Birma po wyborach
Treść
Łukasz Sianożęcki
Pierwsze od ponad 20 lat częściowo wolne wybory do parlamentu w Birmie. Według nieoficjalnych informacji miejsce w parlamencie zdobyła opozycjonistka, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi.
Jeśli informacje te się potwierdzą, a wybory zostaną uznane w całości za sprawiedliwe przez społeczność międzynarodową, Zachód rozważy zniesienie ciążących na Birmie sankcji gospodarczych i politycznych.
Jak zgodnie podkreślają komentatorzy, samo rozpisanie wolnych wyborów w azjatyckim kraju, gdzie od niemal pół wieku rządziła junta wojskowa, to już krok milowy. Walka w wyborach uzupełniających toczyła się o 45 miejsc - 37 w izbie niższej, czyli Izbie Reprezentantów, sześć w izbie wyższej, czyli Izbie Narodowości, oraz dwa w zgromadzeniach regionalnych. W wyborach startowało w sumie 160 kandydatów z 17 partii, w tym sześciu nowo powstałych ugrupowań. Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) Aung San Suu Kyi będzie walczyć o 44 mandaty. Nawet jeśli partia laureatki Pokojowej Nagrody Nobla je obsadzi, jej wpływ pozostanie minimalny, a władze będą nadal mogły wprowadzać przychylne armii ustawy. Wojskowi mają zagwarantowaną jedną czwartą miejsc w parlamencie. 80 proc. pozostałych miejsc przypada zbliżonej do wojska Partii Związku Solidarności i Rozwoju.
Na oczach świata
O przełomowości tych głosowań świadczy także wpuszczenie do kraju dziennikarzy i zagranicznych obserwatorów na skalę dotąd niespotykaną. Zagraniczne media i politycy otrzymali wyjątkowo szerokie uprawnienia do obserwowania i relacjonowania przebiegu wyborów. Ponadto jak wskazywały przedwyborcze sondaże, Birmańczycy wyrażali dużą ochotę uczestnictwa w głosowaniach, dlatego też spodziewano się wysokiej frekwencji. Takie gesty sprawiły, że m.in. Unia Europejska stwierdziła, iż jeśli za otwartością władz pójdzie także sprawiedliwość wyborów, wówczas gotowa jest zdjąć niektóre z sankcji nałożonych na Birmę. Jak poinformował Ivo Belet, obserwator z ramienia UE, wybory przebiegały spokojnie. Chociaż w stolicy kraju Rangunie odnotowano pewne nieprawidłowości. Przedstawiciele NLD twierdzą, że liczba osób, które deklarują poparcie dla partii wojskowych, jest zawyżona. Wśród innych nieprawidłowości odnotowują otwarcie jednej ze stołecznych komisji pół godziny wcześniej, niż przewiduje prawo. Unijni wysłannicy uspokajają, że tego typu usterki mogą być raczej wynikiem nieprzygotowania i niedoświadczenia w przeprowadzaniu wyborów niż celową próbą manipulowania głosami. Komisarz UE ds. handlu Karel De Gucht stwierdził, że ewentualna decyzja o zniesieniu sankcji politycznych mogłaby zapaść podczas spotkania unijnych szefów MSZ w Brukseli już 23 kwietnia.
Obserwowany w Birmie proces "odwilży" rozpoczął się w roku 2010. Wówczas to uwolniono większość więźniów politycznych, zrezygnowano ze ścisłej kontroli i nadzoru wszystkich mediów. Aż wreszcie doszło do uznania i zarejestrowania partii Narodowa Liga na rzecz Demokracji jako pełnoprawnego członka systemu politycznego. NLD była całkowicie wykluczona z udziału w sprawowaniu władzy od 1990 roku. Wygrała wtedy wprawdzie ogólnokrajowe wybory z dużą przewagą, lecz władze wojskowe nie chciały uznać ich wyników i w rezultacie rozpoczęły się trwające do dziś rządy junty. Aung San Suu Kyi spędziła większość z ostatnich 20 lat w areszcie domowym i odmówiła wzięcia udziału w wyborach w 2010 roku, które miały być próbą przed tegorocznymi głosowaniami.
Nasz Dziennik Poniedziałek, 2 kwietnia 2012, Nr 78 (4313)
Autor: au