Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bezkompromisowo wierny sumieniu

Treść

Z ks. dr. Andrzejem Jędrzejewskim, proboszczem parafii pw. św. Stefana w Radomiu, wykładowcą Instytutu Teologicznego UKSW i radomskiego wyższego seminarium duchownego oraz diecezjalnym asystentem Akcji Katolickiej, rozmawia Izabela Kozłowska

Do „ołtarza Ojczyzny” mieszczącego się w kościele pw. św. Stefana na radomskim Idalinie wprowadzone zostały już relikwie bł. Jana Pawła II i bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Skąd inspiracja, by to relikwie św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego zostały wprowadzone jako kolejne do panteonu polskich świętych?

– Idea jest od początku ta sama: pragniemy w kościele, który jest pomnikiem Prymasa Tysiąclecia, stworzyć miejsce kultu tych polskich świętych i błogosławionych, którzy w swym życiu łączyli miłość do Boga, Kościoła z miłością do Ojczyzny. Święty Zygmunt Szczęsny należy do takich właśnie postaci. A że mamy obecnie 150. rocznicę Powstania Styczniowego, to jest to dodatkowy motyw, by właśnie w tym czasie przypomnieć tego biskupa-zesłańca w całym dramatycznym kontekście tamtego czasu, ale także w jego ponadczasowym wymiarze jako „patrona trudnej Polski” – jak śpiewamy w hymnie kanonizacyjnym.

Są też podobieństwa św. Zygmunta Szczęsnego i Sługi Bożego Stefana kardynała Wyszyńskiego. Prymas Tysiąclecia jest jednym z następców św. Zygmunta Felińskiego na biskupiej stolicy w Warszawie, także był pozbawiony siłą możliwości pełnienia swej pasterskiej posługi. Św. Zygmunt Szczęsny Feliński, żegnając Warszawę, mówił: „Jeśliby was kto namawiał do takiego czynu, którego popełnić się nie godzi bez uchybienia prawom Bożym i prawom Kościoła, odpowiadajcie każdy: NON POSSUMUS”. Prawie sto lat później swoje „non possumus” wypowiedział Prymas Tysiąclecia, płacąc podobną cenę uwięzienia…

Jak do wprowadzenia relikwii przygotowywała się wspólnota parafialna?

- Przygotowywaliśmy się m.in. dziewięciodniową nowenną; prawie we wszystkich niedzielnych homiliach w lutym przybliżaliśmy św. Zygmunta Szczęsnego; nasi parafianie mieli też możliwość wysłuchania wykładu historyka dr. Szczepana Kowalika o naszym świętym; uczyliśmy się również pieśni poświęconych św. Zygmuntowi Felińskiemu.

Czym charakteryzowało się życie św. Szczęsnego Felińskiego i co Polacy powinni czerpać z jego postawy życiowej?

– Bezkompromisowa wierność sumieniu – był gotowy raczej narazić się wszystkim, niż szukać przychylności za cenę jakiejś niewierności sumieniu. Żarliwy patriotyzm, zdolny do największych ofiar (udział w powstaniu w Wielkopolsce w 1848 roku, los zesłańca, choć mógł go uniknąć za cenę uległości wobec władz carskich), ale jednocześnie pełen rozwagi, mądrości (nie widząc szans zbrojnego powstania w tym czasie, wskazywał inne drogi służby Ojczyźnie, starał się zapobiec niepotrzebnemu – jego zdaniem – rozlewowi polskiej krwi). Mówił bardzo aktualne i dziś słowa, że „prawdziwy patriotyzm polega nie na głośnych okrzykach, lecz na sumiennej, a wytrwałej pracy dla dobra kraju”. Wrażliwość na potrzeby najbiedniejszych, duch miłosierdzia i bardzo skuteczne działania charytatywne, opiekuńcze, wychowawcze. Miłość Kościoła, wierność i posłuszeństwo Stolicy Apostolskiej. Wielka żarliwość w modlitwie i aktywność duszpasterska, organizacyjna – to tylko niektóre, ponadczasowe, bardzo dziś aktualne wymiary osoby i działania św. Zygmunta Szczęsnego.

Relikwie kolejnego świętego są także pewnym zobowiązaniem dla całej wspólnoty parafialnej…

– Jak zawsze. Przecież, jak mówił bł. Jan Paweł II: „Święci nie przemijają. Święci wołają o świętość”.

Osoba świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego łączy pontyfikaty bł. Jana Pawła II i Ojca Świętego Benedykta XVI. Jakiego znaczenia w kontekście ostatnich wydarzeń nabiera niedzielna uroczystość?

– Może przede wszystkim warto zobaczyć, że człowiek oddany Bogu daje Mu się prowadzić. Często całkiem inaczej niż wskazywałaby na to czysto ludzka logika i w każdym miejscu znajdzie sposób, by Bogu jak najpełniej służyć, osiągając to, co ostatecznie jest najważniejsze i co jest największym zwycięstwem – świętość.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik Poniedziałek, 4 marca 2013

Autor: jc