Bezpośredni sprawcy nieznani
Treść
Zebrany materiał dowodowy uzasadnia podejrzenie, że sprawcami zabójstwa ks. Stanisława Suchowolca mogli być funkcjonariusze SB - stwierdza w swoim komunikacie warszawski pion śledczy IPN. Kiedy jednak ewentualnie można się spodziewać jakichś posunięć śledczych, stawiania zarzutów, kierowania aktu oskarżenia - nie wiadomo.
Warszawski pion śledczy od wielu lat prowadzi śledztwo w sprawie "związku przestępczego" w strukturach komunistycznego MSZ, który miał dokonywać zabójstw działaczy opozycji i duchowieństwa. Jednym z ok. 40 wątków jest śmierć księdza Suchowolca. Już dwa lata temu skompletowano dokumenty dotyczące śmierci, po czym przesłuchiwano świadków. - Prokuratorzy znaleźli dokumenty i ze względu na ich treść postanowili podjąć czynności procesowe, takie jak przesłuchania świadków. Prokuratorzy chcą znaleźć winnych i przedstawić im zarzuty - deklarował wówczas prokurator Bogusław Czerwiński, naczelnik warszawskiego pionu śledczego IPN. Obecnie pion ten stwierdza, że zebrany m.in. w sprawie ks. Suchowolca "materiał dowodowy uzasadnia podejrzenia, że sprawcami tych przestępstw mogą być funkcjonariusze SB". Co za tym idzie? Prokuratorzy nieco mgliście przyznają, iż "ujawnione obecnie informacje i materiały stwarzają podstawy do prowadzenia nowych wątków śledztwa bądź podjęcia i kontynuowania postępowań prowadzonych w przeszłości, zazwyczaj umarzanych z powodu niewykrycia sprawców". Padają również stwierdzenia, że śledztwo jest "rozwojowe". Nie jest to odpowiedź na podstawowe pytanie, czy bezpośredni sprawcy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Śledczy tego otwarcie nie przyznają, ale wielu komentatorów uważa, że po prostu nie znaleziono dowodów pozwalających na postawienie im zarzutów. Dokumenty zostały zniszczone, a esbecy nie chcą zeznawać. Prezes IPN Janusz Kurtyka uważa, że szefowie PRL-owskiej bezpieki nie zlecali bezpośrednio zabójstw księży dokonywanych tuż przed Okrągłym Stołem, lecz pozostawiono najniższym rangą funkcjonariuszom SB zielone światło na takie przestępcze działania, swoistą komunistyczną zemstę na antykomunistycznym "elemencie".
Najbardziej prawdopodobne jest tylko pośrednie rozliczenie zbrodni na ks. Suchowolcu, tj. pociągnięcie do odpowiedzialności osób, które tuszowały śledztwo w sprawie jego śmierci. Taka ścieżka jest już realizowana w innych wątkach śledztwa w sprawie "związku przestępczego".
Ksiądz Suchowolec zginął 30 stycznia 1989 r. na swojej plebanii na podbiałostockich Dojlidach, w wieku 31 lat. Przyczyną śmierci było najprawdopodobniej zaczadzenie po podpaleniu. - To podpalenie było sztucznie wywołane, nie miało znamion naturalnej awarii, i taka technika podpaleń była stosowana przez SB w innych przypadkach - podkreśla historyk dr hab. Jan Żaryn. Dodaje, że śledztwo prowadzono nieudolnie, pojawiły się w nim elementy prowokacji - podrzucona przed wizją lokalną pusta butelka po wódce. Wcześniej
ks. Suchowolec był nękany przez SB. Prowadzono jego inwigilację, był wielokrotnie bity, nękano go anonimami z pogróżkami, podpalono kamienicę, gdzie mieszkali jego rodzice, rzucono kamieniem w szybę jego samochodu. W 1989 r., tuż przed Okrągłym Stołem, zginęło kilku księży związanych z opozycją - oprócz ks. Suchowolca także ks. Stefan Niedzielak i ks. Sylwester Zych.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-02-02
Autor: jc