Białorusini przestali się bać
Treść
W sobotę około 10 tysięcy Białorusinów (według szacunków opozycji) po raz kolejny nie przestraszyło się gróźb władz i wyszło na ulice, aby uczcić obchodzony 25 marca przez opozycję Dzień Woli (Wolności). W czasie demonstracji ranne zostały 3 osoby. Wcześniej nieoficjalnie informowano o dwóch ofiarach śmiertelnych, jednak zaprzeczyły temu władze w Mińsku, a doniesień tych nie potwierdziły także źródła opozycyjne.
W czasie zamieszek rany odniosło również ośmiu wojskowych i milicjantów. Do starć z milicją doszło w czasie, gdy licząca od tysiąca do trzech grupa zwolenników przywódcy Partii Socjaldemokratycznej Aleksandra Kazulina w towarzystwie kapłanów prawosławnych zmierzała w kierunku aresztu śledczego przy ul. Okriestina. Chcieli oni domagać się uwolnienia przetrzymywanych tam demonstrantów.
Przywódca białoruskiej opozycji Aleksander Milinkiewicz, który wielokrotnie podkreślał pokojowy charakter demonstracji, ostro skrytykował Kazulina za tę nieodpowiedzialną decyzję. - Powiedziałem mu, kiedy staliśmy na trybunie, że w żadnym przypadku nie wolno tego robić. "Zdobycia Bastylii" obecnie nie wolno przeprowadzać - podkreślił Milinkiewicz w wypowiedzi dla Echa Moskwy. Przekonywał, że ten błąd natychmiast wykorzysta rządowa propaganda, aby zniechęcić Białorusinów do opozycji. Kazulin został aresztowany i pobity, a władze zapowiedziały wytoczeniu mu procesu sądowego w związku z "próbą przejęcia władzy siłą", "do fizycznej likwidacji głowy państwa włącznie".
Wczoraj szef służby prasowej Aleksandra Milinkiewicza Siergiej Woźniak w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" starał się załagodzić konflikt wewnątrz opozycji. - Wyrażamy solidarność z uwięzionym panem Kazulinem i żądamy jego uwolnienia, ponieważ wiemy, że nie planował on żadnego szturmu czy przejęcia tego aresztu - ocenił Woźniak. Przekonywał, że milicja, która "zachowała się nieprofesjonalnie", nie miała podstaw do użycia siły. - Jest mi bardzo żal ludzi, którzy tam ucierpieli, jestem przeciwnikiem takich marszów - powiedział z kolei Milinkiewicz dziennikarzom.
Mityng opozycji rozpoczął się o godz. 11.00 czasu białoruskiego i został brutalnie zakończony przez siły specnazu o godzinie 16.45 przed gmachem teatru muzycznego. Jak obawiała się opozycja, milicjanci nie dopuścili demonstrantów do placu Październikowego. Mimo to w centrum Mińska zebrały się liczne tłumy przeciwników reżimu, którzy przeszli do pobliskiego skweru Janka Kupały, gdzie odbyła się główna manifestacja. Na wiecu Milinkiewicz ogłosił utworzenie niezależnego ruchu pod hasłem jego kampanii wyborczej: "Wolność. Prawda. Sprawiedliwość". Obecna na wiecu posłanka PiS Małgorzata Gosiewska przekazała zebranym wyrazy solidarności z białoruskim narodem walczącym o uczciwe wybory. - Chociaż mówiła po polsku, ludzie wszystko rozumieli i nie prosili o tłumaczenie. Jej słowa spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem i oklaskami - stwierdził Siergiej Woźniak.
W ocenie organizatorów protestu, demonstrantów było co najmniej 10 tysięcy, nie mniej niż 19 marca. Według różnych ocen, aresztowano od kilkudziesięciu do stu osób. Wielu ludzi nie dopuszczono do centrum, część została przez omonowców rozproszona i zepchnięta na peryferia. Mimo prób zastraszenia, wcześniejszych komunikatów, że w aresztach siedzi już ponad tysiąc zatrzymanych, ludzie przestali się bać milicji i represji. - Doszło do ważnego przełomu w świadomości społeczeństwa. To jest dobra podstawa do przeprowadzania kolejnych masowych akcji - ocenił Siergiej Woźniak.
Zdaniem obserwatorów, specnaz po raz pierwszy użył granatów ogłuszających, niektórzy słyszeli wybuchy. W czasie zajść ucierpieli również dziennikarze. Milicjanci zatrzymali m.in. Pawła Szeremeta, dziennikarza rosyjskiej telewizji państwowej ORT, znanego z krytycznych komentarzy wobec reżimu Łukaszenki. Został on brutalnie pobity. Po przesłuchaniu na komendzie pod eskortą milicji i KGB przewieziono go do szpitala.
Waldemar Moszkowski
Siergiej Woźniak, szef służby prasowej Aleksandra Milinkiewicza:
Jesteśmy wdzięczni polskiemu państwu i społeczeństwu za poparcie. Jest to obecnie najaktywniejszy kraj europejski, który przeprowadza akcje poparcia i solidarności z białoruskim ruchem oporu. Polska dzisiaj zachowuje się jak prawdziwy sąsiad i przyjaciel Białorusi. Bardzo się cieszymy, że mamy takiego sąsiada i przyjaciela. Dziękujemy wam. Zamierzamy kontynuować swoją walkę. Nasz sztab nie planuje nieodpowiedzialnych i nieprzygotowanych akcji. Uważamy, że nasza taktyka winna polegać na łączeniu masowych akcji ulicznych z konsekwentną, żmudną pracą, z wyjazdami do regionów, z rozpowszechnianiem tam materiałów ukazujących prawdę o celach naszej działalności. Nasza praca wiązać się będzie również ze stworzeniem szerokiego ogólnonarodowego ruchu walki o wolność. Podkreślam raz jeszcze, że akcje te nie mogą być spontaniczne i nieprzygotowane. Trzeba przygotowywać zarówno demonstracje, jak i ludzi biorących w nich udział. Musimy o nich informować, ponieważ akcje są skuteczne tylko wówczas, gdy mają masowy charakter. Kiedy ludzi jest wielu, milicja boi się użyć siły. W najbliższych dniach zostanie opracowany plan kolejnych działań.
not. WM
"Nasz Dziennik" 2006-03-27
Autor: ab