarosławem Kaczyńskim - wokół celowości zmian i ich kształtu. Obrońcy życia zarzucili przewodniczącej komisji Jadwidze Wiśniewskiej celowe przedłużanie prac nad zmianami w Konstytucji. Na dodatkowym posiedzeniu Komisji 1 marca br. przegłosowano wniosek Anny Sobeckiej o zmianę przewodniczącego Komisji, którym został Franciszek Stefaniuk.
Prace w Komisji zakończyły się 2 marca br. Została wypracowana formuła zmiany art. 30 i nadania mu brzemienia: "Źródłem wolności i praw człowieka i obywatela jest przyrodzona i niezbywalna godność człowieka, przynależna mu od chwili poczęcia. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych". Równolegle LPR zgłosiła wniosek mniejszości o przywrócenie pierwotnego brzmienia projektu uzupełnionego o słowa "do naturalnej śmierci". Podczas drugiego czytania 28 marca br. Klub Parlamentarny PiS zgłosił alternatywne poprawki przygotowane w Kancelarii Prezydenta, "rozmydlające" ochronę życia ludzkiego. Te zapisy zostały skrytykowane przez wielu posłów PiS, okazało się bowiem - w świetle ekspertyz konstytucjonalistów - że największym paradoksem przyjęcia tych zmian byłoby znaczne obniżenie poziomu ochrony życia człowieka w stosunku do obecnie obowiązujących zapisów konstytucyjnych w art. 38. Poprawki prezydenckie zostały negatywnie zaopiniowane przez Komisję Nadzwyczajną na posiedzeniu 12 kwietnia br.
Tego samego dnia - w przeddzień finałowych głosowań w Sejmie - 60 posłów PiS podpisało się pod listem do Jarosława Kaczyńskiego z apelem o wycofanie prezydenckich poprawek do Konstytucji, które zostały uznane we wszystkich opiniach prawnych za źle napisane i mogące obniżyć poziom ochrony życia poczętego. Posłowie wzywali też do poparcia zmian w art. 30, które premier pierwotnie poparł, a później się z tego poparcia wycofał. W trakcie dyskusji padały argumenty ze strony ścisłego kierownictwa PIS, że partia, która chce mieć 30 proc. wyborców, nie może prezentować jednego zdania w sprawie aborcji.
W dniu głosowań premier zwołał posiedzenie Klubu Parlamentarnego PiS. Według relacji marszałka Marka Jurka, Jarosław Kaczyński nie dopuścił do żadnej dyskusji, krzyczał na posłów i groził różnymi sankcjami, w tym usunięciem z list wyborczych, za poparcie zmian popieranych przez LPR w art. 38 lub za niepoparcie poprawek prezydenckich. Nie miał też jasnego stanowiska w sprawie art. 30.
Mimo tych gróźb ponad 60 posłów PiS zagłosowało za zmianami popieranymi przez LPR, które były głosowane w pierwszej kolejności. Atmosfera była bardzo napięta. Kilka godzin później premier zwołał kierownictwo PiS, a później Klub Parlamentarny, na którym wystąpił w dużo bardziej pojednawczym tonie. Dopuścił też do głosu marszałka Jurka, który zreferował przebieg spotkania kierownictwa i podjęty tam kompromis - Klub miał poprzeć jednomyślnie poprawki prezydenckie, ale również jednomyślnie zmiany w art. 30, które rekomendowała Komisja Nadzwyczajna i sam marszałek. Marek Jurek zaznaczył też, że teraz osiągnięto zgodę, ale później trzeba się zająć odpowiedzialnością niektórych osób w PiS za szkodzenie sprawie ochrony życia.
Podczas dramatycznych głosowań 13 kwietnia br. wszystkie poprawki i przedłożenie Komisji Nadzwyczajnej zostały po kolei odrzucone. Najbardziej bolesne i niezrozumiałe jest to, dlaczego tylko 44 proc. członków Klubu Parlamentarnego PiS głosowało za wnioskiem o uzupełnienie art. 38 o słowa "od momentu poczęcia do naturalnej śmierci". Dla porównania - za tą poprawką głosowało 100 proc. posłów LPR, 72 proc. posłów PSL, 61 proc. posłów Samoobrony, 15 proc. posłów PO i nikt z posłów SLD.
Przed ostatnim głosowaniem nad zmianą art. 30, która miała największe szanse, niespodziewanie głos zabrał Jarosław Kaczyński i powiedział, że do tej chwili był przekonany, iż ta zmiana nie ma szans w Sejmie, ale się mylił i wzywa wszystkich do jej poparcia. Ostatecznie za zmianą zaproponowaną przez Komisję Nadzwyczajną zagłosowało 269 posłów, przeciw 121 posłów, a wstrzymało się 53 posłów. Wymagana większość 2/3 wynosiła 296 posłów. Okazało, że mimo potencjalnej możliwości nie udało się zwiększyć prawnej ochrony życia ludzkiego.

Brukselska anti life mentality
Jarosław Kaczyński zapowiadał, że PiS powróci do tej fundamentalnej kwestii w bliżej nieokreślonej przyszłości. Lecz ta deklaracja miała charakter alibi mającego złagodzić szok, jaki mętna i niekonsekwentna postawa ścisłego kierownictwa PiS wywołała w środowiskach zatroskanych o prawo do życia. Dla przeciwników Marka Jurka niezmienna i niekoniunkturalna postawa w obronie podstawowych praw ludzkich to przejaw rozbijania "jedności prawicy", a aborcja i eutanazja to "tematy zastępcze". Ci politycy sprawiają wrażenie pragmatyków nierozumiejących istoty sporu i tego, że w polityce można się kierować wartościami i przedkładać sprawy fundamentalne nad bieżące interesy polityczne. Nie rozumieją, że są sytuacje, kiedy bez względu na konsekwencje trzeba dać świadectwo i jasno pokazać wierność głoszonym publicznie deklaracjom. I choć jest już po wyborach, warto przypomnieć słowa, które mają charakter uniwersalny i niezmienny. Biskupi polscy w "Słowie przed wyborami parlamentarnymi 2007 roku" z 3 października napisali do wiernych między innymi: "Ojciec Święty Benedykt XVI przypomniał nam ostatnio szereg wartości nie podlegających żadnym negocjacjom. Są to: szacunek i obrona ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, rodzina oparta na trwałym małżeństwie mężczyzny i kobiety, prawo - obowiązek rodziców do wychowania dzieci oraz promocja dobra wspólnego we wszystkich jego formach (por. SC 83). W wyżej wymienionych kwestiach i w wielu innych nie może być mowy o kompromisie".
Donald Tusk pytany po wyborach o ewentualną zmianę obecnie obowiązującej ustawy odpowiedział, że jest przeciwnikiem zmian. Trudno sobie też wyobrazić, by prezydent Lech Kaczyński podpisał ustawę liberalizującą aborcję, gdyby taka została uchwalona. Nie wygląda więc na to, aby w tej kadencji parlamentu wprowadzono w Polsce możliwość aborcji na żądanie i "z przyczyn społecznych", co od lat postulują środowiska feministyczne i lewicowe. Jednak niezabezpieczenie odpowiedniego standardu ochrony życia w polskiej Konstytucji nie oddala zagrożenia na bliższą, a tym bardziej na dalszą przyszłość. Niebezpieczeństwo może nadejść ze strony Unii Europejskiej i instytucji międzynarodowych, które będą dążyły do narzucenia Polsce "standardów europejskich".
Ciężar walki o obronę życia ludzkiego przenosi się zatem obecnie w znacznej mierze na forum europejskie. Groźne jest to, że Polska nie ma spójnego prawa dotyczącego bioetyki. Jest to obszar wymagający wyjątkowej ostrożności, gdyż pod hasłami leczenia niepłodności, "wspomagania reprodukcyjnego", technik transplantologicznych mogą być narzucane rozwiązania o charterze aborcyjnym czy eutanazyjnym. Już obecnie szczególnie groźna jest Karta Praw Podstawowych, która daje zielone światło do kontrolowania przez instancje unijne kwestii obyczajowych, moralnych i rodzinnych, do tej pory pozostających w kompetencji poszczególnych państw członkowskich. Na październikowym szczycie w Lizbonie Polska przystąpiła do tak zwanego protokołu brytyjskiego i wyłączyła się z nadrzędności Karty w stosunku do prawa krajowego. Ewentualna zmiana stanowiska nowego polskiego rządu i przyjęcie KPP bez zastrzeżeń przez Polskę, co zapowiadają niektórzy politycy PO, mogłyby oznaczać m.in. nadanie Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości prawa do wydawania orzeczeń obowiązujących w całej Unii. Dlatego w tej sprawie jest potrzebny nacisk na rząd Donalda Tuska, aby nie zostało zmienione dotychczasowe stanowisko Polski.
Niebezpieczeństwo stwarza art. 21 KPP. W praktyce zapis ten - interpretowany łącznie z innymi paragrafami dotyczącymi małżeństwa, które nigdzie nie zostało jasno zdefiniowane jako związek mężczyzny i kobiety - może być podstawą do przymusowej legalizacji związków homoseksualnych w całej Unii oraz traktowania "prawa do aborcji" jako wymagającego ochrony prawa kobiety. Artykuł 21 stwarza również możliwość zaskarżania do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości ustawodawstwa krajowego tych państw, które w tych sprawach mają inne regulacje.
Niedawny wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Alicji Tysiąc, zasądzający od państwa polskiego odszkodowanie za to, że nie zgodzono się na zabicie jej dziecka, unaocznia, w jakim kierunku zmierza europejskie orzecznictwo, które jawnie gwałci prawo każdego człowieka do życia. Na marginesie tej sprawy warto podkreślić, że nieprawdziwe są opinie, iż Alicja Tysiąc nie mogła liczyć na wsparcie w jej trudnej sytuacji życiowej. W warszawskiej Fundacji "Pro Familia" z ul. Nowogrodzkiej założonej przez Tadeusza Krajewskiego zachowała się dokumentacja sporządzona przez oddaną obrończynię życia Hannę Klukowską, świadcząca o systematycznie udzielanej Alicji Tysiąc i jej dzieciom pomocy rzeczowej i materialnej.
Jan Maria Jackowski
"Nasz Dziennik" 2007-11-09

Autor: wa

Tagi: aborcja