Biofałszerstwo
Treść
Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik
Co piąty spożywczy produkt ekologiczny nie spełnia norm jakości. Nieuczciwi producenci wykorzystują zainteresowanie Polaków zdrową żywnością i pod szyldem „eko” lub „bio” sprzedają wyroby, które niewiele mają wspólnego z takimi produktami.
Bardzo niepokojące wyniki przynosi raport Inspekcji Handlowej, z którego wynika, że aż 22 proc. towarów ekologicznych nie spełnia wymogów jakościowych lub jest źle oznakowanych. To bardzo dużo. I nie chodzi o to, że ta żywność jest niezdrowa, ale o to, że wbrew oczekiwaniom konsumentów nie są to produkty ekologiczne, a zwyczajne przetwory owocowo-warzywne, płatki, makarony, miód czy napoje. Klient kupuje więc w sklepie nie to, co chce, ale podróbki. Ponieważ Polacy coraz częściej szukają na półkach zdrowej żywności, a konkurencja na rynku jest też coraz ostrzejsza, niektóre firmy ulegają pokusie fałszowania swoich wyrobów. Liczą – często słusznie – że konsumenci chętniej wybiorą produkt z dopiskiem „bio” niż zwykłą żywność, zwłaszcza jeśli cenowo niewiele się od siebie różnią.
Tymczasem eksperci i handlowcy wskazują, że właśnie niska cena powinna być dla nas ostrzeżeniem. – Żywność ekologiczna jest droższa od tej wytwarzanej metodami przemysłowymi, bo droższy jest surowiec, który przetwórnie kupują od rolników. Także sam proces technologiczny generuje dodatkowe koszty, bo nie można stosować choćby sztucznych konserwantów – mówi Karol Poniewierski, współwłaściciel firmy handlowej, która zajmuje się również sprzedażą ekologicznej żywności.
Produkt z zielonym liściem
Tymczasem żywność „bio” nie zawsze na to miano zasługuje. I nie trzeba być specjalistą, aby odkryć takie oszustwo. Wystarczy już dokładne obejrzenie i przeczytanie etykiety na opakowaniu. Prawdziwa żywność ekologiczna jest oznaczona przez zielony liść z dwunastu gwiazdek – taki symbol obowiązuje w całej UE. Ponadto na każdym opakowaniu powinien być podany numer jednostki certyfikującej, która kontroluje, czy dany produkt jest rzeczywiście „eko”, i wpuszczając go na rynek, gwarantuje, że ma wymaganą jakość. Z etykiety powinniśmy się też dowiedzieć, czy żywność pochodzi z kraju unijnego, czy też z innego kontynentu. Najważniejszy jest oczywiście skład, bo takie wyroby nie mogą zawierać konserwantów, sztucznych barwników czy innych polepszaczy. Niektórzy przedsiębiorcy wykorzystują jednak to, że konsumenci rzadko czytają informacje zawarte na opakowaniach i sprzedają im podrabianą „ekologiczną” żywność. Robią to, mimo że sporo ryzykują, bo w razie wpadki mogą zapłacić dużą grzywnę, odpowiadającą maksymalnie 10 procentom całkowitych przychodów firmy. Do tej pory jednak aż tak surowych kar nie było, mandaty wynoszą zazwyczaj kilka lub kilkanaście tysięcy złotych.
Sektor rolnictwa i przetwórstwa ekologicznego systematycznie rośnie. Według ostatnich danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, mamy w kraju ponad 26,5 tys. gospodarstw ekologicznych, które zajmują obszar 670 tys. hektarów. Do tego dochodzi kilkaset przetwórni. Cały rynek żywności ekologicznej ma wartość 700 mln zł, czyli jeden Polak statystycznie kupuje rocznie bioprodukty za około 18 złotych. W krajach zachodnich ten wskaźnik jest kilkadziesiąt razy wyższy, ale to wynika z poziomu ich zamożności. Polacy zarabiają mniej, a w dodatku często większość zarobionych pieniędzy wydają na żywność i dlatego szukają w sklepach w miarę tanich produktów spożywczych.
Krzysztof LoszNasz Dziennik, 22 sierpnia 2014
Autor: mj