Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Biogazownie to również problemy

Treść

Przed niebezpieczeństwami związanymi z budową i funkcjonowaniem biogazowni przestrzegał podlaskich samorządowców  dr Michael Seiffert z Niemieckiego Centrum Badania Biomasy. Ekspert podczas konferencji naukowej na Politechnice Białostockiej odradzał ślepe przenoszenie niemieckiego modelu inwestycji biogazowni do Polski.

Według specjalisty, który od lat zajmuje się monitorowaniem gwałtownego rozwoju biogazowni, jaki jeszcze niedawno miał miejsce w Niemczech, z pewnością jednym z ujemnych skutków budowy tego typu zakładów energetycznych jest zmiana typu upraw na wsi. Rolnicy, których gospodarstwa otaczają biogazownie, licząc na zysk, niemal całkowicie przestawili się na uprawę kukurydzy przeznaczonej na biomasę.

– Rolnicy, zamiast zajmować się produkcją żywności, zaczęli produkować surowiec dla biogozowni, czyli zajęli się produkcją prądu. A taka monokultura upraw wyniszcza gleby, gdyż wieloletnie sianie kukurydzy na tych samych polach pozbawia je m.in. azotu – mówił do zgromadzonych na konferencji, głównie wójtów i innych podlaskich samorządowców, dr Michael Seiffert. Jego zdaniem, setki czy nawet tysiące hektarów pół kukurydzianych psują również krajobraz, który staje się nieprzyjemnie monotonny. Mieszkańcy niemieckich miejscowości skarżą się również na znacznie osłabienie widoczności na drogach wiodących wśród wysokiej i gęsto rosnącej kukurydzy.  Stąd dochodzi tam do wielu wypadków.

Doktor Michael Seiffert zauważył, że kiedy wprowadzono w Niemczech politykę stymulującą rozwój biogazowni, nie spodziewano się, że pociągnie to za sobą szkodliwą monokulturę kukurydzianych upraw. W Polsce, w województwie podlaskim, byłoby to zjawisko tym bardziej niekorzystne dla rolnictwa z uwagi na i tak już ogromną  ilość pól kukurydzy przeznaczanej na paszę dla bydła mlecznego.  

Specjalista z Niemieckiego Centrum Badania Biomasy przestrzegał również samorządowców, którzy zamierzają budować w swoich gminach biogazownie, przed stawianiem u siebie zakładów z wykorzystaniem tanich i przestarzałych technologii.  

– Nie naśladujcie w tym innych zachodnich krajów, gdzie wielu przedsiębiorców, licząc na duży zysk, zbudowało takie tanie biogazownie, narażając okolicznych mieszkańców na kontakt z metanem, siarkowodorem, hałasem i nieznośnym odorem – przestrzegał dr  Michael Seiffert z Niemieckiego Centrum Badania Biomasy.

Zauważył również, iż tzw. tanie biogazownie pozyskują z biomasy jedynie 20 procent energii, zaś 80 jej procent idzie w powietrze. Naukowiec radził podlaskim samorządowcom stosowanie do budowy biogazowni najnowszych technologii, które jednak – jak sam stwierdził – są najdroższe, co może być poważnym problemem dla coraz uboższych polskich gmin. 

Nasz Dziennik  Czwartek, 31 stycznia 2013

Autor: jc