Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bezradna Gronkiewicz-Waltz

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Ubiegająca się o reelekcję Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chce wziąć udziału w kolejnej debacie z Jackiem Sasinem, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Warszawy.

Ubiegająca się o reelekcję prezydent Warszawy, wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Hanna Gronkiewicz-Waltz przez godzinę debatowała w sobotę, na telewizyjnych antenach ze swoim kontrkandydatem, posłem Prawa i Sprawiedliwości Jackiem Sasinem. W pierwszej turze wyborów na prezydenta Warszawy kandydatka PO otrzymała 47,19 proc. głosów, a kandydat PiS – 27,71 procent. Niewielki odsetek głosów dzielący Hannę Gronkiewicz-Waltz od zwycięstwa w pierwszej turze pokazuje, że tylko wyraźna mobilizacja niezadowolonych warszawiaków przeciw trzeciej kadencji rządów wiceprzewodniczącej Platformy może pozbawić ją kolejnej wygranej.

Prezydent bez argumentów

Wybór konkurenta Gronkiewicz-Waltz nie jest jednak wcale nieprawdopodobny. Podczas sobotniej debaty kandydatów, która okazała się nadzwyczaj merytoryczna i jak na przedwyborcze starcie spokojna, Hannie Gronkiewicz-Waltz wyraźnie zabrakło argumentów, aby – w debacie z punktującym prezydent konkurentem – obronić swoje dwie kadencje rządów. Nic dziwnego, że w reakcji na wcześniejszą deklarację Sasina o chęci przeprowadzenia kolejnej debaty Gronkiewicz-Waltz odparła, że „woli spotykać się z warszawiakami”. Jedną z poruszonych w czasie debaty kwestii był problem braku miejsc parkingowych w Warszawie. Kandydat PiS przypomniał program Gronkiewicz-Waltz jeszcze z 2006 roku zatytułowany „Platforma dla Warszawy”, przewidujący zbudowanie sieci parkingów podziemnych w stolicy. – Dziwię się, że miasto tego nie zrealizowało. Gdzie partnerstwo publiczno-prywatne? – dopytywał Sasin. Odpowiedź Hanny Gronkiewicz-Waltz była zdumiewająca. Pamiętamy, że rządząca krajem już drugą kadencję koalicja PO – PSL jest w stanie, nawet wbrew społeczeństwu, w kilka dni przegłosować każdą ustawę w Sejmie. To jednak do posła opozycji – którym jest Sasin – wiceprzewodnicząca rządzącej PO Hanna Gronkiewicz-Waltz skierowała apel w związku ze sprawą parkingów. – Kwestia parkingów jest zablokowana i tutaj ukłon do pana posła. Bardzo proszę, żeby pan zmienił tę ustawę, która reguluje ceny parkingów, dlatego że ta ustawa reguluje ceny parkingów już wiele, wiele lat. One są już nieaktualne. […] Myślę, że jak pan poseł by taką inicjatywę wykazał – żeby zmienić tę ustawę – to wtedy byłaby większa motywacja dla partnerstwa publiczno-prywatnego – stwierdziła prezydent Warszawy. Sasin zwrócił uwagę, że kontrkandydatka powinna wystąpić z taką prośbą do kogoś zupełnie innego. – Proponuję ten apel skierować do swoich kolegów z Platformy Obywatelskiej, bo oni mają większość w Sejmie, a pani jest wiceprzewodniczącą tej partii – stwierdził kandydat Prawa i Sprawiedliwości.

Sasin wytknął Gronkiewicz-Waltz m.in. niespełnienie także innej obietnicy, również sprzed 8 lat – dotyczącej likwidacji składowiska odpadów na Radiowie, gdzie działająca obok kompostownia daje się okolicznym mieszkańcom mocno we znaki. Kandydatka Platformy praktycznie uchyliła się jednak od stanowczych deklaracji w tej sprawie. – Powiedziałam, że składowisko będzie zamknięte do 2016 roku. W przypadku kompostowni MPO, które tam składuje odpady, wezwałam, żeby zaprzestało składowania w jak najkrótszym czasie, a przede wszystkim, żeby ograniczyło. Mam zamiar zbudować spalarnię, która będzie rozbudowana. Ten problem jest systematycznie rozwiązywany – stwierdziła Gronkiewicz-Waltz.

Wiele miejsca poświęcono kwestii kosztownej dla Warszawy reprywatyzacji. Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że sprawę tę próbował uregulować rząd Jerzego Buzka, uchwalając ustawę reprywatyzacyjną, jednakże skutecznie została zawetowana przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezydent Warszawy przypomniała, że w tej sprawie sama też wystąpiła z inicjatywą. Jednakże również w tej kwestii okazała się nieskuteczna. – Przygotowałam taki projekt ustawy – dotyczący prywatyzacji w Warszawie – w 2012 roku. Wysłałam go do marszałka Sejmu i marszałka Senatu, ale trzeba było uczciwie powiedzieć, jakie są tego koszty. Przy 15-procentowym zwrocie to było 27 miliardów złotych. Był to okres tuż po kryzysie, nie było dochodów państwa – tłumaczyła wiceszefowa PO, zapewniając, że ponowi taki projekt. Także Sasin zadeklarował, że gdy zostanie prezydentem Warszawy, złoży w Sejmie obywatelski projekt ustawy w sprawie reprywatyzacji, poparty podpisami warszawiaków.

Wiceprzewodnicząca PO wytknęła natomiast konkurentowi, że ten nie poparł uchwalonej przez Sejm ustawy o przyznaniu z budżetu państwa Warszawie 600 mln zł na wydatki związane z reprywatyzacją. Kandydat PiS wyjaśniał, że jego wstrzymanie się od głosu w tej sprawie wynika z przekonania, że kwestia reprywatyzacji powinna być rozwiązana systemowo. – Pani nie doprowadziła do tego, żeby sprawę systemowo rozwiązać, mimo że od 7 lat większość w Polsce ma rządząca PO, której pani jest wiceprzewodniczącą. Była pani na tyle nieskuteczna, żeby własną partię przekonać, aby tę ustawę uchwalić. Te 600 mln nie rozwiąże problemu w Warszawie, a tylko jest takim plastrem, który ma maskować problem – mówił, zwracając się do konkurentki, Sasin.

Reprywatyzacyjne nadużycia

Zwracał również uwagę, że w myśl obowiązującego prawa, przy braku ustawy reprywatyzacyjnej, w procesie „odzyskiwania” nieruchomości dochodzi do całej masy nadużyć. – Jako obywatel nie mogę się godzić na to, że pieniądze publiczne są marnotrawione. Dzisiaj mamy aż nadto przykładów, że w Warszawie proces reprywatyzacji jest związany z ogromnymi patologiami. […] Często te zwroty nieruchomości trafiają do rąk ludzi, którzy są oszustami albo którzy nie mają odpowiednich podstaw, aby te nieruchomości odzyskiwać. Nie godzę się, aby z budżetu państwa płynęły pieniądze do ludzi, którzy nie mają prawa, żeby te pieniądze odzyskiwać – mówił Sasin, zaznaczając, że w tej chwili urzędnicy są bezradni wobec oszustów.

O głosy kandydat PiS chce walczyć m.in. dość populistyczną obietnicą darmowej komunikacji miejskiej dla płacących w Warszawie podatki. Na to jednak w budżecie stolicy brakuje środków. Zdaniem Sasina, można je pozyskać, przekonując do płacenia podatków w Warszawie tych, którzy w stolicy pracują, a rozliczają się z fiskusem w rodzinnych miastach. – Pieniądze można zdobyć od 300 tys. nowych podatników, którzy nie płacą podatków w Warszawie, a których to rozwiązanie zachęci, żeby podatki płacić. To jest miliard złotych, a ubytek w budżecie – z biletów komunikacji – to około 760 milionów. To się da sfinansować, to całkowicie realny program – stwierdził Sasin.

W czasie debaty Hanna Gronkiewicz-Waltz zarzuciła Jackowi Sasinowi, że nie spotyka się warszawiakami. W przeciwieństwie jednak do konkurenta, tak jak tylnym wejściem prezydent Warszawy dostała się do budynku telewizji na debatę, tak też czmychnęła limuzyną spod gmachu TVP przed m.in. mieszkańcami Radiowa protestującymi przeciw rozbudowie kompostowni.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 24 listopada 2014

Autor: mj