Bialacki skazany
Treść
Obrona zapowiedziała apelację. Wiele krajów, w tym Polska, zdecydowanie potępiło ten wyrok, nazywając go politycznym. Według Centrum Praw Człowieka "Wiasna", którym kieruje Bialacki, pieniądze, o których mówi sąd, pochodziły z zagranicznych fundacji i były przekazywane na działalność organizacji, w tym na pomoc osobom prześladowanym na Białorusi z powodów politycznych. Prokurator żądał pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie z konfiskatą mienia. Bialackiemu stawiane są zarzuty, że nie zapłacił podatków od ponad 560 tys. euro przekazywanych na jego konta w bankach w Polsce i na Litwie w latach 2007-2010.
Bialacki podczas procesu nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, iż założył rachunki za granicą na swoje nazwisko jako szef organizacji, która nie ma rejestracji, a więc nie może mieć konta na Białorusi. Argumentował, że pieniądze pochodzące od zagranicznych fundacji przekazywał na działalność w sferze praw człowieka. "Wiasna" pomagała m.in. bliskim osób skazanych na Białorusi za udział w protestach opozycji po zeszłorocznych wyborach prezydenckich. Bialacki w ostatnim słowie ocenił, że jego proces ma "od początku do końca podtekst polityczny". Oskarżył też białoruskie KGB, że świadomie działa przeciwko obrońcom praw człowieka, wykorzystując wszelkie metody.
Takiego samego zdania są przedstawiciele państw zachodnich. Polskie władze jednoznacznie potępiły ten wyrok, nazywając go "bezzasadnym i surowym". "Wyrok dla Alesia Bialackiego jest wyrokiem dla praw człowieka na Białorusi. Potwierdzeniem nieprzestrzegania przez obecny reżim podstawowych standardów dotyczących praw i swobód obywatelskich Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych" - napisało polskie MSZ. Także przedstawiciele Unii Europejskiej skrytykowali zachowanie białoruskiego wymiaru sprawiedliwości. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zarzuty stawiane Bialackiemu uznał za umotywowane politycznie i nieuzasadnione.
ŁS, PAP
Nasz Dziennik Piątek, 25 listopada 2011, Nr 274 (4205)
Autor: au