Bezrobotni ofiarami starć z policją
Treść
Co najmniej 14 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych podczas weekendowych starć z policją, do których doszło na zachodzie Tunezji. Przyczyną wybuchu niezadowolenia społeczeństwa jest utrzymujące się w tym kraju wysokie bezrobocie, połączone ze wzrostem cen m.in. żywności. Opozycja i uczestnicy demonstracji podkreślają, że ofiar jest coraz więcej, tymczasem rząd zaniża te statystyki.
Jak czytamy w komunikacie tunezyjskiego rządu, w starciach, do których doszło w minioną sobotę i niedzielę w położonych około 200 km na południowy zachód od stolicy miastach Tala, Gassrine i Rgeb, zginęło 8 osób. Tymczasem media podają, że oficjalna liczba ofiar weekendowych starć wynosi już 14 osób, zaś zdaniem opozycji i osób biorących udział w manifestacjach, zginęło ich już około 20, a kilkadziesiąt kolejnych jest rannych. Ministerstwo spraw wewnętrznych dowodzi ponadto, iż akcja policji spowodowana była "działaniem w obronie własnej" podjętym po tym, jak "podsycani przez ekstremistów" protestujący zaczęli atakować budynki rządowe, obrzucając je koktajlami Mołotowa. Rząd dodaje, że w trakcie starć rannych zostało także kilku policjantów.
W odpowiedzi na zamieszki przedstawiciel tunezyjskiego ministerstwa łączności Samir Labidia zapewnił we wczorajszym wystąpieniu telewizyjnym, że rząd jest gotów do rozpoczęcia dialogu z demonstrantami oraz na pewne ustępstwa wobec nich. Lider opozycji i były przewodniczący Postępowej Partii Demokratycznej - Ahmed Nedżib Chebbi, podkreśla tymczasem, że w pierwszej kolejności prezydent państwa powinien pozwolić społeczeństwu na wyrażanie swojego zdania poprzez organizowanie m.in. demonstracji oraz zakazać siłom bezpieczeństwa używania wobec manifestujących broni palnej.
Protesty w Tunezji trwają już od niemal miesiąca, kiedy to 17 grudnia lokalny sprzedawca warzyw i owoców podpalił się na znak protestu przeciwko skonfiskowaniu przez rząd jego towaru. Władza twierdzi, że musiała to uczynić, gdyż mężczyzna nie posiadał pozwolenia na handel. W zapoczątkowanych w ten dramatyczny sposób demonstracjach w Tunezji biorą udział głównie ludzie młodzi, którzy sprzeciwiają się wysokiemu bezrobociu, brakowi inwestycji w regionie oraz znacznym podwyżkom cen żywności. Jak bowiem podkreślają, choć w ciągu ostatniej dekady w kraju odnotowano wysoki wzrost gospodarczy, nadal nie ma wystarczającej liczby miejsc pracy dla młodych ludzi, mieszkających z dala od zamożnych obszarów przybrzeżnych. Ponadto zagraniczni korespondenci podkreślają, że wydarzenia z Tunezji wydają się już inspirować także mieszkańców sąsiedniej Algierii do podjęcia podobnych działań w związku z podnoszonymi przez rząd cenami żywności itp.
Marta Ziarnik, Reuters
Nasz Dziennik 2011-01-11
Autor: jc