Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bez wątpliwości

Treść

Polscy siatkarze nie mieli większych problemów z pokonaniem reprezentacji Portoryko w meczach grupy A Ligi Światowej. W San Juan Biało-Czerwoni nie stracili nawet seta, a jak przyznał ich trener Andrea Anastasi, nie zagrali może perfekcyjnie, ale na pewno dobrze. - I to mnie ucieszyło - powiedział Włoch.
W czterech wcześniejszych spotkaniach, z USA i Brazylią, nasi odnieśli jedno zwycięstwo, z Amerykanami. Trzy kolejne mecze przegrali, stąd przed wyprawą do San Juan nie ukrywali, że interesuje ich tylko zwycięstwo. Podobne plany mieli debiutujący w LŚ gospodarze, marzący po cichu o pierwszej, historycznej wygranej. Na razie jednak Portorykańczycy muszą się dużo uczyć, najlepiej w konfrontacji z rywalami prezentującymi o klasę wyższy poziom. Choćby z Polską. W obu spotkaniach nasi byli drużyną zdecydowanie lepszą, choć nie ustrzegli się dużej - zbyt dużej - liczby błędów własnych. Sobotnie starcie rozpoczęli od kilkupunktowego prowadzenia, ale potem w ich poczynania wkradły się chaos i nerwowość. Szczęśliwie gospodarze mylili się jeszcze częściej, stąd partia padła łupem Biało-Czerwonych. Anastasi zwracał jednak swoim podopiecznym uwagę na seriami tracone punkty. Potrafili w ładnym stylu zyskać sporą przewagę, by błyskawicznie ją roztrwonić. W drugim secie sytuacja się powtórzyła. Ponownie świetnie funkcjonujący blok, doskonała zagrywka Bartosza Kurka i obrony Krzysztofa Ignaczaka pozwoliły Polakom uciec na 18:15 i 23:19. Znów jednak złapali zadyszkę i gospodarze doszli na dystans jednego punktu (24:23). Wyrównać jednak nie zdołali. Pogoń kosztowała ich mnóstwo sił, których zabrakło w odsłonie trzeciej. Nasi dominowali w niej od początku do końca, wygrywając pewnie i zdecydowanie.
Wczoraj w pierwszej szóstce, pierwszy raz w karierze, pojawił się Michał Kubiak. Szybko udowodnił, że zasłużył na zaufanie Anastasiego. Poczynał sobie bowiem bardzo dobrze, pewnie, imponując zagrywką w kluczowych momentach. W inauguracyjnym secie nasi szybko wypracowali przewagę (8:3, 16:10), lecz w końcówce ponownie poczuli się zbyt pewnie i Portorykańczycy doprowadzili do wyniku 24:22. Po chwili gospodarze się pomylili i do niespodzianki nie doszło. Drugi set, pełen koszmarnych błędów z obu stron, zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Biało-Czerwonych, a w trzecim krok od sukcesu byli podopieczni Cardosa Cardeny. Prowadzili 19:15, lecz wtedy na zagrywce pojawił się Kubiak. Rywale nie poradzili sobie z jego kapitalnymi zagraniami, w efekcie nasi zdobyli sześć punktów z rzędu, rozstrzygając w ten sposób sprawę. Dwie wygrane ucieszyły, ale Polacy nadal mają nad czym pracować. - Byliśmy faworytami, lecz Portoryko jest niebezpieczną drużyną, o czym przekonałem się, prowadząc Włochy na ostatnim mundialu. Dlatego cieszę się z pewnych zwycięstw. Nie zagraliśmy może perfekcyjnie, ale na dobrym poziomie - powiedział Anastasi. Liderem grupy A pozostali Brazylijczycy, ale trzeci w tabeli Polacy, z racji bycia gospodarzem, mają zapewnione miejsce w turnieju finałowym. W najbliższych spotkaniach Biało-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Amerykanami i o punkty będzie zdecydowanie trudniej niż w San Juan.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-06-13

Autor: jc