Białystok pożegnał licealistów
Treść
W Białymstoku, Szepietowie i Dojlidach Górnych odbyły się wczoraj pogrzeby siedmiorga licealistów, którzy zginęli w piątkowej katastrofie drogowej niedaleko Jeżewa. We wszystkich uroczystościach pogrzebowych oprócz rodzin ofiar tragedii wzięły udział rzesze ludzi, szczególnie młodych, ubranych na czarno, trzymających w dłoniach białe kwiaty. Wszystkich chętnych, którzy chcieli uczestniczyć w ceremonii, dowoziły specjalnie podstawione przed budynkiem I LO w Białymstoku autobusy. Dziś dwa ostatnie pogrzeby tragicznie zmarłych licealistów.
Wczoraj odwołano wszystkie zajęcia szkolne w I LO, w którym uczyła się większość ofiar katastrofy. Tak samo będzie dzisiaj. Wczoraj wieczorem uczniowie spotkali się przed szkołą, by tam wspólnie modlić się za dusze zmarłych koleżanek i kolegi. Uczynią tak również dzisiaj i jutro. W I LO wciąż dyżurują psychologowie, do których zgłaszają się uczniowie i nauczyciele.
W piątek o godz. 18.00 w białostockiej katedrze zostanie odprawiona Msza św. w intencji ofiar wypadku. Modlitwie będzie przewodniczył ks. abp Wojciech Ziemba, metropolita białostocki. Swoją obecność na Eucharystii zapowiedział minister oświaty.
W poniedziałek w Białymstoku odbył się marsz żałobny, w którym wzięło udział kilkanaście tysięcy osób. Do szkół oraz władz miasta i Podlasia wciąż napływają kondolencje.
W miniony piątek o godz. 6.00 autokar z czterdziestoma siedmioma osobami (czterdzieścioro jeden licealistów, troje opiekunów i troje rodziców) wyruszył z Białegostoku na pielgrzymkę na Jasną Górę. Warunki atmosferyczne panujące na drodze tego dnia były bardzo niekorzystne. Lekka mgła i mżawka spowodowały, że jezdnia była wyjątkowo śliska, a czas hamowania - długi. Do tragedii doszło na prostym odcinku drogi krajowej nr 8, tuż za miejscowością Jeżewo. Z nieznanych jeszcze przyczyn doszło do czołowego zderzenia autokaru z jadącym od strony stolicy tirem lawetą, przewożącym ciągnik siodłowy oraz samochód osobowy. Siła zderzenia była potężna, oba pojazdy zostały kompletnie zniszczone. Tir został odrzucony na pobocze, autokar ustawił się w poprzek jezdni i stanął w płomieniach. Właśnie ogień, który pojawił się z przodu autokaru w chwilę po zderzeniu, był powodem tragedii. Rozprzestrzeniał się momentalnie i uratowali się przed nim tylko ci, którzy mieli na tyle sił, by wydostać się z płonącej pułapki przez wybite szyby. W jednej z największych katastrof drogowych, do których doszło na terenie Polski, zginęło dziewięcioro licealistów (osiem dziewcząt) i trzech kierowców. Wczoraj w białostockim szpitalu wojewódzkim przebywało jeszcze siedem osób. Najciężej ranna licealistka po udanej operacji w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich powoli odzyskuje siły.
Adam Białous, Białystok
"Nasz Dziennik" 2005-10-05
Autor: ab