Białystok: pozostała im tylko głodówka
Treść
Siedmiu pracowników podlaskiej służby zdrowia rozpoczęło strajk głodowy w siedzibie Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku. Głodujący poinformowali nas, że na protest wybrali to miejsce z tego względu, iż oczekują również od władz województwa dofinansowania szpitali kwotą 40 mln zł. Głodujący to pielęgniarki, diabetolodzy, radiolodzy szpitali w Białymstoku, Grajewie, Łomży, Choroszczy i Suwałkach.
- Głodujemy, bo nie widzimy innego wyjścia. Nie dość, że dostajemy głodowe pensje, to rząd chce jeszcze, by zajął je komornik. Ja i moja żona pracujemy w służbie zdrowia. Czy mamy spokojnie czekać, kiedy wskutek przyjęcia nowelizacji ustawy zostaniemy pozbawieni środków do życia? - pytał jeden z głodujących.
Strajkujący nie godzą się na przekształcenie szpitali w spółki użyteczności publicznej. Chcą, aby szpitale nadal były w pełni własnością państwa. - Pracownicy szpitala w Grajewie zgodzili się, aby zawiesić fundusz pracowniczy na trzy lata, przystali na to, aby przez rok płacono im pensje mniejsze o 7,5 proc., a należności wynikające z "ustawy 203" płacone były na raty. Zawarli taką ugodę z dyrekcją, by ratować szpital publiczny, a nie dla jakiejś prywatnej spółki, żeby napchać kieszenie członków jej zarządu i rady nadzorczej - powiedziała nam głodująca pielęgniarka z grajewskiego szpitala.
Adam Białous
"Nasz Dziennik" 2005-02-17
Autor: ab