Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bezmiar (nie)sprawiedliwości

Treść

Osoby powiązane ze służbami specjalnymi rządzą Polską. To one decydują o tym, kto może prowadzić działalność gospodarczą w Polsce, a kogo trzeba zniszczyć - uważa mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników. Nie on jeden. Roman Kluska, były właściciel Optimusa, jest zdania, że zły system prawa w Polsce pozwala na działalność takich grup. Identyczny pogląd ma również senator Piotr Andrzejewski. Analiza wielu spraw, dotyczących zwłaszcza młodych przedsiębiorców, w ostatnich latach wskazuje na nadużywanie władzy i uprawnień przez organa państwa, lekceważenie podstawowych praw obywatelskich, szukanie "haków" na biznesmenów, a wszystko po to, by zmusić ich do wycofania się z działalności i przejąć firmę. Wszystkie te sprawy łączy też całkowity marazm urzędników wobec sygnałów o nieprawidłowościach. - Państwo polskie jest chore. Jest mi bardzo przykro to mówić, jako Polakowi, adwokatowi, ale nie można tego ukrywać. Chore mechanizmy w chorym państwie wykształciły chory system - mówił w "Rozmowach niedokończonych" w Radiu Maryja i Telewizji Trwam mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników, która walczy o ustalenie zleceniodawców porwania i zamordowania ich syna Krzysztofa i winnych licznych zaniedbań w śledztwie. - Nie mam wątpliwości, że żądanie okupu za Krzysztofa było tylko pretekstem. Mam wiele sygnałów wskazujących na to, że chodziło o przejęcie przedsiębiorstwa należącego do naszej rodziny. Nie wchodzimy w żadne dziwne interesy, jesteśmy uczciwi i widocznie komuś to przeszkadzało - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Włodzimierz Olewnik. Takiego zdania jest również mecenas Ireneusz Wilk, podkreślając, że sprawa Krzysztofa Olewnika wskazuje na nieformalne związki między bandytami, policjantami i prokuratorami, ale również że podobne zdarzenia spotykają wielu przedsiębiorców w Polsce, których za pomocą różnych metod, przy pomocy instytucji państwowych usiłuje się pozbawić - często skutecznie - dorobku życia. - Sprawa rodziny Olewników to nie jest pojedynczy przypadek. Osoby powiązane ze służbami specjalnymi nieformalnie rządzą Polską. To one decydują o tym, kto może prowadzić działalność gospodarczą, a kto nie - mówił mecenas Wilk. I przypominał, że od czasu głośnej sprawy zatrzymania Romana Kluski, w podobny sposób wykorzystując aparat państwowy, instytucje skarbowe, organa ścigania, zniszczono wielu przedsiębiorców. O takich przypadkach informowaliśmy również na łamach "Naszego Dziennika", chociażby o głośnej sprawie zajęcia kont Centrozapu, doprowadzenia do upadku JTT Computer, ustawianego śledztwa uderzającego we właścicieli poznańskiego Bestcomu. Ta ostatnia sprawa jako żywo przypomina niektóre wydarzenia dotyczące rodziny Olewników: tezy prokuratury, które nie znajdują odzwierciedlenia w ustaleniach śledztwa, tuszowanie błędów, fabrykowanie dowodów, zastraszanie świadków i rodziny zatrzymanych etc. W momencie, gdy właściciele firmy: Jacek Karaban i Robert Nowak, podjęli starania o jej odzyskanie, wzięli się za nich kontrolerzy skarbowi. Takie szykany dotknęły też właściciela firmy Incom Śląski Lechosława Gazdę, który przesiedział kilka miesięcy w areszcie po tym, jak... odmówił lokalnym działaczom SLD zatrudnienia wskazanych przez nich firm jako podwykonawców. Na wolność wyszedł, gdy firma już padła. Wtedy po wygranym przetargu zarzucono mu wyłudzenie 2,5 mln złotych. Gazda, skazany przez świdnicki sąd okręgowy, po nagłośnieniu całej sprawy przez "Nasz Dziennik" doczekał się uchylenia wyroku przez wrocławski sąd apelacyjny, który wskazał na liczne nieprawidłowości i polityczne tło wydarzeń. Takie szykany również dotknęły Mitcha Noculę, prezesa polsko-amerykańskiego Aluconu, który odrzucił ofertę płacenia haraczu i w efekcie prokuratura i policja wrocławska wszczęły śledztwo, zajmując sprzęt komputerowy niezbędny do prowadzenia działalności gospodarczej. Kiedy po pięciu latach sądowej batalii Nocula, którego firma w tym czasie upadła, usłyszał wyrok - niewinny, okazało się, że komputery zniknęły z policyjnego depozytu. Dziś policja jest gotowa zapłacić odszkodowanie... w wysokości 700 złotych. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-30

Autor: wa