Biskupi zaakceptowali in vitro?
Treść
"Biskupi wsparli posła Jarosława Gowina" - taki tytuł pojawił się w sobotnim wydaniu "Rzeczpospolitej" nad artykułem nawiązującym do ogłoszonej dzień wcześniej przez watykańską Kongregację Nauki Wiary Instrukcji "Dignitas personae", sprzeciwiającej się m.in. technikom zapłodnienia in vitro. Autorką zamieszczonego pod powyższym tytułem artykułu była Ewa Czaczkowska, która - jak mogliśmy się przekonać w przypadku sprawy ks. abp. Stanisława Wielgusa - posiadła niezwykłą umiejętność serwowania informacji nieprawdziwych. Hipotetycznie załóżmy, że wspomniany tytuł zawiera informację prawdziwą. Z pewnością niejeden katolik, który rzucił nań okiem, mógł ulec swoistemu dylematowi. Co bowiem powinien sądzić o watykańskiej instrukcji przypominającej o moralnej niegodziwości in vitro, skoro - według pani Czaczkowskiej - biskupi rzekomo wspierają posła przygotowującego projekt ustawy ową niegodziwość dopuszczającą? Jakby tego było mało, w tym samym numerze "Rzeczpospolitej" zamieszczono również artykuł Bernadety Waszkielewicz, którego tytuł - choć nie tylko - sugerował, iż w mniemaniu Jarosława Gowina "hierarchowie" akceptują przygotowaną przez niego "ustawę bioetyczną". Jeśli przyjąć, że używając słowa "hierarchowie", autorka artykułu miała na myśli polskich biskupów, to mamy kolejny dylemat. Otóż w zamieszczonej obok rozmowie z panem Gowinem, on sam wyraźnie stwierdza, że "biskupi i księża, którzy komentowali ten watykański dokument, nie odnosili się do tego projektu ustawy", a ową "akceptację dla działań, którym patronuje", odnalazł jedynie "między wierszami"... O tym, że Jarosław Gowin odnajduje "między wierszami" tylko i wyłącznie to, co chciałby odnaleźć, dowiodła nam jego postawa nie tylko we wspomnianej wcześniej sprawie byłego metropolity warszawskiego. Ale dowiodła ona również tego, że w kłamstwo - jeśli powtarzane jest ono niczym hinduska mantra - mogą uwierzyć naprawdę duże rzesze ludzi. Myślę, że w przypadku sobotnich publikacji "Rzeczpospolitej" odpowiedź na pytania stawiane w ich kontekście przez zdezorientowanych katolików, rozwiązać można w sposób niezwykle prosty, zważywszy na fakt istnienia rzecznika Konferencji Episkopatu Polski. Jeżeli polscy księża biskupi - jak twierdzi "Rzeczpospolita" - zadeklarowali poparcie dla przygotowanej pod kierunkiem Jarosława Gowina ustawy bioetycznej, z pewnością powiadomienie o tej sprawie leży w zakresie kompetencji ks. Józefa Klocha. Jeżeli informacje, podane w sobotnim wydaniu "Rzeczpospolitej" nie są prawdziwe, publiczne poinformowanie o tym katolików, którzy ulegli poważnej dezorientacji, jest obowiązkiem także rzecznika Konferencji Episkopatu Polski. Z pewnością będzie to łatwiejsze, niż konieczność wyjaśnienia im choćby okoliczności powstania rzekomego Komunikatu Kościelnej Komisji Historycznej w sprawie ks. abp. Stanisława Wielgusa, przed którą prędzej czy później ks. Józef Kloch stanie. Wszak "Kościół nie boi się prawdy, nawet jeżeli jest to prawda trudna, zawstydzająca, a dochodzenie do niej czasem jest bardzo bolesne...". Sebastian Karczewski "Nasz Dziennik" 2008-12-15
Autor: wa